Wpadki na planie "1670". Aktorzy nie mogli powstrzymać śmiechu!
Polski serial "1670" od tygodni podbija serca subskrybentów Netfliksa. Komedię pokochali także widzowie spoza granic naszego kraju. W pamięci publiczności szczególnie zapisały się niektóre z najzabawniejszych tekstów, wypowiedzianych przez mieszkańców Adamczychy. Okazuje się, że nawet aktorzy nie potrafili zachować powagi podczas kręcenia scen.
O czym jest serial "1670"? Jan Paweł (Bartłomiej Topa), polski szlachcic i właściciel ("mniejszej połowy") wsi Adamczycha ma duże ambicje i jeszcze większe problemy. Pragnie bowiem zostać najsławniejszym Janem Pawłem w historii Polski, jednak w drodze do tego jakże szczytnego celu wszyscy rzucają mu kłody pod nogi. Chłopi nie pracują tak dziarsko jakby chciał, córka Aniela (Martyna Byczkowska) buntuje się przeciwko szlacheckim zasadom i ani myśli zostać żoną syna magnata, a odwieczny wróg, przeciwnik oraz współwłaściciel Adamczychy Andrzej (Andrzej Kłak) przyprawia go o ból głowy.
Podobnie jak w przypadku ukochanego przez wielu widzów serialu "Biuro" (oraz jego polskiego odpowiednika, czyli "The Office PL") i "1670" nakręcono w stylu mockumentary, gdzie bohaterowie zwracają się do widza, jakby brali udział w wywiadzie, i opowiadają o swoich doświadczeniach.
"1670" od tygodni święci triumfy i to nie tylko w Polsce. Serial cieszy się popularnością w Czechach, Ukrainie, na Słowacji, Łotwie, Litwie i na Węgrzech. W serwisie Facebook powstała grupa fanów produkcji, do której z dnia na dzień dołącza coraz więcej osób.
Niektóre z tekstów bohaterów serialu "1670" podbiły serca widzów i nie przestają bawić. Okazuje się, że nawet obsada nie mogła powstrzymać śmiechu podczas kręcenia szczególnie zabawnych scen.
"Pamiętam, że jeszcze na etapie zapoznawania się ze scenariuszem często śmiałem się w głos. Gdy zaczynaliśmy zdjęcia, wszyscy byliśmy świadomi, że jeśli chcemy, żeby to się udało, musimy podejść do tego na serio i wczuć się w rolę, bez puszczania do siebie oczek. Oczywiście nie było łatwo zachować powagę. Ja do dzisiaj śmieję się na wspomnienie sceny finałowej serialu, podczas której los Bogdana magicznie się odwraca. Za każdym razem, gdy spojrzeliśmy na siebie z Bartkiem Topą czy Andrzejem Kłakiem, pękaliśmy ze śmiechu. W końcu producent kreatywny, Ivo Krankowski, przyszedł nam na ratunek, decydując, że musimy tę scenę odegrać każdy osobno, jeśli chcemy to w ogóle kiedykolwiek nakręcić" - opowiedział Dobromir Dymecki w rozmowie z Netfliksem. Aktor w serialu wcielił się w postać Bogdana.
Z kolei Bartłomiej Topa, który w serialu zagrał główną postać, wspomina o scenie uwalniania Bogdana.
"Komedię trzeba grać na poważnie, dlatego przygotowanie do roli i wypracowanie dialogów traktowałem od samego początku na serio. Jednak po dwóch, trzech tygodniach utrzymywania kamiennej twarzy na planie, 'zgotowałem się' po raz pierwszy. To była scena uwalniania Bogdana z niewoli, gdy rozważając wykupienie więźnia z workiem na głowie, pytam 'A co jeśli to kot?'. Poziom absurdu wziął górę. Pamiętam, że reżyser, Maciej Buchwald, powiedział wtedy 'no, nareszcie, puściło', a ja nie mogłem przestać się śmiać" - mówi.
Czytaj więcej: Zachwycił fanów jako mroczny ksiądz Jakub w "1670". Kim jest Michał Sikorski?