"Mamuśka": Nie wiem skąd wziął się we mnie ten masochizm

Szykuje się wielka niespodzianka dla fanów Anny Faris i Allison Janney. Aktorki spotkały się na planie nowego serialu komediowego. Z okazji premiery "Mamuśki" (już 1 grudnia na kanale Comedy Central), udało nam się porozmawiać z Allison Janney, która wciela się w postać Bonnie.

Allison Janney można było oglądać m.in. w serialach "Dwóch i pół" i "Trawka". Występowała też w produkcjach filmowych: "Zakochana złośnica" czy "American Beauty". Tym razem zagra Bonnie - matkę głównej bohaterki, która wydaje się być straszną zołzą i źródłem wielu problemów Christy.

Allison, postaci w które się do tej pory wcielałaś, były zazwyczaj wycofane i zamknięte w sobie. Teraz, przy okazji kręcenia "Mamuśki" dostałaś w końcu szansę zagrania barwnej osobowości. Grasz zwariowaną i niepoprawną Bonnie. Czy dobrze się bawisz na planie swojego nowego serialu?

Reklama

- Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej atmosfery! Im bardziej skomplikowana, tragiczna i dysfunkcyjna jest moja rola, tym większą mam satysfakcję z pracy. Uwielbiam zagłębiać się w charakter mojej postaci, odkrywać co sprawia, że jest taka a nie inna, skąd bierze się jej ból i jak mogę go pokazać na ekranie. Nie wiem skąd wziął się we mnie ten masochizm, tak na co dzień jestem bardzo wesołą, uporządkowaną osobą (śmiech). "Mamuśka" jest genialna, dawno się tak dobrze nie bawiłam!  

Opowiedz nam jak pracuje ci się z Anną Faris. Jak wiadomo, osią serialu jest burzliwa relacja między matką - graną właśnie przez ciebie - a córką, w którą z kolei wciela się Anna. Czy energia, którą widzimy między wami na ekranie utrzymuje się również poza kamerą? Doprowadzacie się wzajemnie do szału?  

- Haha, muszę cię zmartwić, ale nie - świetnie się dogadujemy. Kiedy dowiedziałam się, że będę musiała stworzyć na ekranie relację matka-córka, od razu wiedziałam, że sobie poradzę, ponieważ wiem jakie to uczucie. Każdy na planie czerpie ze swoich własnych doświadczeń oraz wspomnień wyniesionych z domu. Razem z Anną staramy się połączyć nasze własne emocje i stworzyć wiarygodny obraz matki i córki, które łączy bardzo ciekawa przeszłość.

Chuck Lorre, jeden z twórców serialu powiedział, że Los Angeles, w którym rozgrywa się fabuła "Mamuśki", jest miastem drugiej szansy. Czy będąc początkującą aktorką otrzymałaś kiedykolwiek drugą szansę, możliwość zaczęcia od zera?

- Mam wrażenie, że dostaję taką szansę za każdym razem, kiedy udaje mi się dostać kolejny angaż. Myślę sobie wtedy: udało mi się, znowu mogę robić to co kocham. Nieważne czy jest to kino czy telewizja. Dostaję szansę, by się sprawdzić. W przypadku "Mamuśki" też tak jest, ponieważ do tej pory nigdy nie brałam udziału w kręceniu serialu komediowego.

A propos matek - co twoja mama sądzi o serialu? No i czy ogląda "Mamuśkę"?

- Wiem, że będą momenty, kiedy mojej mamie nie spodoba się to, co pokazujemy w "Mamuśce". Serial jest dla niej momentami za ostry (śmiech). Wiem jednak, że ogląda każdy odcinek, ponieważ mnie kocha - potem i tak skomentuje "no nie wiem, nie wiem" (śmiech). Moja mama jest starej daty i nie będę jej na siłę przekonywać do zmiany nastawienia.

Twoja mama również jest aktorką. Czy udziela ci jakichś porad, komentuje twoje role?

- Nie, nigdy tego nie robi. Możemy razem porozmawiać o danym projekcie jako o całości, czy jej się np. dany film podobał, ale nigdy nie powie mi, że w tej scenie dałam czadu. Jednak wiem, że w głębi duszy tak uważa i ciągle czekam na te słowa. Chociaż chyba się nie doczekam (śmiech).

Premiera serialu 1 grudnia, w niedzielę, o godz. 22:25 w Comedy Central.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy