Tim Allen: Mroczna przeszłość znanego aktora. Skończył w więzieniu
Zanim został jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów, występujących w filmach familijnych, Tim Allen musiał pokonać wiele przeciwności losu. Śmierć ojca i nierozsądne wybory życiowe sprawiły, że gwiazdor sięgnął dna. Jakie mroczne sekrety skrywa jego przeszłość?
Znany z takich produkcji jak "Święta w El Camino" i "Ostatni prawdziwy mężczyzna" oraz z serii filmów "Śnięty Mikołaj", Tim Allen jest wizytówką kina komediowego. Zanim zdobył status gwiazdy, aktor, który podkładał głos pod Buzza Astrala w filmach "Toy Story", musiał uporać się z wielką traumą. W pewnym momencie wydawało mu się, że jego marzenia o wielkiej sławie legły w gruzach.
Timothy Allen nie miał dużo czasu na to, by nacieszyć się dzieciństwem. Kiedy skończył jedenaście lat został obarczony traumą, która została z nim na długo. Jego ojciec zginął w wypadku samochodowym, spowodowanym przez pijanego kierowcę. Tym samym opieka nad młodym Timem i pięciorgiem jego rodzeństwa stała się obowiązkiem matki aktora. Ta z trudem wiązała koniec z końcem, choć robiła, co w jej mocy, by zapewnić swoim dzieciom godne życie.
Dwa lata po wielkiej rodzinnej tragedii matka Allena ponownie wyszła za mąż i postanowiła przeprowadzić się z Denver w Colorado do miasta Birmingham w stanie Michigan. To był dla przyszłego gwiazdora bardzo ciężki okres. Wciąż nie potrafił zapomnieć o śmierci swojego ojca, a zmiana otoczenia sprawiła, że stracił chęć nawiązywania kontaktu z rówieśnikami.
Młody Tim zaczął sięgać po alkohol. Jego zachowanie stawało się coraz mniej przewidywalne - przyszły aktor znalazł sposób na manipulowanie starszymi i wykorzystywał go do tego, by opróżniać ich barki.
Na liście jego występków zaczęły pojawiać się kolejne czyny, z których aktor dziś nie jest dumny. W okresie studiów wielokrotnie siadał za kierownicą, będąc pod wypływem alkoholu. Po latach przyznał, że bardzo się tego wstydzi, zwłaszcza dlatego, że to właśnie pijany kierowca odebrał mu ojca...
Zobacz też: Donna D'Errico: 53 lata i ciało jak u nastolatki! Seksbomba wciąż zachwyca
Choć udało mu się skończyć szkołę i zdobyć wyższe wykształcenie, Allen wciąż szokował swoim zachowaniem. Aktor nie zrezygnował z używek. Gdy miał zaledwie 23 lata, został zatrzymany na jednym z międzynarodowych amerykańskich lotnisk po tym, jak w jego walizce znaleziono ponad pół kilograma kokainy.
Aktor został oskarżony o przemyt narkotyków. Przyznał się do winy i zdecydował się współpracować z organami ścigania, ujawniając dane osób, z którymi współpracował. Groziła mu kara dożywotniego pozbawienia wolności, ale ze względu na fakt, że Allen zgodził się pomóc policji, sąd skazał go na dwa lata i cztery miesiące więzienia. Życie w zakładzie penitencjarnym było dla niego koszmarem, do którego jednak zdołał przywyknąć.
Allen po latach przyznał, że czas, który spędził w zakładzie karnym był dla niego okresem skruchy, który wykorzystał do tego, by przewartościować swoje życie i skupić się na marzeniach i celach. Nauczył się wtedy pokory i zdobył motywację do tego, by szukać szczęścia w świecie show-biznesu.
Na drodze ku temu stanęły jego problemy z alkoholem. Po wyjściu z więzienia Allen ponownie zaczął zaglądać do kieliszka. Nie unikał tez prowadzenia samochodu po suto zakrapianych imprezach. W 1998 roku został zatrzymany przez policję i otrzymał wyrok w zawieszeniu. W tym czasie podjął decyzję o zgłoszeniu się na odwyk.
Zobacz też: Claire Foy jako szefowa operacyjna Facebooka
Po zakończeniu terapii odwykowej zmienił swoje życie. Aktor od wielu lat nie sięga po używki.
Tim Allen skupił się na pracy i dziś może cieszyć się statusem gwiazdy. Wystąpił w takich serialach jak "Cristela", "Reno 911!" i "Ostatni prawdziwy mężczyzna". Jest dziś uznawany za jednego z najpopularniejszych aktorów komediowych.
Spełnia się nie tylko w życiu zawodowym, ale też prywatnym. Jest dziś szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci.