"Barwy szczęścia": Malwina na zakręcie
Malwina, którą Joanna Gleń gra w serialu, znowu ma problemy natury psychicznej. Pod ich wpływem nawiązała romans i wybrała się w szaloną podróż z kochankiem. Czy bliscy ponownie jej wybaczą?
Twoja bohaterka kolejny raz znalazła się w tarapatach.
- Niedawno zaczęła pracę w kancelarii Waldemara (Jacek Romanowski), potem ukradła mu pieniądze i poznała Franka, z którym udała się w szaloną podroż. Bardzo skomplikowała sobie życie. Jej dziwne zachowanie nie wzięło się z Księżyca, Malwina od lat zmaga się z problemami natury psychicznej. Ten wątek powinien zainteresować widzów, bo jest zaskakujący i różnorodny.
Czy Malwina może liczyć na wsparcie bliskich?
- Gdy zorientują się, że znowu nie bierze leków, przestaną obwiniać ją za to, co się dzieje. Zmiękną im serca i zaczną jej pomagać, mimo że wciąż będzie się dziwnie zachowywać. Mąż niby przebaczy Malwinie wybryki z Waldemarem i Frankiem oraz kradzież pieniędzy, ale nie wiem, czy nie zrobi tego na potrzeby chwili, by załagodzić kryzysową sytuację. Cierpliwość ludzi, którzy otaczają moją bohaterkę, ma swoje granice. Ile można ją tłumaczyć? Przecież jest dorosła, ma dwójkę dzieci, powinna brać odpowiedzialność za siebie i swoją rodzinę.
Sądzisz, że uda jej się uporać z piętrzącymi się problemami?
- Pojawi się światełko nadziei, ale nie mam pojęcia, czy zdoła wyplątać się z tego galimatiasu. Historia Malwiny może rozwinąć się w każdą stronę. Dawno nie byłam na planie "Barw szczęścia", nie wiem, jaki jest pomysł na dalsze losy mojej bohaterki.
Granie takiego wątku to bardzo ciekawe aktorskie zadanie.
- Cieszę się, że scenarzyści mają nieszablonowe podejście do mojej postaci. Jej nastroje zmieniają się diametralnie w ciągu chwili. W jednej scenie przeskakujemy z euforii w załamanie i odwrotnie. To wymaga ode mnie dużego skupienia i sprawności fizycznej. Malwina pod wpływem choroby zaczęła się inaczej ubierać. W pamięci zapadły mi sceny, w których chodziłam w niebotycznych obcasach po kocich łbach na starym rynku w Serocku. To było duże wyzwanie (śmiech).
Czy Twoja córka ma już świadomość, czym jest aktorstwo?
- Interesuje się tym, co robisz w pracy? Gdy była mniejsza, zabierałam ją na castingi i zdjęcia próbne. Interesowało ją wszystko - to, że wypełnia się kartę zgłoszeniową, że jest kamera, że trzeba coś przed nią robić. Przed wakacjami była ze mną na planie "Barw szczęścia". Dziewczyny od makijażu nałożyły jej pędzlami trochę pudru na buzię, hitem był barobus, czyli jeżdżąca kuchnia. Pewnie pomyślała, że mam fajną pracę.
Spełniasz się w macierzyństwie?
- Od kiedy mam dziecko, otworzyłam się na świat, na ludzi, na rozumienie różnych rodzajów postępowania. Kiedyś byłam bardziej radykalna i surowa w osądach. Zmieniła mi się perspektywa. Pozbyłam się kompleksów, które są przeszkodą w mojej pracy. W naturalny sposób opadło napięcie związane z fizycznością. Nabrałam pewności siebie jako kobieta, mam więcej siły.
Czego spodziewasz się po 2016 roku?
- Masz jakieś plany? Właściwie nie mam wobec niego żadnych oczekiwań. Moja córka niedawno nauczyła się słowa "zaskakiwać" i bardzo często go teraz używa. Zainspirowała mnie, chcę by 2016 rok mnie zaskoczył! Niech się dzieje!