Lucyna Winnicka była... wieloreligijna. Modliła się do Boga i czciła Buddę?
Zmarła 10 lat temu Lucyna Winnicka – jedna z największych gwiazd PRL-owskiego kina, której światową sławę przyniosła główna rola w nagrodzonej na Festiwalu Filmowym w Cannes „Matce Joannie od aniołów”, a sympatię Polaków kreacja, którą stworzyła u boku Zbyszka Cybulskiego i Leona Niemczyka w „Pociągu” oraz Ingrid w "Stawce większej niż życie" - nie kryła, że jest osobą wierzącą w... różnych Bogów. To, że deklarowała się jako katoliczka, nie przeszkadzało jej być wyznawczynią hinduizmu.
Lucyna Winnicka miała 50 lat, gdy zdecydowała się przejść na aktorską emeryturę i założyć Akademię Życia, której słuchacze poznawali tajniki medycyny i filozofii Dalekiego Wschodu.
Orientem zainteresowała ją pod koniec lat 70. ubiegłego wieku niemiecka aktorka Antie Ruge. To ona właśnie pokazała jej podczas jednego ze spotkań książeczkę z ćwiczeniami jogi...
"Zaczęłam ćwiczyć jogę, doznałam odkrycia natury duchowej. Miałam wrażenie oczyszczenia umysłu. Zmieniłam tempo życia" - wspominała w rozmowie z autorką książki "Rozmowy pod niebem".
Ikona PRL-owskiego kina zmieniła nie tylko tempo życia, ale też swój stosunek do religii.
"Pod wpływem podróży do Japonii i Indii stałam się wieloreligijna" - wyznała na łamach "Podkowiańskiego Magazynu Kulturalnego".
Zobacz również: Elżbieta Starostecka: Pokochały ją miliony Polaków! Jej role przeszły do historii
Lucyna Winnicka otwarcie mówiła o swojej fascynacji wieloma religiami, nigdy nie odeszła z Kościoła katolickiego. To, że wierzyła także w hinduskich świętych, nie uważała jednak za grzech.
"Zwróciłam się w stronę hinduizmu, ale to nie jest odejście od mojej religii, lecz poznawanie świata oraz Boga z różnych stron: jakbym widziała go trochę z przodu, trochę z profilu, trochę z dołu..." - opowiadała w wywiadzie dla "PMK".
"Moim zdaniem Bóg jest jeden, tylko ludzie kochają go w różny sposób" - stwierdziła.
Aktorka nie kryła, że w hinduizmie znalazła coś, czego na próżno szukała w katolicyzmie - energię niemal nie z tego świata i niewyobrażalną radość z istnienia. Obu tych "zjawisk" doświadczyła podczas pobytu w klasztorze hinduskim, aszramie prowadzonym przez guru Swami Muktanandę.
"Podczas pierwszej rozmowy polecił mi medytować w piwniczce pod jego ołtarzykiem - za miejscem, w którym właśnie odbywał swoje spotkanie z uczniami. Uklękłam niedaleko dwóch innych medytujących cieni. Nagle podczas medytacji ogarnęła mnie wielka radość. Wyszłam stamtąd w poczuciu jasności i szczęścia. Tłumaczę to sobie wielką ilością energii, jaką posiadał Swami Muktananda. Być może było to jego promieniowanie?" - wspominała.
Wrażenia z aszramu Muktanandy Lucyna Winnicka porównała po latach do uniesienia, jakiego doznała w dzieciństwie podczas Pierwszej Komunii Świętej.
"To były przeżycia równie głębokie. Pamiętam uczucie szczęścia, błogości i rozświetlenia" - wyznała w wywiadzie.
Aktorka przez całe życie żarliwie się modliła - nie było dla niej ważne, do kogo... Wierzyła w wielką moc modlitwy.
"Udało mi się kilka razy w życiu wymodlić czyjeś zdrowie. Wierzę, że gorąca modlitwa - skoncentrowana na przykład na Bogu - jest ogromnym ładunkiem energii wysłanym w kierunku potrzebującego. Taki ładunek naprawdę może czegoś dokonać" - powiedziała w "Rozmowach pod niebem".
Lucyna Winnicka, pytana o swą wieloreligijność, twierdziła, że tak naprawdę "przygoda" z hinduizmem wcale nie zmieniła tego, jak postrzega katolicyzm.
"Do katolicyzmu jestem przywiązana jak do imienia i nazwiska. Mnie jednak odpowiada każda religia, która niesie dobro i miłość" - powiedziała w wywiadzie.
"Mój związek z Bogiem przypomina układ rodzinny: niekiedy jest się blisko rodziców, innym razem się wyjeżdża i zapomina o nich na chwilę. Czasem odchodziłam od Boga do życia bardziej świeckiego, potem wracałam do kościoła" - zdradziła w rozmowie z Izabelą Górnicką-Zdziech, autorką "Rozmów pod niebem".
***
Lucyna Winnicka ostatnie trzy dekady swojego życia poświęciła pracy w Akademii Życia. W 2008 roku zaczęła mieć problemy z pamięcią i trafiła do domu opieki w podwarszawskich Palmirach, gdzie pięć lat później - 22 stycznia 2013 roku - zmarła.