Jason Priestley: Ze szczytu na samo dno. Co się stało z gwiazdorem "Beverly Hills"?
"Beverly Hills, 90210" był jednym z najpopularniejszych seriali lat 90. Młodociani gwiazdorzy produkcji niemal z dnia na dzień zyskali międzynarodową sławę. Niestety nie wszyscy potrafili sobie poradzić z popularnością. Stało się tak m.in. w przypadku Jasona Priestley’a, który latami borykał się z różnymi problemami.
Kiedy Jim Walsh dostaje intratną propozycję pracy, wraz z całą rodzina przenosi się z niewielkiej Minnesoty do Beverly Hills. Jego dzieci - bliźniaki Brenda i Brandon - muszą zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Pomagają im w tym nowo poznani przyjaciele - Dylan, Andrea, Steve, Kelly, Donna i David.
Tak w skrócie prezentowała się fabuła serialowego hitu lat 90. "Beverly Hills, 90210" był jednym z najpopularniejszych amerykańskich seriali dla młodzieży. Przez dekadę nie schodził z anteny, a fani z niecierpliwością wyczekiwali na nowe odcinki i śledzili losy ekranowych przyjaciół. Młodzi aktorzy stali się idolami nastolatków. Przystojny Jason Priestley zyskał nawet miano młodzieżowego amanta.
Aktor przyszedł na świat 28 sierpnia 1969 roku w Vancouver. Jest synem przedstawiciela producenta tkanin Lorne'a Priestleya i Sharon Kirk, agentki nieruchomości i byłej aktorki. Karierę w show-biznesie rozpoczął bardzo wcześnie. Już jako 5-latek miał za sobą debiut w telewizji - występował w reklamach telewizyjnych. Trzy lata później pojawił się w filmie telewizyjnym CBS "Stacey", potem jako nastolatek zagrał m.in. w dramacie "Pomocna dłoń".
Miał osiemnaście lat, gdy przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, gdzie razem ze swoim kolegą Bradem Pittem, zaczęli chodzić na castingi. "Dla zabawy zakładaliśmy się, kto dłużej wytrzyma bez mycia się i golenia. Brad zawsze wygrywał. Ale chodzenie na castingi oznaczało doprowadzenie się do porządku i kończyło nasz zakład" - tak Jason Priestley wspominał czasy nastoletniej wolności w swojej autobiografii.
Pierwszą główną rolę otrzymał w 1989 roku w 12-odcinkowym serialu "Teen Angel". Wcielił się w nim w tragicznie zmarłego chłopca, który próbuje dostać się do nieba jako anioł. Na samym początku lat 90. dostał rolę, dzięki której stał się sławny. W 1990 roku Priestley dołączył do głównej obsady aktorskiej "Beverly Hills, 90210".
W postać Brandona Walsha wcielał się aż przez osiem sezonów produkcji, stając się idolem nastolatek. Za swą kreację otrzymał również dwie nominacje do Złotych Globów. "Wszystko zadziało się tak szybko. Blask fleszy, sława, pieniądze. Dumny jestem z tego, że pomimo małych potknięć nie dałem się zwariować, nie zatraciłem się. Dziś, patrząc na młodych idoli, cieszę się, że ja to przeżyłem, kiedy świat nie był jeszcze tak 'okrutny', inny niż teraz. Tabloidy dopiero się rozkręcały. Z drugiej strony czuję ogromny szacunek i wdzięczność za to, że miałem szczęście zagrać rolę, która zapisała się w pamięci widzów oraz stała się częścią popkultury" - tak Priestley wspominał szalone lata 90. w rozmowie z "Tele Tygodniem"
Z kultowym serialem jako aktor rozstał się w dziewiątym sezonie, pozostał jednak jako producent. "Kiedy odchodziłem z serialu, czułem tylko niesmak. Nakręciłem scenę ze swoim następcą. Uściskałem wszystkich, zabrałem pudełko z gratami, wskoczyłem do samochodu i odjechałem. Nie było żadnego pożegnania, hucznej imprezy. Czułem, że zmarnowałem dziewięć lat swojego życia" - mówił aktor w jednym z wywiadów.
Równolegle do kariery telewizyjnej Priestley próbował swych sił na kinowym ekranie. W "Dziewczynie z kalendarza" wcielił się w młodzieńca, który marzy o spotkaniu z Marilyn Monroe, zaś w westernie "Tombstone" pojawił się u boku takich gwiazd, jak Kurt Russell i Kevin Costner. Najlepszą kinową rolę zagrał jednak w "Miłości i śmierci na Long Island", w której oglądaliśmy go w autobiograficznej kreacji idola nastolatków i gwiazdy kina, którego osobą fascynuje się pewien brytyjski pisarz (John Hurt). Po zakończeniu produkcji zagrał w blisko 50 filmach, głównie klasy B. Wcielił się również w ponad 30 postaci serialowych. Mimo imponującej liczby ról, aktor nie zrobił oszałamiającej kariery.
Priestley tuż po zakończeniu serialu nie mógł sobie poradzić z funkcjonowaniem w normalnym świecie. Jego relacje z twórcą "Beverly..." Aronem Spellingiem nie były najlepsze. Po zakończeniu produkcji między nimi wywiązał się konflikt. Prywatnie też mu się nie układało. Jego małżeństwo z makijażystką Ashlee Petersen nie przetrwało nawet roku. Kobieta nie mogła znieść zachowania aktora, który coraz częściej sięgał po różnego rodzaju używki. Uzależnienie szybko wzięło nad nim górę. Po alkoholu i narkotykach spowodował wypadek samochodowy, za co trafił do więzienia. Po kilku miesiącach został ponownie zatrzymany za jazdę pod wpływem narkotyków.
Jednak to nie był koniec problemów aktora, który jest wielkim fanem wyścigów samochodowych. Ma na koncie udział w wielu prestiżowych rajdach oraz... poważny wypadek, jakiego doznał w 2002 roku, kiedy jego sportowe auto z prędkością powyżej 200 km/h uległo kraksie na torze wyścigowym.
Priestley musiał przejść szereg operacji, ratujących zdrowie i życie. Jego twarz była zmasakrowana i wymagała zabiegu rekonstrukcji. Miał złamany nos, pęknięte kości oczodołu i uszkodzony kręgosłup, przez co nie mógł poruszać się na własnych nogach. Potrzebował również długotrwałej rehabilitacji. "Wówczas dosłownie otarłem się o śmierć, a całe życie mignęło mi przed oczami. Pewne rzeczy do mnie dotarły. Teraz doceniam każdy dzień" - wspominał w rozmowie z "Tele Tygodniem".
W życiu prywatnym dwukrotnie żonaty, obecnie z Naomi Lowde-Priestley, z którą ma dwójkę dzieci - córkę Avę Veronicę i syna Dashiella Orsona. Dzisiaj nadal pracuje w branży, ale już na mniejszych obrotach. Nie brakuje mu popularności i sławy. "W pełni odpowiada mi poziom popularności, którym cieszę się teraz. Jest idealny. Bez problemu mogę robić to, co lubię i cieszyć się czasem spędzonym z przyjaciółmi, rodziną. Kiedy patrzę wstecz, dziwię się, że wyszedłem z tej megapopularności w miarę bez szwanku. Byłem młodym chłopakiem w L.A.... Nigdy nie spodziewałem się takiego szału. Nawet nie sądziłem, że to możliwe. Nikt z nas - gwiazd 'BH90210' - tak nie myślał. Kiedy się zaczęło, porwało nas jak tornado" - przyznał aktor.