"Blondynka": Zmiany w obsadzie serialu
TVP 1 rusza z emisją 8. części przygód Sylwii Kubus. W tej roli zobaczymy aktorkę nominowaną do Telekamery Tele Tygodnia 2020 za rolę w „Na dobre i na złe”. 10 lat temu Marta Żmuda Trzebiatowska dostała propozycję zagrania w 1. sezonie serialu. Wybrała wtedy pracę na planie „Ślubów panieńskich”. Teraz jest czwartą Sylwią Kubus. Wcześniej wcieliły się w nią: Julia Pietrucha, Joanna Moro i Natalia Rybicka.
Początkowo, kiedy przyjmowała pani rolę, krążyły pogłoski, że czuje presję związaną z tym, iż będzie porównywana do swoich poprzedniczek. Czy faktycznie tak było?
- Nie, choć pojawiały się oczywiście wątpliwości. Po pierwsze dotyczące tego, jak ta zamiana zostanie przyjęta. Miałam lekkie obawy, bo widzowie przyzwyczaili się do moich poprzedniczek. Absolutnie nie chciałam się z nikim ścigać, a po prostu wejść w tę postać na tyle, żebym była wiarygodna. Teraz oddajemy serial publiczności i ona oceni, jak to wyszło. Jednak nie jestem naiwna. Wiem, że pojawi się grono takich widzów, którzy bardzo będą tęsknić za pierwszą Blondynką, czyli Julią Pietruchą, część na pewno za Joasią Moro, jeszcze inni za Natalią Rybicką. To jest zrozumiałe. Każdy ma swoje sympatie, antypatie, ale może niektórzy się przekonają do mnie. I to byłby bardzo duży sukces.
Jak przygotowywała się pani do roli? Domyślam się, że jednym z etapów było obejrzenie poprzednich odcinków serialu. Czy wszystkich?
- Wszystkich nie, ale ostatni sezon obejrzałam wnikliwie, bo byłam bardzo ciekawa, z czym bohaterka, którą odgrywam, została w swoim życiu. Jaką ją Natalia zostawia widzom. Wiedziałam, że tu musi być ścisła kontynuacja. Trochę bym to porównała do pracy w teatrze, gdzie niejednokrotnie dublowałam koleżankę. To jest oczywiste, że chcesz w jakiś sposób kontynuować to, co stworzyła twoja poprzedniczka. Jednak siłą rzeczy, kiedy pracujesz, i tak dodajesz coś od siebie. Jesteś innym człowiekiem, masz trochę inny temperament. Więc to jest naturalne, że będzie dużo mnie w tej roli.
A takie umiejętności jak jazda konno? W scenie finałowej pierwszego odcinka, który mieliśmy okazję obejrzeć przed premierą, Sylwia Kubus niczym księżniczka wjeżdża na rumaku na inaugurację urzędu Traczyka (Andrzej Grabowski).
Specjalnie do serialu musiałam wziąć kilka lekcji jazdy konnej. Lata temu, kiedy odrzuciłam propozycję zagrania w pierwszej "Blondynce" na rzecz filmu "Śluby panieńskie", nauczyłam się tej sztuki. Musiałam jednak sobie to przypomnieć, bo minęło trochę czasu. A poza tym chciałam się też zaprzyjaźnić z koniem, który mi towarzyszył na planie. Jeździłam więc do naszej stadniny, oddalonej od Warszawy o prawie 80 km. Z moją nauczycielką Kasią miałam okazję potrenować na Wezyrze, który tak naprawdę nie nazywa się Wezyr i słabo reaguje na to imię...
W 8. serii nie zabraknie wątku sensacyjnego. Widzieliśmy dron, który lata nad Majakami, prawdopodobnie "węsząc" jakąś aferę ekologiczną.
No tak. Powiedziałabym, że będę taką blondynką na tropie. Właściwie nie tylko moja bohaterka, ale całe Majaki zaangażują się w sprawę. Moja postać stworzy z wójtem Traczykiem wspólny front dla dobra mieszkańców wsi. Faktycznie będzie to grubsza ekologiczna afera. Sezon jest krótki - ma tylko osiem odcinków, ale jest "napakowany" różnymi wątkami i emocjami. Produkcja ma swój charakterystyczny, odrobinę powolny rytm, no bo takie jest przecież życie na wsi. Mimo to widzowie na pewno nie będą się nudzić.
Oprócz kryzysów ekologicznych będzie też pod górkę w małżeństwie Kubus. Do kłopotów przyczyni się m.in. weterynarz Jerzy, w którego wcielił się pani mąż Kamil Kula. Jak wam się pracowało razem na planie?
Bardzo dobrze. Mamy sporą praktykę, bo graliśmy razem dość długo w teatrze. Tam nauczyliśmy się tego, że jednak inaczej działamy, i szanujemy nawzajem tę odmienność. Mnie się przyjemnie z mężem pracuje. Wiem, czego się spodziewać. Ufam mu bardzo. Służy też radą w momentach, kiedy wątpię. Po prostu: przyjemne z pożytecznym.
Czyli nie zawstydza się pani, otwierając się przy nim aktorsko?
Nie, już nie. Może było widać przez chwilę moje zawstydzenie, kiedy wjeżdżałam na tym koniu. Mąż nie uczestniczył w scenie, ale zza kadru troszkę się nabijał z tego, jak dostojnie jadę. Może to mnie odrobinę zawstydziło.
A czy zobaczymy w tym sezonie jeszcze jakieś nowe twarze?
No właśnie, jest kilka! Oprócz mojego osobistego męża Kamila Kuli, mamy w obsadzie dwie wspaniałe panie - Sławomirę Łozińską i Aldonę Jankowską, które grają kuracjuszki. Ich wątek jest napisany bardzo komediowo, a one idealnie się sprawdzają w tej roli. Mamy też drobną zamianę. Mojej przyjaciółki nie gra Magdalena Schejbal, a Honorata Witańska. Nie tylko więc główna bohaterka zmienia twarz, ale tak to jest, kiedy serial trwa 10 lat.
Rozm.: Bogumiła Deka