Serialowa nowość oczami Katarzyny Gałązki i Walerii Gorobets. Takiej produkcji w Polsce nie było
W maju na platformie Canal+ Online zadebiutowała serialowa nowość o tytule "Algorytm miłości". To parodia współczesnych programów randkowych, w której wystąpiła plejada młodych gwiazd polskiego kina. Wśród nich Katarzyna Gałązka oraz Waleria Gorobets. Z aktorkami mieliśmy okazję porozmawiać z okazji premiery serialu. W wywiadzie zdradziły kulisy angażu, opowiedziały o swoich bohaterkach oraz o pracy na planie.
Kilkunastu uczestników podejmuje się udziału w programie "Algorytm miłości". Show miało być kręcone w słonecznej Hiszpanii, jednak ze względu na skandal z poprzedniego sezonu i ograniczenia budżetowe zamiast zagranicznych plaż czeka na nich willa pod Warszawą.
Katarzyna Gałązka w "Algorytmie miłości" zagrała postać Sandry. Gdzie jeszcze widzowie mieli okazję ją zobaczyć? Dopiero co w kinach premierę miał film o tytule "Supersiostry", w którym zagrała jedną głównych ról. Wcześniej wystąpiła m.in. w "#BringBackAlice" czy "Morderczyniach". Ukończyła studia aktorskie na Akademii Teatralnej w Warszawie.
Waleria Gorobets, która w "Algorytmie miłości" wciela się w postać Wanessy, to absolwentka Akademii Teatralnej w Warszawie. Debiutowała już w wieku ośmiu lat - w "Na Wspólnej". Pojawiła się też w innych polskich serialach: "O mnie się nie martw", "Leśniczówka", "Zakochani po uszy" czy "Papiery na szczęście", gdzie wcielała się w Ninę. Jeśli chodzi o kino, to jak na razie oglądaliśmy ją na drugim i trzecim planie, m.in. w takich filmach, jak: "Dziewczyny z Dubaju", "Wygrać marzenia", "Pod wiatr", "Na chwilę na zawsze". W zeszłym roku zagrała m.in. w filmie "Apokawixa".
Z aktorkami porozmawialiśmy z okazji premiery "Algorytmu miłości". W wywiadzie zdradziły kulisy angażu do serialu, opowiedziały o swoich bohaterkach oraz o pracy na planie.
Sandra, którą Katarzyna Gałązka portretuje w "Algorytmie miłości", to tak zwana "trad-wife". Nie zamierza pracować, to facet ma przynosić pieniądze do domu. Według Sandry mężczyzna ma decydować za kobietę, a jej głównymi zajęciami w ciągu dnia ma być gotowanie i sprzątanie. Wyznaje tradycyjne wartości, nie lubi feministek, chciałaby urodzić co najmniej czwórkę dzieci. Gałązka w rozmowie z Interią przyznała, że marzyła o tego typu roli.
"Uwielbiam programy tego typu, jestem od lat fanką 'Hotelu Paradise' i namiętnie go oglądam. Gdy się dowiedziałam, że powstaje taka produkcja, to sobie pomyślałam: 'Boże, ja nie mogę w tym nie zagrać'. W pierwszym etapie castingu siedziałam z chłopakiem i bardzo dokładnie przygotowywałam swój monolog, żeby był idealny, zabawny, żeby na pewno się udało przynajmniej przejść do kolejnego etapu. Pożyczyłam od mojej siostry taki strój, który był potrzebny do zrealizowania mojej wizji. Zadbałam o fryzurę... Wszystko musiało być idealnie, bo tak strasznie mi zależało. Potem już były kolejne etapy i się udało. Byłam zachwycona tym pomysłem i efektem też jestem zachwycona" - opowiadała aktorka.
Co ciekawe, Waleria Gorobets miała zupełnie inne nastawienie do bohaterki, którą miała zagrać. Wanessa to pozornie "normalna dziewczyna". Nie myśli o operacjach plastycznych, lubi pić piwo, jest fanką bikini reality. W programie chce znaleźć prawdziwą miłość.
"Ja byłam przerażona. Dowiedziałam się o tym projekcie dopiero, jak dostałam self-tape'a do nagrania i miałam nagrać monolog Wanessy, Sandry i Oliwii. [...] Miałam takie: 'Fajnie będzie nagrać coś komediowego'. Ale też myślałam: 'Obawiam się, co to może być'. Później na kolejnych etapach, jak już mogliśmy trochę więcej o tych postaciach zdobyć informacji, to miałam takie: 'Te sceny są śmieszne, one są faktycznie zabawne'. Wiem, że to jest dobrze napisane przez fajnych twórców, bo wtedy dopiero dostaliśmy jakieś kolejne informacje, co to jest, dla kogo, kto jest, kto to pisał" - podsumowała.
Akcja "Algorytmu miłości" rozgrywa się w Willi Amora - posiadłości pod Warszawą. Choć na zewnątrz grasuje mroźna zima, uczestnicy przez większość czasu są ubrani jedynie w stroje kąpielowe. O pracę na planie zapytaliśmy Katarzynę Gałązkę i Walerię Gorobets. Aktorki potrzebowały czasu, by przyzwyczaić się do panujących warunków.
"[...] Było dla mnie mega krępujące, bo obsada aktorska to jedno, ale jednak na planie pracuje około 40 osób. Ja osobiście musiałam jakoś tak się przełamać, ale też fakt faktem, że dziewczyny z garderoby bardzo dbały o nasz komfort i zawsze między ujęciami dostawałyśmy szlafroki, jeżeli tego potrzebowałyśmy. Zapewniano nam to, żebyśmy się czuły jak najlepiej, ale też mam wrażenie, że z czasem to stało się dużo bardziej komfortowe. Każdy się z tym po prostu oswoił. To na pewno było coś, co dla mnie u mnie wymagało pracy z samą sobą i ze swoimi kompleksami, ze swoimi przekonaniami na temat samej siebie, gdzieś musiałam się z tym zderzyć. To było bardzo fajne, bo dało mi taką totalną przestrzeń do pracy nad poczuciem własnej wartości" - wyznała Waleria Gorobets.
Katarzyna Gałązka zgodziła się ze słowami koleżanki z planu i dodała:
"Na początku byłam trochę przestraszona tym, że będziemy mieli jeden pokój aktorski. Zazwyczaj na planie zdjęciowym są kampery aktorskie. Wiadomo, wielkie gwiazdy mają swoje niezależne kampery, ale normalnie tak po dwie, trzy osoby są lokowane w jednym kamperze. Tutaj mieliśmy jeden pokój w domu przeznaczony dla nas aktorów. W momentach takiego największego zaludnienia było nas tam z dziesięć osób czy nawet może i piętnaście na niedużej przestrzeni. Po prostu stresowałam się tym, że się zaczniemy kłócić, czy że to nas przytłoczy, ale powiem szczerze, że w ogóle mi to nie przeszkadzało. Mam wrażenie, że to wpłynęło na energię między nami, na chemię między bohaterami, i że dzięki temu osiągnęliśmy jeszcze lepszy efekt" - mówi aktorka.
10 odcinków serialu "Algorytm miłości" są dostępne od 22 maja w Canal+ Online.
Czytaj więcej: Wschodzące gwiazdy "Algorytmu miłości". Te nazwiska to przyszłość polskiego kina