Barwy szczęścia
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 20171
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Barwy szczęścia": Ada Fijał na parkiecie "Tańca z Gwiazdami"

- Nie próbowaliśmy jeszcze rumby, wydaje mi się, że jest trudna. Z drugiej strony jest też nasycona emocjami, a te z kolei można zagrać - mówi Ada Fijał, jedna z uczestniczek wiosennej edycji programu "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami". Zobaczymy, co utalentowana aktorka zaprezentuje na parkiecie.


Weszłam na twoją oficjalną stronę internetową. W punkcie "umiejętności dodatkowe" znalazłam m.in. śpiew i prawo jazdy kategorii B, ale o tańcu ani słowa!

- Spokojnie, taniec się dopiero dopisze (śmiech)! 

Do tej pory nie było ci z tańcem po drodze?

- Jako dziecko tańczyłam w zespole folklorystycznym, ale to ma się nijak do tego, co robimy na treningach. Ostatni kontakt z tańcem miałam na studniówce, więc moje umiejętności ograniczają się do minimum. Mój partner z programu, Krzysztof Hulboj, mówi, że jestem "tancerką dyskotekową" - solo jeszcze jakoś mi idzie, ale w parze... (śmiech). Na szczęście podobno poczucie rytmu mam, więc jest baza, na której da się pracować.

Reklama

Wszyscy uczestnicy show podkreślają, że to jest piekielnie trudna nauka. Co dla ciebie do tej pory było największą barierą?

- Szczerze? Właściwe określenie kierunków!

Słucham?

- Podobno domeną kobiet jest mylenie kierunków - prawo, lewo. Jestem potwierdzeniem tej teorii, bo na hasło: "lewa noga w bok", w bok idzie noga prawa i odwrotnie. Żeby ułatwić mi treningi, mąż kupił mi dwie pary skarpetek. Na jednej skarpetce jest "L", jak lewa, na drugiej "P", jak prawa. Na sali zdjęłam buty i... na lewej nodze literka "L", na prawej nodze literka... "L"! Wzięłam dwie lewe skarpety. Trening rozpoczęliśmy z trudem, nie mogliśmy się przestać śmiać.

Proponuję jeden z tańców zatańczyć do utworu "Prawy do lewego". A mówiąc serio, zaskoczyłaś już czymś samą siebie na parkiecie?

- Muszę przyznać, że tak. Są rzeczy, które wydawały mi się niemożliwe do wykonania, a udało mi się je zrobić od razu. To niestety działa w dwie strony, bo są też kroki, czy gesty, które pozornie są banalne, a w praktyce potwornie trudno jest się ich nauczyć. Tak jest na przykład z sambą. Widziałam kobiety tańczące sambę i byłam przekonana, że to nic trudnego, tu noga, tam noga. A później oglądałam sambę w moim wykonaniu i przeżyłam szok! Wyglądam jak mucha w mazi przy energicznie ruszającym się Krzyśku! Tragedia! (śmiech).

To właśnie samba jest dla ciebie najtrudniejsza?

- Póki nie zapytałaś, to nie zastanawiałam się nad tym i wolę tego w tej chwili nie analizować. Czas pokaże. Na razie najtrudniejsze jest dla mnie opanowanie kalendarza - treningi, próby, do tego jeszcze zdjęcia do serialu "Barwy szczęścia" i praca nad moim internetowym projektem "Peszyn for feszyn". Nie mówiąc jeszcze o obowiązkach mamy!

Jesteś przede wszystkim aktorką, ale też śpiewasz i nagrywasz własne utwory. Zatańczycie do którejś z twoich piosenek?

- Nie ma w tej chwili takiego pomysłu, choć kto wie, co się wydarzy? Nie zawsze utwór, który kochamy, który wydaje nam się być idealnym tłem do tańca, w rzeczywistości takim jest. Czasem piosenka ma fajną melodię, ale nie da się do niej dobrze zatańczyć. My, mam na myśli uczestników, nie jesteśmy zawodowcami, więc naturalnie nie mamy też instynktu, które utwory najlepiej sprawdzą się w tego typu programie. O to dbają producenci i zawsze trafiają w dziesiątkę.

Wraz z "Tańcem z Gwiazdami" rozpoczęło się medialne polowanie na "latającą bieliznę". Uczestniczki programu mają pod tym względem gorzej, bo to zwykle na ich części garderoby fotoreporterzy polują najchętniej.

- No tak. To jest akurat coś, co nie do końca mi się podoba, ale niestety kompletnie nie mamy na to wpływu. Z drugiej strony, gdybyśmy się podczas tańca zastanawiały, jak układają się np. nasze pośladki i czy aby nie widać nam kawałka bielizny, nie byłybyśmy w stanie skupić się na tym, co w programie najważniejsze, czyli na tańcu i emocjach. Ale od tego są fotoreporterzy i media, żeby podgrzewać atmosferę.

Skoro mówimy o ubraniach - znasz się na modzie, więc zakładam, że masz spory wpływ na kostiumy.

- Przeciwnie! Zawsze pokornie podchodzę do kostiumów na planie serialu, scenie, czy teraz w programie. To specjalistyczny rodzaj stylizacji i na tym trzeba się naprawdę dobrze znać. Malwina Wędzikowska, która tworzy nasze taneczne kostiumy, jest prawdziwą mistrzynią i nie przyszłoby mi do głowy, by z nią polemizować.

Rozmawiała Ewelina Kopic

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Barwy szczęścia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy