Ron Ely: Żona gwiazdora telewizji zginęła na jego oczach
Przystojny aktor przez wiele lat był ulubieńcem widzów. Fani pamiętają szczególnie jego rolę Tarzana z kultowego serialu. W 2001 roku Ron Ely przeszedł na zasłużoną emeryturę i o aktorze przycichło. Jego spokojne życie przerwała tragedia. W 2019 roku w jego domu doszło do morderstwa. Syn aktora skarżył go o zabójstwo matki - Valerie Lundeen.
Ron Ely na ekranie zadebiutował w wieku 20 lat w musicalu romantyczno-wojennym "Południowy Pacyfik". Na dużym ekranie nie zrobił wielkiej kariery. Znacznie lepiej mu szło na małym. Pojawił się w wielu kultowych serialach. W 1966 roku dostał propozycję zagrania główniej roli w produkcji "Tarzan". To właśnie ta produkcja zrobiła z niego prawdziwego gwiazdora. Ponad dwadzieścia lat później wystąpił w kanadyjskiej produkcji "Przygody Tarzana" w epizodycznej roli.
Z początkiem XXI wieku, Ely wycofał się z show-biznesu. Chciał skupić się na rodzinie i wychowaniu dzieci. O 19 lat młodsza Valerie Lundeen była drugą żoną aktora. Para doczekała się dwóch córek oraz syna. Po przejściu serialowego Tarzana na aktorską emeryturę, cała rodzina zamieszkała w wartej prawie pięć milionów dolarów willi w Santa Barbara. W 2018 roku Ron i Valerie cieszyli się z przyjścia na świat swojego pierwszego wnuka. Nikt nie spodziewał się, że rok później dojdzie do niewyobrażalnej tragedii.
15 października 2019 roku około godziny 20 operator numeru ratunkowego odebrał niepokojące zgłoszenie. "Ojciec próbował zaatakować matkę, broniłem jej" - usłyszał w słuchawce, po czym dzwoniący przerwał połączenie. Operator oddzwonił, ale telefon odebrał już ktoś inny. Mężczyzna miał wyraźne problemy z porozumieniem się, mówił niewyraźnie i nie dało się go zrozumieć. Sprawa została natychmiast przekazana do biura szeryfa, skąd pod wskazany adres wyruszył patrol.
O 20:15 dwójka funkcjonariuszy zjawiła się w luksusowej willi. W posiadłości znaleźli starszego mężczyznę poruszającego się na wózku oraz ciało 62-letniej Valerie Lundeen. Kobieta miała liczne rany kłute oraz nie wykazywała oznak życia. Policjanci zawiadomili dodatkowe jednostki. Jeden z przybyłych na miejsce funkcjonariuszy próbował przesłuchać 81-letniego aktora, jednak Ely od dawna miał problemy z porozumiewaniem się. Mężczyzna został przewieziony do szpitala. Ratownicy próbowali walczyć o życie żony gwiazdora, jednak o 20:41 Valerie Lundeen została uznana za zmarłą.
Po wyjściu z szoku Roy Ely powiedział funkcjonariuszom, że to jego 30-letni syn zaatakował Lundeen. To właśnie Cameron Ely zadzwonił pod numer ratunkowy twierdząc, że jego ojciec zabił Valerie. Po zawiadomieniu służb mężczyzna uciekł z domu. Policjanci przeszukali posiadłość. Zabezpieczyli m.in. nóż, na którym znaleziono DNA ofiary oraz napastnika. Co ciekawe, zabezpieczono również inny nóż, który znajdował się w pobliżu kortu tenisowego. Na nim znalazła się krew Camerona Ely oraz drugiej, niezidentyfikowanej osoby.
W pobliżu posiadłości ukrywał się sam napastnik. Według relacji funkcjonariuszy, gdy Cameron ich zobaczył, powiedział, że jest uzbrojony i wykonał gest, jakby chciał wyciągnąć broń z kieszeni. Policjanci natychmiast otworzyli ogień. "Podejrzany powiedział, że ma broń, zbliżył się do funkcjonariuszy i pokazał rękoma, jakby wyciągał broń. W odpowiedzi, czterech zastępców szeryfa - Desiree Thome, Jeremy Rogers, Phillip Farley i John Gruttaduario - oddało łącznie 24 strzały z broni służbowej, śmiertelnie raniąc podejrzanego. Kiedy zastępcy byli w stanie bezpiecznie podejść do Camerona, odkryli, że udawał on, że jest uzbrojony i nie miał broni" - napisano później w oficjalnym komunikacie prasowym.
30-letni Cameron Ely zginął na miejscu. Przy ciele mężczyzny zamiast broni policjanci znaleźli telefon, zmięte papiery, kartę bankową, karty do gry, klucze oraz woreczek z kokainą. Nie wiadomo, co doprowadziło do tragedii w posiadłości rodziny Ely. Do tej pory nie są znane powody, dla których syn postanowił odebrać życie matce i wrobić w morderstwo własnego ojca. W mediach pojawiały się relacje bliskich rodziny Ely. Twierdzili oni, że Cameron był "błyskotliwym młodym człowiekiem, który miał przed sobą świetlaną przyszłość". W 2012 roku uzyskał tytuł licencjata w dziedzinie psychologii na Uniwersytecie Harwarda.
W lipcu 2020 roku do sądu wpłynął cywilny pozew o bezprawne spowodowanie śmierci przeciwko hrabstwu Santa Barbara. Pozew złożony został przez Rona Ely oraz jego córki. W pozwie aktor zaznaczył, że żaden z pięciu obecnych w jego domu funkcjonariuszy nie udzielił pomocy jego żonie: "Valerie została pozostawiona na podłodze bez jakiejkolwiek pomocy medycznej lub opieki ze strony zastępców Departamentu Szeryfa Santa Barbara, lub Departamentu Straży Pożarnej Santa Barbara przez ponad 30 minut".
Ely i jego córki uznali również, że funkcjonariusze bezpodstawnie otworzyli ogień do Camerona. Oskarżyli ich o bezpodstawne spowodowanie śmierci oraz Czwartej i Czternastej Poprawki do Konstytucji. "Strzelanina miała miejsce mniej niż 20 sekund po tym, jak pozwani zastępcy zobaczyli Camerona idącego za róg z podniesionymi rękami, co jest uniwersalnym aktem poddania się. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia lub uzasadnienia prawnego, wielu pozwanych zastępców otworzyło ogień do Camerona, trafiając go w sumie 22 razy kulami z kilku broni wydanych przez departament" - stwierdzono w pozwie.
Dodatkowo rodzina Ely zaznacza, że przez 13 minut nikt nie udzielił pomocy Cameronowi. Zachowanie policjantów zostało uznane za "naganne, całkowicie nieuzasadnione i w związku z tym niekonstytucyjne". Strony postępowania początkowo dążyły do ugody. Jednak mediacje nie pomogły i sprawa pod koniec lutego 2022 roku trafiła do Federalnego Sadu Rejonowego w Los Angeles. Warto dodać, że po tragedii Prokuratura Okręgowa w Santa Barbara przeprowadziła własne śledztwo. Ostatecznie uznała strzelaninę za "usprawiedliwione zabójstwo".