Tego się po niej nie spodziewali. Taki komentarz nie powinien się pojawić?
Nowe odcinki "Sanatorium miłości" wzbudzają wiele emocji wśród widzów i uczestników. W tym sezonie głównym wątkiem są napięcia między Edmundem a Anią, której jawne odrzucenie jego zalotów wywołało kontrowersje i gorącą dyskusję w sieci.
Nowe odcinki "Sanatorium miłości" wywołują niemało emocji. Grupa kuracjuszy jest barwnym zbiorem ciekawych osobowości, jednak nie brakuje zgrzytów. Złamane serca, niedotrzymane obietnice i zawiedzione nadzieje — każdy odcinek niesie za sobą wiele emocji.
Od początku nowego sezonu Edmund zabiegał o względy Ani z Lubska, jednak uczucie nie zostały odwzajemnione, a co więcej, uczestniczka stwierdziła, że przez zaloty ma trudności w nawiązaniu relacji z innymi kuracjuszami.
Ania zdecydowała się na wypowiedzenie w kierunku Edmunda kilku gorzkich słów. Kobieta postanowiła wyraźnie postawić granicę, by nie miał żadnych wątpliwości, że nic do niego nie czuje:
"Nie chciałam cię zranić, znosiłam twoje podrywy z godnością. Nie kocham cię, nie jestem za tobą, patrzeć na ciebie nie mogę. Nie mów, że ci daję sygnał, bo nie daję".
Edmund był zaskoczony jej słowami i widać było, że poczuł się bardzo dotknięty.
"Powiem, że jesteście plotkary. Nie rozumiecie pewnych słów, co ja powiedziałem. Nie znajdę kobiety swojego życia, to wracam do siebie, nie mam problemu, jak najbardziej. Mam prawo to powiedzieć. [...] O tobie już zapomniałem, dziękuję. Dziękuję bardzo, ja się nie odzywam, temat zakończyłem. Dziękuję ci bardzo i też po prostu ci powiem, nie jesteś w moim guście i do widzenia" - mówił.
Wyznał to w rozmowie z Martą Manowską, która skomentowała jego słowa w bardzo wymowny sposób.
"Wiesz, teraz to jest takie bardzo niskie".
Ten komentarz wywołał burzę w sieci. Z jednej strony jest część widzów, która stanęła po stronie Anny. Z drugiej strony stoją widzowie, którzy uważają, że prowadząca źle potraktowała Edmunda, co bardzo zaskoczyło fanów programu, ponieważ postrzegali Martę Manowską jako osobę, która bez względu na sytuację zawsze jest miła i ciepła.
“Pani prowadząca zaprasza ludzi do programu, który z założenia ma zbliżyć ludzi do siebie, tymczasem ona ocenia, potępia i w konsekwencji wyklucza! Jakim prawem! Ten pan okazuje swoje uczucia tak jak umie. (...) a miejscu Ediego pozwałabym program za naruszenie dóbr osobistych. Koniec. Pewne granice zostały przekroczone moim zdaniem" - grzmiał jeden z komentujących.
Dostało się także Annie, którą posądzono o manipulowanie i podpuszczanie pozostałych uczestników, by unikali Edmunda.