Był bożyszczem nastolatek. Fanki długo go opłakiwały
Luke Perry serca milionów widzów na całym świecie skradł dwoma serialowymi wcieleniami. W latach 90. wcielał się w Dylana McKaya w kultowym serialu "Beverly Hills, 90210", natomiast w 2017 roku można go było zobaczyć w "Riverdale", gdzie grał Freda Andrewsa. Rola w tej drugiej produkcji była jedną z jego ostatnich. Aktor zmarł niespodziewanie w marcu 2019 roku z powodu rozległego udaru. Miał zaledwie 52 lata.
Luke Perry urodził się w Mansfield, w stanie Ohio. Karierę aktorską rozpoczął we wczesnych latach 80., jednak naprawdę popularny stał się dzięki roli w serialu "Beverly Hills, 90210", gdzie przez 10 sezonów wcielał się w Dylana McKaya.
Oprócz serialowego hitu dla nastolatków zagrał także w takich produkcjach jak "Anatomia prawdy", "Zabójcze umysły", "Detektyw McLean", "Fuks", "Jeremiah" czy "Więzienie Oz". Serca widzów skradł ponownie w 2017 roku, kiedy pojawił się w serialu "Riverdale". W opartym na serii komiksów wydawanych przez Archie Comics serialu zagrał Freda Andrewsa.
Ostatnią produkcją, w której go oglądaliśmy było "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino. Premiery filmu, w którym zagrał u boku Brada Pitta, Leonardo DiCaprio i Margot Robbie jednak nie doczekał...
27 lutego 2019 roku 52-letni aktor doznał udaru mózgu w swoim domu w kalifornijskim Sherman Oaks. Perry niemal od razu został przetransportowany do szpitala, ale jego stan okazał się niemal krytyczny. Lekarze musieli go wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej.
Według jego agenta, Luke był otoczony przez najbliższych, dzieci Jacka i Sophie, narzeczoną Wendy Madison Bauer, byłą żonę Minnie Sharp, matkę Ann Bennett, ojczyma Steve'a Bennetta, brata Toma Perry'ego, siostrę Amy Coder, a także innych członków rodziny i przyjaciół, którzy na zmianę czuwali przy jego łóżku.
To właśnie najbliżsi podjęli decyzję o odłączeniu go od aparatury, dwa dni po tym, jak medycy orzekli śmierć jego mózgu. "To była wyniszczająca decyzja" - pisał w 2019 roku "US Weekly".
Śmierć aktora pogrążyła w głębokiej żałobie miliony jego fanów. Perry'ego za pośrednictwem mediów społecznościowych w poruszających słowach pożegnały również jego dzieci. Gwiazdor zarówno przez swoje pociechy, jak i przyjaciół, uznawany był za ojca wręcz wzorowego.
"Tak wiele się od ciebie nauczyłem, a moje serce jest złamane, gdy myślę o wszystkim, czego już nie zobaczysz... Będę za tobą tęsknił każdego dnia, gdy będę chodzić po tej ziemi. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby kontynuować twoje dziedzictwo i sprawić, że będziesz dumny. Kocham Cię tato" - napisał 22-letni wówczas Jack.