Shannen Doherty i Luke Perry: Historia niezwykłej przyjaźni
Ponad 30 lat temu miał premierę serial, który podbił świat. Na planie serialu o nastolatkach nie mogło zabraknąć prawdziwych dram. Życie aktorów "Beverly Hills, 90210" było równie skomplikowane, co ich serialowych bohaterów. Mało kto wiedział, że między dwójką aktorów zrodziła się prawdziwa przyjaźń.
W pierwszym odcinku "Beverly Hills, 90210" Brenda Walsh (Shannen Doherty) wraz z rodzicami i Brandonem się z mroźnej Minnesoty do gorącej Kalifornii. W elitarnym liceum West Beverly High Brenda i Brandon poznają paczkę przyjaciół. Jej związek z przystojnym Dylanem (Luke Perry) wzbudzał wiele emocji. Młodzieńczy romans kończy się dla dziewczyny złamanym sercem i wyjazdem do Londynu.
Shannen Doherty opuściła produkcję po czterech pierwszych sezonach. Jej odejście odbyło się w atmosferze skandalu. Plotkowano, że została wyrzucona z obsady, gdyż współpraca z nią była niemożliwa przez ciągłe gwiazdorzenie i kaprysy. Ponoć chodziło także o ciągłe spóźnienia, choć sama zainteresowana stwierdziła, że w rzeczywistości spóźniła się na plan tylko jeden jedyny raz. Miała również wchodzić w konflikty z innymi aktorami.
Jednak nie ze wszystkimi rozstała się w niezgodzie. Prawdziwa przyjaźń połączyła ją z serialowym Dylanem. Shannen Doherty i Luke Perry zawsze mogli na siebie liczyć. Perry w wywiadach często podkreślał, że Dylan i Brenda byli jego ulubioną serialową parą, zawsze wyrażał się z szacunkiem w stosunku do koleżanki z planu. "Żadnego z nas by tu nie było, gdyby nie Shannen. Wiele przeszła (...). Czasami jej zasługi są marginalizowane. Jest wielką częścią sukcesu tego serialu. Wiele mnie nauczyła. Cieszę się, że była moją partnerką na planie" - mówił.
Przez wiele lat utrzymywali bliskie relacje, które zacieśniły się jeszcze bardziej w 2015 roku. W tym czasie wykryto u niego zmiany przedrakowe, a aktorka po raz pierwszy opowiedziała o swojej chorobie. "W marcu wyczułam w swojej piersi guzek. Okazało się, że to rak. Jestem na etapie leczenia. Myślę optymistycznie" - mówiła wtedy Doherty. Skupiła się na walce o zdrowie i życie. 18 lutego 2016 roku zgodziła się na udział w programie "The Dr Oz Show", w którym wtajemniczyła miliony widzów w najtrudniejszy moment w swoim życiu.
Na swoim instagramowym profilu dokumentowała każdy etap leczenia, pokazała prawdziwe oblicze choroby - kroplówki, wykańczającą chemię, wypadanie włosów, wsparcie bliskich osób. Chciała tym samym pomóc osobom, które toczą podobną walkę.
W kwietniu 2017 roku Shannen Doherty opublikowała na Instagramie zdjęcie i poinformowała, że nowotwór jest w stanie remisji. Aktorka powoli zaczęła wracać do pracy. Wystąpiła w nowym sezonie "Beverly Hills". Publicznie wspierał ją również Luke Perry. "Jest bardzo dzielna. Jest wojowniczką. Myślę o niej i mam ją w sercu. Shannen wykorzystała okazję, by zwiększyć świadomość społeczeństwa o raku piersi. Ja wykorzystuję okazję, by przesłać jej moją miłość" - przyznał na łamach Entertainment Tonight.
O jej chorobie wiedział również aktor Brian Austin Green. Codziennie przed przyjściem na plan dzwonił do niej, by dać jej siły do walki. Wydawało się, że wreszcie dopisuje jej szczęście. Niestety, w lutym 2019 roku lekarze poinformowali ją o nawrocie choroby w 4. stopniu. Miesiąc później doszło do kolejnej tragedii. Pod koniec lutego Luke Perry trafił po szpitala po rozległym wylewie. "Mój przyjacielu. Ściskam cię mocno i daję ci moją siłę. Dasz radę" - napisała wtedy na swoich social mediach aktorka.
Aktor zmarł 4 marca 2019 roku. Shannen Doherty bardzo przeżyła jego śmierć. Aktorka opublikowała wzruszające oświadczenie. "Jestem w szoku. Załamana po stracie mojego przyjaciela. Mam tyle wspomnień związanych z Luke'iem, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy i na zawsze będą częścią mojego serca i duszy" - napisała. W dalszej części oświadczenia Doherty wspomina o pomocy, jaką otrzymała od Perry'ego, gdy ten dowiedział się o jej ciężkiej chorobie. "Luke odezwał się do mnie podczas mojej walki z rakiem piersi i nasza relacja zaraz odżyła - chociaż oboje byliśmy już dużo starsi, to łącząca nas więź pozostała bez zmian". Przyznała również, że zawsze będzie za nim tęsknic.
Na początku 2020 roku Doherty poinformowała, że choroba ponownie wróciła. Gwiazda udzieliła przejmującego wywiadu w programie "Good Morning America". Opowiedziała również o śmierci swojego przyjaciela. "Dlaczego to nie byłam ja? To było dziwne dowiedzieć się o diagnozie, a potem ktoś, kto wyglądał zdrowo, odszedł pierwszy. To było szokujące i jedyne, co mogłam zrobić dla niego, to zagrać w produkcji. Wciąż myślę, że nie zrobiłam dla niego wystarczająco dużo" - mówiła łamiącym się głosem aktorka.