Sanatorium miłości
Ocena
programu
6,2
Niezły
Ocen: 1011
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Mam żal do telewizji": Mocne słowa Marii Luizy z "Sanatorium miłości"

"Mam żal do telewizji, że podpuściła mnie jak małe dziecko, obiecując bajkowe życie. (...) Były zapewnienia, że produkcja będzie nam pomagać, zapraszać do swoich programów, a teraz się nami w ogóle nie interesuje" - mówi rozżalona Maria Luiza, uczestniczka szóstej edycji "Sanatorium miłości". O co tu chodzi?

Maria Luiza jako pierwsza w historii opuściła "Sanatorium miłości"

Maria Luiza była jedną z uczestniczek szóstej edycji "Sanatorium miłości". Niespodziewanie, w siódmym odcinku, seniorka postanowiła pożegnać się z programem. "Coś takiego nie zdarzyło się jeszcze nigdy. Nikt z kuracjuszy do tej pory nie zdecydował się na opuszczenie programu" - mówiła wówczas poruszona Marta Manowska.

Reklama

"Ze względu na to, że - czuję to w środku - nie znajdę tu miłości, chcę opuścić ten program. To jest moja decyzja i tylko moja" - oświadczyła Maria Luiza zaskoczonym kuracjuszom.

Maria Luiza ma żal do TVP

Niedawno kuracjuszka udzieliła wywiadu "Plejadzie", w którym oskarżyła TVP o niedotrzymanie obietnicy i wyznała, że przez udział w "Sanatorium miłości" ma problemy finansowe. "Mam żal do telewizji, że podpuściła mnie jak małe dziecko" - powiedziała Maria Luiza. Co konkretnie seniorka zarzuca stacji?

Maria Luiza prowadzi w Gliwicach firmę, która zajmuje się projektowaniem i aranżowaniem ogrodów. Kobieta liczyła, że udział w programie przyniesie jej rozpoznawalność. Podczas trzech tygodni nieobecności, kiedy wraz z innymi seniorami była w Krynicy-Zdroju, jej firma wpadła w tarapaty finansowe.

"Mamy problemy finansowe. Wszystko zaczęło się właśnie od występu w 'Sanatorium'. Jestem w olbrzymim dołku psychicznym i sobie z tym nie radzę" - wyznała kuracjuszka w rozmowie z "Plejadą".

"Mam żal do telewizji, że podpuściła mnie jak małe dziecko, obiecując bajkowe życie. (...) Były zapewnienia, że produkcja będzie nam pomagać, zapraszać do swoich programów, a teraz się nami w ogóle nie interesuje. (...) Poprosiłam produkcję o pomoc, ale mi odmówiono. (...) Umowa była zupełnie inna. Po rozmowie się popłakałam, bo dostałam kopa w tyłek" - dodała.

Inaczej o tym "konflikcie" mówi przedstawiciel TVP.

"Nie mają prawa narzekać, bo traktowani są tak samo jak uczestnicy poprzednich edycji, w miarę zapotrzebowania regularnie pojawiają się w mediach. Zarzuty, że się od nich odwróciliśmy, są co najmniej dziwne" - można przeczytać w "Plejadzie".

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Sanatorium miłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy