Mój przyjaciel Photoshop

Kult piękna i młodości wymusza na aktorkach przesadną troskę o swoje ciało i wygląd zewnętrzny. Jednak co zrobić, kiedy sesja zdjęciowa zbliża się wielkimi krokami, a nadprogramowych kilogramów nie da się zatuszować nawet bielizną korygującą? Wtedy z pomocą przychodzi mistrz Photoshop. Każda okładka pisma musi być przecież idealna. I tu pojawia się pytanie: lepsza prawdziwa kobieta z krwi i kości czy sztucznie poprawiona „pani perfekcyjna”?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy