Zapomniana perełka Prime Video. Emocjonalna opowieść o kobietach dla kobiet
W gąszczu streamingowych premier łatwo przegapić niekiedy warte obejrzenia miniseriale. Jednym z takich przykładów są "Wszystkie kwiaty Alice Hart", które już jakiś czas temu wylądowały na Prime Video. Opowieść o kobietach i trudnych losach jednej rodziny ukazana na przestrzeni lat, choć nie bezbłędna, jest wartą obejrzenia produkcją. Nie tylko ze względu na fantastyczną Alycię Debnam-Carey.
Jak każdy dobry melodramat australijskie "Wszystkie kwiaty Alice Hart" (i powieść, i serial, na podstawie której został oparty) ukazują nam bohaterów na przestrzeni kilkunastu lat - ich radości, traumy oraz to, jak ukrywane przez lata sekrety w imię miłości mogą zniszczyć wszystkie relacje. Choć serial z Sigourney Weaver i Alycią Debnam-Carey cierpi w pierwszej części z powodu bardzo, naprawdę bardzo wolnego tempa, to jednak warto oglądać te pełne ekspozycji i budowania fundamentów odcinki, aby poznać opowieść o nieidealnej rodzinie i losie kobiet, które na farmie kwiatów znalazły schronienie przed życiem, jakie zgotowali im mężczyźni.
Alice Hart traci rodziców w pożarze rodzinnego domu, za który w dużej części się obwinia. Po tragicznych wydarzeniach przerażona i osamotniona trafia do swojej babci June na prowadzoną przez nią farmę kwiatów, gdzie przez długi czas nie jest w stanie wypowiedzieć ani słowa. W Thornfield powoli wraca do zdrowia i poznaje nie tylko zamieszkujące i pracujące na farmie kobiety, ale i historię swojej rodziny. Nie domyśla się jednak, że June przekształca wiele faktów w głębokiej wierze, że chroni wnuczkę. Kiedy po latach jej manipulacje oraz kłamstwa wychodzą na jaw, Alice opuszcza farmę, jednak życie ma dla niej kilka przykrych niespodzianek.
Rozpisana na siedem odcinków powieść australijskiej autorki Holly Ringland to historia o rodzinie, dojrzewaniu, traumie, tajemnicach i o tym, jak trudno czasami kobietom odnaleźć własny głos. Farma kwiatów Thornfield to bezpieczne schronienie dla wielu z nich - zagubionych, złamanych przez los, skrzywdzonych przez najbliższe im osoby.
Tam właśnie po traumatycznych przeżyciach Alice uczy się na nowo porozumiewać ze światem - najpierw za pomocą kwiatów, z których każdy niesie ze sobą inne znaczenie, a potem, po dłuższej przerwie, zaczyna znowu mówić. Dzikie australijskie kwiaty stają się bowiem nowym językiem, którym bohaterki wyrażają swoje emocje i ból; wszystkie uczucia, których nie umiały wyrazić inaczej. Tak jak dla innych kobiet i dla niej farma staje się miejscem, w którym znajduje wsparcie.
Główną linią fabularną są jednak losy June (Sigourney Weaver) i Alice (Alycia Debnam-Carey). June to pełna sprzeczności kobieta, która zrobi wszystko, aby ochronić wnuczkę. Jej kłamstwa doprowadzają jednak do kolejnych kłótni i w końcu - ucieczki Alice. Właśnie wtedy, w zamykających miniserial odcinkach legendarna Waever ukazuje cały wachlarz uczuć i przykuwa uwagę widza. Bohaterka, w którą się wciela, w końcu mierzy się z błędami przeszłości, przeżytą traumą i tym, jak ukształtowały ją bolesne wydarzenia sprzed lat.
W emocjonalnej i mocnej podróży kroku Weaver dotrzymuje Debnam-Carey. Aktorkę polscy widzowie znają m.in. z seriali "The 100", "Fear the Walking Dead" i "Saint X" (oraz wkrótce w netfliksowym "Apple Cider Vinegar"), a występ w produkcji Prime Video to bezsprzecznie najlepszy w jej karierze. Carey bezbłędnie oddaje stany emocjonalne swojej bohaterki, a na jej barkach spoczywało naprawdę wiele ważnych scen, w których mogła przeszarżować. Tak się jednak na szczęście nie stało.
Debnam-Carey wraz z Weaver niosą na barkach produkcję, która na starcie może się niemiłosiernie dłużyć. Jednak powolne budowanie fundamentów i akcji opłaca się z naddatkiem w drugiej części serialu, kiedy wszystkie elementy tworzą emocjonalną, bogatą i wielowarstwową historię o kobietach i dla kobiet, którą w gąszczu premier można było łatwo przegapić. Jeżeli szukacie dobrego dramatu na Prime Video, to warto poświęcić "Wszystkim kwiatom Alice Hart" te siedem godzin z hakiem.
Zobacz też: Najodważniejszy dramat historyczny. Nie bali się żadnych śmiałych scen