"Agenci NCIS": Cena sławy
Udział w hitowych produkcjach zapewnił gwiazdom grono fanów. A wśród nich są tacy, którzy tracą kontakt z rzeczywistością i zaczynają stanowić zagrożenie dla swoich idoli.
Dzień 12 listopada na zawsze pozostanie w pamięci Pauley Perrette. Idąc na spotkanie z architektem, tuż pod swoim domem aktorka została zaatakowana przez psychofana.
- "Widziałem cię w tv. Zabiję cię!", krzyczał, uderzając mnie w twarz. Chciał zaciągnąć mnie do pobliskiego garażu. Wiedziałam, że jeśli tam trafię, nie wyjdę z tego żywa. Zaczęłam go zagadywać i udało się. W końcu kazał mi znikać. Mógł to być mój ostatni dzień - napisała przerażona aktorka na Twitterze w wieczór po dramatycznym zajściu.
Winnym okazał się bezdomny (na rzecz których aktorka od lat aktywnie działa) z zaburzeniami psychicznymi, David Merck.
Nie ma wątpliwości, że gwiazda "Agentów NCIS" przyciąga "popaprańców". W 2004 r. wystąpiła o zakaz zbliżania się dla innego psychofana - tym razem własnego wówczas męża Francisa "Coyote" Schiversa. W tamtym czasie, tuż po pojawieniu się byłych ofiar lokalnego DJ-a, Perrette przerwała milczenie i opowiedziała o piekle, w jakie zamienił ich wspólne życie Schivers.
- Momentami było naprawdę dramatycznie! - Pewnego dnia przywiązał mnie do krzesła i wyciął mi na plecach nożem literę C, którą nazwał trwałym dowodem naszej miłości - wspominała w "FOX News".
Kiedy po kolejnym akcie przemocy fizycznej oraz psychicznej ze strony męża sadysty Pauley powiedziała "dość" i postanowiła odejść, ten zaczął prześladować ją, a z czasem nawet grozić jej śmiercią.
- Mogłam, mając sądowy zakaz zbliżania się, mieszkać z nim dalej, ale strach był większy. Zabrałam notebooka, psy i uciekłam - opowiadała Perrette. Do dziś eksmąż aktorki ma zakaz zbliżania się do niej. Niestety, mimo decyzji sądu oraz faktu posiadania nowej żony, dziwnym trafem lubi pojawiać się w miejscach, które odwiedza aktorka. Zazwyczaj opuszcza je w towarzystwie funkcjonariuszy policji.
O życie nie tylko swoje, ale też męża drżała przez lata koleżanka po fachu Perrette, Alexandra Paul.
Jej koszmar rozpoczął się pod koniec 2011 r. Wtedy to do jej domu w Pacific Palisades zapukała Nicole Albrecht z Niemiec. Przedstawiła się jako wielka fanka "Słonecznego patrolu". Towarzyszył jej 8-letni brat. Poprosiła o możliwość skorzystania z łazienki. Paul wyraziła zgodę... Przed wyjściem Albrecht zostawiła swojej idolce prezenty oraz liścik. Szybko jednak okazało się, że Nicole jednak bliżej do psychofanki. Kilka dni później aktorka natknęła się na kobietę w swojej ulubionej pływalni. Wówczas uznała to za "przypadkowe" spotkanie. Nie było już jednak mowy o zbiegu okoliczności, kiedy po kilku dniach Niemka ruszyła śladem Alexandry i jej męża podczas wycieczki górskiej.
- Śledziła nas. Chowała się. To był dopiero początek. Za jakiś czas naszła mnie w siłowni, chwyciła za ramię i nie chciała puścić. Interwencja trenera pozwoliła mi uciec. Zrozumiałam, że żarty się skończyły i wystąpiłam o sądowy zakaz zbliżania się - argumentowała Paul podjęcie kroków prawnych rok później.
Sędzia przyznał jej rację, ale początkowo jedynie tymczasowo. Niestety, kłopoty nie skończyły się. A wręcz przeciwnie... Na skrzynkę mailową aktorki i jej męża zaczęły napływać listy z pogróżkami od Albrecht, w których obiecała ona, że zabije Iana Murraya, który zdaniem stalkerki ukradł jej miłość Alexandry.
- Oboje z mężem boimy się wyjść z domu. Zróbcie z nią porządek! - apelowała przerażona Alexandra w mediach. W odpowiedzi psychofanka wniosła do sądu pozew przeciwko sławnemu małżeństwu i poprosiła o ochronę. Podczas przesłuchań odmówiła jednak zeznań. Sąd szybko zakończył parodię rozprawy i zabronił, tym razem na stałe, zbliżać się Albrecht do Paul i jej męża na odległość mniejszą niż ok. 100 metrów.
- Tak należało zrobić. Cieszę się, że do mojego życia wróci harmonia, którą ta kobieta z dnia na dzień nam odebrała. Wracamy do normalnego życia. Naszego życia - skomentowała szczęśliwa aktorka w grudniu 2013 r. W 2014 r. Nicole Albrecht została deportowana do Niemiec z dożywotnim zakazem wjazdu do USA, a Alexandra i jej mąż na dobre odetchnęli z ulgą.
Wydawać by się mogło, że takie rzeczy zdarzają się tylko w Stanach Zjednoczonych. Nic bardziej mylnego. Przekonała się o tym nasza gwiazda Małgorzata Foremniak, która od trzech lat procesuje się ze swoim psychofanem, którym okazał się jej były przyjaciel.
- Może nie powinnam mówić, ale... ktoś mnie prześladuje. Mam stalkera. Czuję się osaczona. Kontaktuje się z innymi znanymi osobami i rozpuszcza plotki na mój temat. Podaje się za mojego menadżera. On chce mi zaszkodzić. To inteligentny i przebiegły człowiek, niestety o chorym umyśle - wyznała w jednym z magazynów plotkarskich cztery lata temu.
Niestety, Małgorzata nadal czeka na wyrok w swojej sprawie. Czy będzie on równie zadowalający, jak w przypadku jej zagranicznych koleżanek?
MG