Ewa z "Sanatorium miłości": Mężczyźni w moim wieku mało dbają o siebie
Ewa Sitarz, eteryczna blondynka, uczestniczka piątej edycji programu "Sanatorium miłości", mieszka na Śląsku, w Tarnowskich Górach. Jest emerytką, ale dużo pracuje. Jest właścicielką hotelu o wdzięcznej nazwie Aslan. "Jestem spod znaku Lwa, dlatego mój hotel nazwałam ulubionym bohaterem z 'Opowieści z Narni' - królem lwów Aslan" - mówi Ewa Sitarz.
Ewa Sitarz z wykształcenia jest psychologiem, nie pracuje jednak w swoim zawodzie. Przez rok pracowała w przedszkolu jako psycholog, sprawdziła się, ale zbyt wiele czasu pochłaniało jej prowadzenie własnej firmy. Od wielu lat jest hotelarzem i to sprawia jej największą przyjemność. A co z miłością w jej życiu?
"Jestem bardzo wymagająca, jeśli chodzi o mężczyzn. Jestem 14 lat po rozwodzie. Nie mogę powiedzieć, że jestem samowystarczalna, bo wiadomo, że mężczyzna jest potrzebny kobiecie, ale taki, który uskrzydla, a nie, który ciągnie do dołu i przeszkadza w życiu. Jestem estetką, a mężczyźni w moim wieku zbyt mało dbają o siebie" - mówi bez ogródek uczestniczka "Sanatorium miłości".
Ewa dwa razy wychodziła za mąż, ma z tych związków dwóch synów, jednak od czasu ostatniego rozwodu lat nieprzerwanie jest singielką.
Ewa Sitarz opowiedziała także o rozczarowującym związku z młodszym o 14 lat partnerem.
"Miałam faceta 14 lat młodszego, byłam z nim siedem lat. Kiedyś mi powiedział: 'Masz takiego młodziaka, to musisz o niego dbać' i wtedy dotarło do mnie, że przeszkadza mu różnica wieku, co akurat dla mnie nie miało znaczenia. Wolę być sama niż z kimś, kto nie akceptuje mnie w stu procentach, bo uważam się za godną partnerkę. Wolę wyjechać na weekend z koleżanką czy z kolegą niż z facetem, z którym nie czuję się swobodnie i który nie dorównuje mi pod przynajmniej wieloma względami, jak nie każdym. W moim wieku szkoda czasu na namiastki, mogę się nie doczekać, ale czekam na tego jedynego" - mówi seniorka.