W wieku 86 lat zmarł Ron Ely. Widzowie znali go z "Tarzana".
Przystojny aktor przez wiele lat był ulubieńcem widzów. Fani pamiętają szczególnie jego rolę Tarzana z kultowego serialu. W 2001 roku Ron Ely przeszedł na zasłużoną emeryturę i o aktorze przycichło. Smutne wieści przekazała córka aktora. Ron Ely zmarł w wieku 86 lat.
Smutną wiadomość o śmierci aktora przekazała córka. Opublikowała w sieci wzruszający wpis.
"Świat stracił jednego z największych ludzi, jakich kiedykolwiek znał — a ja straciłam tatę. [...] Wszędzie, gdzie się pojawiał, wywierał ogromny, pozytywny wpływ. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby ktoś oddziaływał na innych w taki sposób - było w nim coś naprawdę wyjątkowego. Takim znał go świat. Ja znałam go jako mojego tatę - i to był prawdziwy dar od losu. Dla mnie był kimś wyjątkowym, jakby to on zawiesił księżyc na niebie.
Mój ojciec był moim światem — i stworzył wspaniały świat. Był silny i opiekuńczy. Był błyskotliwy i zabawny. Był stoicki, ale i wrażliwy. Był moim wzorem do naśladowania i inspiracją. [...] Robię wszystko, co w mojej mocy, aby przejść przez tę stratę z siłą i godnością. Wiem, że on by tego ode mnie chciał. Zbieram kawałki mojego serca [...] Największym pocieszeniem jest dla mnie myśl, że mój tata jest teraz z moją mamą i bratem. To jednocześnie najgłębszy ból, bo bardzo tęsknię za nimi wszystkimi. Będę z dumą nosić w sercu wszystkie moje ulubione wspomnienia o nich, do czasu aż się spotkamy"
Ron Ely na ekranie zadebiutował w wieku 20 lat w musicalu romantyczno-wojennym "Południowy Pacyfik". Na dużym ekranie nie zrobił wielkiej kariery. Znacznie lepiej mu szło na małym i pojawił się w wielu kultowych serialach. W 1966 roku dostał propozycję zagrania główniej roli w produkcji "Tarzan". To właśnie ta produkcja zrobiła z niego prawdziwego gwiazdora. Ponad dwadzieścia lat później wystąpił w kanadyjskiej produkcji "Przygody Tarzana" w epizodycznej roli.
Z początkiem XXI wieku, Ely wycofał się z show-biznesu. Chciał skupić się na rodzinie i wychowaniu dzieci. O 19 lat młodsza Valerie Lundeen była drugą żoną aktora. Para doczekała się dwóch córek oraz syna.
W 2019 roku aktor przeżył prawdopodobnie najgorszy dzień swojego życia — stracił wtedy ukochaną żonę i jedynego syna.
15 października 2019 roku około godziny 20 operator numeru ratunkowego odebrał niepokojące zgłoszenie. "Ojciec próbował zaatakować matkę, broniłem jej" - usłyszał w słuchawce, po czym dzwoniący przerwał połączenie. Sprawa została natychmiast przekazana do biura szeryfa, skąd pod wskazany adres wyruszył patrol.
Na miejscu okazało się, że Cameron - syn aktor, zadał matce liczne obrażenia i starał się przerzucić winę na ojca, który od jakiegoś czasu poruszał się na wózku i miał problemy z porozumiewaniem się. Cameron uciekł z willi, a w trakcie policyjnej interwencji został ranny, co doprowadziło do jego śmierci.
Do tej pory nie są znane powody, dla których syn postanowił odebrać życie matce i przerzucić winę na własnego ojca. W mediach pojawiały się relacje bliskich rodziny Ely. Twierdzili oni, że Cameron był "błyskotliwym młodym człowiekiem, który miał przed sobą świetlaną przyszłość".
Sprawa miała swoją kontynuację w sądzie.