13 posterunek
Ocena
serialu
8,1
Bardzo dobry
Ocen: 814
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​Marek Walczewski: Choroba odebrała mu wszystko

Doskonale odnajdował się w każdej roli. Równie świetnie grał wielkie dramaty, jak i komediowych "wariatów". Do historii przeszły jego charakterystyczne role ekscentrycznych postaci, często nacechowane szaleństwem, ekspresją i bogatą mimiką. Chociaż grał role mroczne, często odpychające, to sam był ciepłym i serdecznym człowiekiem. Jego śmierć wstrząsnęła widzami...

Marek Walczewski urodził się 9 kwietnia 1937 roku w Krakowie. Jego ojciec pochodził z kresów, a matka była rodowitą krakowianką. By podratować domowy budżet szyła peleryny przeciwtężcowe. Młody Marek chętnie uczył się od niej robienia na drutach oraz szydełkowania. Był bardzo uzdolniony manualnie. Pasja do malowania pozostała w nim do końca życia. Uczęszczał do szkoły muzycznej, którą porzucił dla szermierki. Jako nastolatek reprezentował Polskę w szermierce. Jednak i w sporcie na zagrzał dłużej miejsca. Jako wolny słychać podjął studia na architekturze, ostatecznie wygrało aktorstwo.   

Reklama

W 1960 roku ukończył studia na krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Zadebiutował rolą w "Sławnej historii o Troilusie i Kresydzie" w Teatrze im. Słowackiego, z którym związany był do 1964. W filmie zadebiutował w roku 1963 w "Pasażerce" Andrzeja Munka. Współpracował z największymi polskimi twórcami. 

Z Andrzejem Wajdą spotkał się na planie "Ziemi obiecanej", zagrał w "Nocach i dniach" Jerzego Antczaka czy "Dwóch księżycach" Andrzeja Barańskiego, a także "Trzeciej nocy" Andrzeja Żuławskiego. Ogółem zagrał w ponad 80 filmach. Nie uciekał również od ról serialowych. Zagrał m.in. w "Polskich drogach" czy "Ekstradycji". Dużą sympatii widzów zyskał dzięki roku posterunkowego Stępnia w kultowym już "13 posterunku".

Jego życie osobiste było równie zawiłe co część ról. Jeszcze na studiach poznał Annę Polony. Młodzi adepci sztuki filmowej szybko zapałali do siebie uczuciem. Kiedy Anna Polony i Marek Walczewski zdecydowali się na ślub w 1961 r., ona miała 22 lata, on - 24. Małżonkowie zamieszkali razem z matką aktorki.

Szybko okazało się, że zamiast się wspierać, rywalizowali ze sobą. "On szalony, ja szalona - widać za dużo było tego szaleństwa jak na jedno małżeństwo. Nienawidziłam stylu życia, który kochał mój mąż, czyli nocnych biesiad i wyciągania z lodówki wszystkiego, co się z trudem zdobyło" - mówiła później Polony. 

"Błędem było to, że w ogóle się z sobą związaliśmy, byliśmy w wiecznej konkurencji" - przyznała z rozbrajającą szczerością. Chociaż byli niedopasowani to rozwiedli się dopiero po 13 latach. Dla aktorki była to porażka. "Dotknęło mnie emocjonalnie i ambicjonalnie. Czułam, że ludzie patrzą na mnie z politowaniem. Kurczę, która kobieta to lubi..." - powiedziała w jednym z wywiadów.

Marek Walczewski związał się później z Małgorzatą Niemirską. Pobrali się w grudniu 1974 roku między próbą a spektaklem. Do urzędu stanu cywilnego na Pradze-Południe pojechali wartburgiem. Zamieszkali w kilkunastometrowym mieszkanku. Ich miłość rozwijała się w atmosferze skandalu. Za kuluarami plotkowano, że to ona doprowadziła do rozpadu małżeństwa aktorów. Ona sama dla nowej miłości rozwiodła się z aktorem i reżyserem Andrzejem Makowieckim. 

"Przyszedł taki moment, że nie mogliśmy się z Markiem dalej oszukiwać i z tym walczyć. Rozstać się? To przecież byłby gwałt na naturze! Są takie sytuacje w życiu, kiedy się działa jak laser, kiedy ma się siłę, która kruszy mury. Tak też było z nami. 35-letnie wspólne życie potwierdziło, że to była dobra decyzja" - zwierzała się kiedyś Niemirska. 

Różnili się od siebie, ale również idealnie dopełniali. On był aktywny, czasami porywczy, ona lubiła samotność. Doskonale się rozumieli i dawali sobie przestrzeń. "Żona jest zupełnie inna ode mnie. Ma swój świat, do którego nie zawsze mnie dopuszcza. Ale cieszę się, że nie broni mi dostępu do stołu, bo świetnie gotuje. Jak się pokłócimy, to trzy dni się nie odzywa, a ja nie mogę tego wytrzymać i od razu wyciągam rękę do zgody" - opowiadał Walczewski.

Współpracowali razem na deskach Teatru Dramatycznego. W przeciwieństwie do związku z Anną Polony, z Małgorzatą Niemirską nie rywalizowali ze sobą, nie byli zazdrości o sukcesy. Przez 35 lat tworzyli związek niemal idealny. Do pełni szczęścia brakowało im tylko upragnionego dziecka. Niestety, artystce nie dane było zasmakować macierzyństwa. Uczucia przelali na ukochanego psa. W latach 90. ich życie zaczęło się diametralnie zmieniać. Aktorka zauważyła, że mąż zaczyna zapominać o różnych rzeczach. 

Walczewski na wizytę u lekarza zdecydował się dopiero w 2000 roku. Diagnoza była fatalna - Alzheimer. Aktor wycofał się z życia zawodowego. Niemirska zaczęła grać w kilku produkcjach jednocześnie, aby zapewnić mężowi jak najlepszą opiekę. Zatrudniła dwie pielęgniarki do pomocy. Gdy stan jego zdrowia był bardzo ciężki, skorzystała z pomocy specjalistycznego ośrodka. Aktor spędził w nim ostatnie 5 lat życia. 

Choroba odebrała mu pamięć. Nie poznawał najbliższych osób. "Codziennie się z nim żegnałam. To było straszne patrzeć, jak najukochańsza osoba traci kontakt ze światem" - wyznała zrozpaczona Małgorzata Niemirska.

Tuż przed śmiercią spojrzał na ukochaną i zwrócił się do niej po imieniu. Niemirska mówiła, że widać było w jego oczach, że ją rozpoznał. To były jego ostatnie słowa... Marek Walczewski zmarł 26 maja 2009 roku. 


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy