Anna Starmach otwarcie o walce z chorobą. "Radość była przedwczesna"
W 2024 roku Anna Starmach otwarcie wyznała, jaką cenę musiała zapłacić przez presję i natłok obowiązków. Od tamtego czasu ekspertka kulinarna podkreśla w rozmowach, jak ważne jest sięgnięcie po pomoc w odpowiednim czasie. Choć dziś czuje się lepiej, zdaje sobie sprawę, że choroba bywa podstępna i może mieć wiele twarzy.
Anna Starmach od lat jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych kulinarnych ekspertów w Polsce. Wkraczając do show-biznesu, zbudowała imponującą pozycję w stacji TVN, gdzie stała się twarzą takich formatów jak "MasterChef" i "MasterChef Junior". Zaskarbiając sobie sympatię widzów, jednocześnie rozwijała swoją markę - pisała książki kucharskie, prowadziła programy telewizyjne oraz aktywnie działała na Instagramie.
Anna Starmach nie ukrywa, że przepracowanie i presja związana z licznymi obowiązkami zawodowymi doprowadziły ją do punktu, w którym musiała zwolnić tempo i skoncentrować się na zdrowiu. Pomoc specjalistów była konieczna, aby poradzić sobie z trudnościami i spadkami nastroju. W terapii i leczeniu farmakologicznym szuka wsparcia, by odzyskać siły i stabilność. Po raz pierwszy wspomniała o chorobie 23 lutego 2024 roku na Instagramie.
"Ostatnie miesiące wskazują na to, że na ten moment wygrałam, choć wiem, że bywa podstępna i nigdy nie mogę stracić czujności. Na szczęście w porę zgłosiłam się do specjalistów i uzyskałam pomoc" - przekazała.
W rozmowie z Plejadą Starmach zauważyła, że mówienie o swoich zmaganiach czy gorszym samopoczuciu bywa źle odbierane i bagatelizowane.
"Uważam, że o zdrowiu psychicznym powinno się mówić jak najwięcej. [...] Ważne, żeby trafić do tych specjalistów w odpowiednim czasie, a nie wtedy, gdy będzie na to za późno. [...] Wciąż brakuje świadomości, jak poważna jest to choroba i jak wiele może mieć twarzy" - podkreślała w wywiadzie.
Gwiazda zwróciła również uwagę, że chwilowa poprawa nie gwarantuje całkowitego wyleczenia, dlatego nie należy lekceważyć żadnych symptomów.
"Są momenty, gdy zrobienie czegokolwiek jest wyzwaniem. Nie udźwignęłabym wtedy publicznego mówienia o tym, przez co przechodzę. Zrobiłam to, gdy poczułam się lepiej. [...] Ma jednak tę wadę, że lubi wracać. Potem się o tym przekonałam. Zrozumiałam, że moja radość z lepszego samopoczucia była przedwczesna. Na szczęście, nie jestem już w tym najgorszym momencie" - dodała.
Zobacz też:
Zaskakujący zwrot w sprawie Rolanda z "Rolnika". Dostanie drugą szansę?