Ania z "Sanatorium" zdradza, co dał jej udział w programie. "Jestem gotowa na nowy związek"
W rozmowie z Interią Ania z siódmej edycji "Sanatorium miłości" opowiedziała o doświadczeniach związanych z udziałem w programie. Wyznała wprost, że jest gotowa na nowy związek. Opowiedziała także, jak wyglądało jej życie miłosne przed udziałem w show TVP.
Ponad tydzień temu wyemitowano finał siódmej edycji "Sanatorium miłości". Emocje sięgnęły zenitu i choć finałowy bal odbiegał od tradycji, nie zabrakło wzruszeń i odważnych decyzji. Królową Turnusu została Urszula! Kuracjusze byli zszokowani i mocno podzieleni, Małgorzata nie kryła swojego niezadowolenia, wypowiadając się wprost, Stanley natomiast cieszył się, że utarł nosa "zołzom". Królem Turnusu w 7. edycji "Sanatorium miłości" został Zdzisław, co natomiast spotkało się z ogromnym entuzjazmem uczestniczek. Oczywiście nie obeszło się bez oficjalnego tańca królewskiej pary.
Miniona edycja wzbudziła wyjątkowo duże dyskusje wśród widzów. Nie brakowało dram i afer, które miały ciąg dalszy już po emisji programu TVP. Stacja zadecydowała, że powstanie kolejny sezon. Obecnie można wysyłać zgłoszenia na casting.
Tymczasem mieliśmy okazję porozmawiać z Anią z siódmej edycji "Sanatorium". Uczestniczka podzieliła się refleksją na temat tego, co dał jej występ w show.
"Byłam świadkiem wielu zwierzeń uczestników. Wszyscy mieli za sobą naprawdę trudne dzieciństwa, ciężkie rozstania, śmierć bliskich, rozwody... Słuchając ich historii, doszłam do ważnego wniosku. Uświadomiłam sobie, że miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo i ogólnie bardzo szczęśliwe życie. Dzięki temu doświadczeniu zaczęłam to jeszcze bardziej doceniać. Zrozumiałam też, że posiadanie mężczyzny u boku to nie jest absolutna wartość w życiu. Najważniejsze to mieć wokół siebie dobrych ludzi i cieszyć się z tego, co się ma" - opowiadała w rozmowie z Interią.
"Jednocześnie udział w programie uświadomił mi, że jestem gotowa na nowy związek. Po różnych perypetiach damsko-męskich, które przeżyłam, myślałam, że już wszystko we mnie wygasło, że nie chcę już nikogo blisko siebie. A teraz czuję, że jednak bym chciała" - dodała.
W tej samej rozmowie odniosła się do komentarzy na jej temat ze strony widzów.
"Teraz, po emisji odcinków, spływa na mnie trochę hejtu. Widzę, co ludzie mówią, chociaż bliscy zabronili mi czytania komentarzy. Ale zawsze znajdzie się ktoś 'uprzejmy', kto mi coś doniesie. Nawet gdyby nie, to i tak wiem, że jestem osobą kontrowersyjną i wzbudzam różne emocje. Właśnie dzięki temu wszystkiemu nabrałam jeszcze większej pewności siebie. Czuję się silniejsza, bardziej asertywna i bardziej zaczęłam cenić samą siebie" - wyznała seniorka.
Zdradziła także jak wyglądało wcześniej jej życie randkowe. Przyznała, że korzystała z aplikacji randkowych.
"Po moim ostatnim związku dałam sobie naprawdę dużo czasu na to, żeby pokochać siebie i swoją samotność. To może brzmi dziwnie, może nawet smutno, 'pokochać samotność', ale tak właśnie było. Na początku bardzo mi ta samotność doskwierała, były łzy, było ciężko, ale z czasem nauczyłam się z nią żyć. Dziś mogę powiedzieć, że dobrze funkcjonuję sama ze sobą. Jestem szczęśliwa, tak po prostu, w pojedynkę. Zrobiłam sobie przerwę od relacji damsko-męskich. Później, gdy już trochę stanęłam na nogi, byłam na portalach randkowych, poszłam na kilka randek. Może z żadnym z tych panów nic większego nie wyniknęło, ale same randki były miłe. Nigdy nie zdarzyło się nic przykrego. Zawsze spotykaliśmy się w kawiarni, randka trwała godzinę, może dwie. Zawsze staram się 'wyczuć flow'. Jeśli coś czułam, spotykałam się ponownie, żeby sprawdzić, czy dobrze się czuję w obecności tej osoby. Ale jeśli nie – nie ciągnęłam tego na siłę. W końcu, po pewnym czasie, przestałam randkować. Nikt nowy się nie pojawił, a ja nie czułam się z tym źle" - stwierdziła.
Czytaj więcej: Uczestnicy programu wyjawili prawdę o prowadzącej. To może zaskoczyć