Mateusz Murański: Na jaw wychodzą szczegóły śmierci 29-latka
W środę media obiegła informacja o śmierci Mateusza Murańskiego. Aktor z nominowanego do Oscara "IO" i gwiazdor freak fightów miał 29 lat. Wiadomość o jego śmierci wywołała wielkie poruszenie. Na temat "Młodego Murana" i okoliczności jego śmierci zaczęli wypowiadać się koledzy z branży. O kulisach tej tragedii zdecydowała się mówić także Marietta Witkowska, gwiazda "Hotelu Paradise".
Internet obiegła szokująca informacja - Mateusz Murański nie żyje. Aktor i zawodnik freak fightów zmarł w wieku 29 lat. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk w rozmowie z Interią potwierdziła zgon mężczyzny.
"W środę policja została powiadomiona o zgonie mężczyzny. Dane, o których pan mówi się zgadzają. Zaniepokojony członek rodziny, który nie mógł się skontaktować z mężczyzną znalazł zwłoki w mieszkaniu. Na miejscu były wykonywane czynności. Prokurator biegły wykluczył działanie osób trzecich, natomiast przyczyna i okoliczności śmierci zostanie ustalona podczas sekcji zwłok" - przekazała Interii Grażyna Wawryniuk.
Mateusz Murański urodził się w 1994 roku w Warszawie. Jako aktor wystąpił w kilku polskich serialach: "Na sygnale", "Komisarz Alex", "Ojciec Mateusz" czy "Ukryta prawda". W produkcji "Lombard. Życie pod zastaw", z którą był najbardziej kojarzony, zagrał postać Adriana Barskiego.
W swojej karierze aktorskiej wystąpił również w filmie "Inni ludzie" oraz w nominowanym do Oscara "IO". Ponoć miał pojawić się na gali rozdania nagród w Hollywood. Oprócz aktorstwa, zajmował się także sportem: był zawodnikiem Fame MMA, a wkrótce miał stoczyć walkę w federacji High League. Mateusz Murański był synem Jacka Murańskiego, który także był zawodnikiem Fame MMA.
Nagła śmierć tak młodego wywołała oczywiście lawinę spekulacji na temat okoliczności jego śmierci. Gwiazda "Hotelu Paradise", Marietta Witkowska, początkowo była przekonana, że ta informacja to jakiś nieśmieszny żart. "Na początku myślałam, że to nieśmieszny żart, bo niestety miały już miejsce takie sytuacje. To jest bardzo przykre, bo ja widzę to w ten sposób, że człowieka dotyka słabość"- wyznała w rozmowie z "Jastrząb Post".
Celebrytka na początku nie wierzyła w informacje, które pojawiły się w internecie. Wyjawiła również, że do śmierci aktora i zawodnika MMA doszło podczas domówki. "Nie wiem jeszcze jakie były dokładne powody zgonu, ale z tego co wiem, to Mateusz umarł w domu podczas imprezy. Jeżeli było to samobójstwo, o czym słyszałam, ale nie wiem, czy tak jest naprawdę, to jest to przykre. Pokazuje, co hejt, nagonka robi z ludźmi, którzy na co dzień pokazują się jako bardzo silni"- dodała Witkowska.