Nie chce grać w telenowelach
Krystyna Janda, czyli Barbara Lewicka-Lukas z "Bez tajemnic", uważa, że udział w telenoweli to dla aktora żadna ujma, ale sama - choć ciągle dostaje propozycje od producentów telewizyjnych tasiemców - nie chce w nich grać.
- Jestem w o tyle luksusowej sytuacji, że nie muszę grać w telenowelach. Nie wiem jednak, co bym zrobiła, gdybym nie miała za co żyć - powiedziała Krystyna Janda w jednym z wywiadów, dodając, że doskonale rozumie aktorów - zwłaszcza młodych - którzy przyjmują tego rodzaju propozycje.
- Uważam, że najważniejsze w naszym zawodzie jest grać, grać i jeszcze raz grać jak najwięcej różnych rzeczy. Problem jest tylko z utrzymaniem poziomu - twierdzi aktorka.
Odkąd Krystyna Janda prowadzi swój własny teatr, stara się nie zapominać o młodych ludziach stawiających dopiero pierwsze kroki w zawodzie. W spektaklach, które reżyseruje i produkuje, obok wielkich gwiazd niemal zawsze jest także miejsce dla aktorskiej młodzieży. W jej Teatrze Polonia i prowadzonym przez jej córkę Marię Seweryn Och-Teatrze występują m.in. Olga Sarzyńska, czyli Rutka z "Czasu honoru", Bartłomiej Firlet, czyli Mirek Mączka z "Komisarza Aleksa", Hanna Konarowska, czyli Wiola z "M jak miłość", i Rafał Fudalej, czyli Piotr Nasielski z "Paradoksu".
- Trzeba dawać szansę młodym - mówi Krystyna Janda.
Krystyna Janda jest świadoma, że aktorstwo to bardzo ciężki zawód, który pochłania bez reszty. Żartuje, że już dawno by zwariowała, gdyby nie rodzina i dzieci...
- W tak niestabilnym i rabunkowym emocjonalnie zawodzie, jakim jest aktorstwo, dziecko to wyjątkowo dobra przeciwwaga. Dzięki odpowiedzialności za dziecko i ważności spraw z nim związanych oraz miłości, która przychodzi razem z dzieckiem, ten zawód można wykonywać świadomie i bez szaleństwa. Gdybym nie miała dzieci, wszystko by mi się pomieszało w głowie - powiedziała w wywiadzie.
