Wdowa po Janie Kobuszewskim żałuje, że... nie odeszła pierwsza
Choć od śmierci Jana Kobuszewskiego, który zagrał główną rolę w pierwszym w historii polskiej telewizji serialu „Barbara i Jan”, minęło już kilka miesięcy, żona aktora wciąż nie może pogodzić się z tym, że mężczyzna, u boku którego szła przez życie przez prawie 65 lat, odszedł… pierwszy.
Wdowa po Janie Kobuszewskim żałuje, że... nie odeszła pierwsza 5
zobacz zdjęcia
Wdowa po Janie Kobuszewskim żałuje, że... nie odeszła pierwsza
Choć od śmierci Jana Kobuszewskiego, który zagrał główną rolę w pierwszym w historii polskiej telewizji serialu „Barbara i Jan”, minęło już kilka miesięcy, żona aktora wciąż nie może pogodzić się z tym, że mężczyzna, u boku którego szła przez życie przez prawie 65 lat, odszedł… pierwszy.
1 / 5
65 lat, odszedł… pierwszy
Tuż po Diamentowych Godach, czyli uroczystości 60. rocznicy ślubu z Janem Kobuszewskim, ciężko już wtedy chora Hanna Zembrzuska powiedziała w wywiadzie, że od dawna jest gotowa na spotkanie z Bogiem. Choroba nerek i regularne dializy od lat uniemożliwiały jej normalne funkcjonowanie. Jej mąż przez ostatnie lata swego życia każdego roku w sierpniu pielgrzymował do Częstochowy, by – klęcząc przed obrazem Jasnogórskiej Pani - prosić o zdrowie dla ukochanej Hani i o siłę potrzebną mu, by się nią opiekować.
2 / 5
Bez niego byle jak
- Wymaga stałej troski, ja też się nią zajmuję… Robię, co tylko mogę – wyznał na łamach książki „Patrzę w przyszłość (i przeszłość) z uśmiecham i radością”.
W ostatnią sobotę września ubiegłego roku, o poranku, aktor przegrał walkę z rakiem, którą toczył od prawie ćwierć wieku. Żona trzymała go za rękę do ostatniej chwili…
- Hania została sama ze swoją chorobą i z krwawiącym z rozpaczy po mężu sercem – napisała w mediach społecznościowych bliska znajoma aktorskiej pary.
- Czuję się bez niego byle jak – stwierdziła Hanna Zembrzuska w jedynym wywiadzie, jakiego udzieliła po śmierci męża.
- Mogę liczyć na wsparcie bliskich, nie jestem sama w tym wszystkim, ale bardzo tęsknię – powiedziała.
Źródło: Agencja FORUM
Autor: Michał Gmitruk
3 / 5
Będziesz moją pierwszą i ostatnią żoną
Kiedy się poznali, mieli po niespełna 20 lat. On – student pierwszego roku warszawskiej szkoły teatralnej, wypatrzył ją wśród dziewcząt, które przyszły na egzamin wstępny. Podszedł, przedstawił się i wypalił: „Będziesz moją pierwszą i ostatnią żoną”. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała, że… trzyma go za słowo. Chłopak o pociągłej twarzy, orlim nosie, długich rękach i nogach nie wyglądał co prawda jak Romeo, a jednak blondwłosej Hani spodobał się i zaimponował bezpośredniością.
- To była miłość od pierwszego wejrzenia – stwierdziła pół wieku później, dodając, że jest pewna, że właśnie wtedy oboje trafili po prostu na swoje „drugie połówki”.
- Nigdy nie miałam wątpliwości, że – wiążąc się z tym dryblasem z głową w chmurach – zrobiłam najlepszą rzecz w życiu – opowiadała.
- Janek to dwa metry pogody ducha, uśmiechu i radości – mówiła o mężczyźnie, który skradł jej serce.
Źródło: Agencja W. Impact
4 / 5
Najpiękniejszy prezent od Boga
„Jaka śliczna dziewczyna idzie z tym paskudnym chłopakiem” – mówili ponoć przechodnie na widok Hanny Zembrzuskiej i Jana Kobuszewskiego, gdy ci byli narzeczeństwem. Zakochani 20-latkowie nic sobie jednak nie robili z drwin znajomych i przyjaciół. Miłość i wierność przysięgli sobie w 1956 roku, stojąc przed ołtarzem w kościele św. Anny w Warszawie. Cztery lata później powitali na świecie swe jedyne dziecko – córkę Marynę (60). Choć Hannie Zembrzuskiej nigdy nie udało się zdobyć takiej popularności, jaką cieszył się jej mąż, nie żałowała, że poświęciła karierę dla roli, którą nazywała najważniejszą w życiu – roli wzorowej żony i idealnej matki.
- Stworzyła dom, do którego z przyjemnością się wraca po ciężkim dniu – chwalił ją Jan Kobuszewski.
- Wspaniała rodzina to największy dar, jaki dostałem od losu, a Hania to najpiękniejszy prezent od Boga. Wspiera mnie, inspiruje, jest przy mnie – powtarzał w wywiadach, pytany o żonę.
Źródło: Agencja W. Impact
5 / 5
Miłość=cudotwórcze lekarstwo
Kiedy w 1987 roku lekarze zdiagnozowali u Jana Kobuszewskiego nowotwór jelita grubego, żona nawet na chwilę nie zwątpiła w to, że razem pokonają chorobę.
- Gdyby nie Hania, nigdy bym nie wyzdrowiał. Była przy mnie w najcięższych chwilach, walczyła razem ze mną i lekarzami o moje życie – powiedział, gdy okazało się, że ma remisję.
Niestety, kilka lat temu rak znów zaatakował organizm aktora. Przyjął to jak wyrok… Dopiero długie rozmowy z żoną, która nie mogła pogodzić się z tym, że jej ukochany stracił wolę walki, postawiły go na nogi i pozwoliły po raz drugi uwierzyć, że może wygrać. Przeszedł bardzo poważną operację na otwartym mózgu i znów pokonał raka. Dzięki pani Hannie, bo – co zawsze podkreślał – to właśnie jej miłość okazała się cudotwórczym lekarstwem.
- Wiadomo, miłość czyni cuda – stwierdził w wywiadzie.
Los nie okazał się jednak dla państwa Kobuszewskich łaskawy. Kiedy Jan wyzdrowiał, Hanna zaczęła niedomagać. Pewnego dnia trafiła do szpitala i choć lekarzom udało się uratować jej życie, nigdy już nie odzyskała pełni sił. Właśnie wtedy, gdy opuściła klinikę, rak zaatakował jej męża po raz trzeci. Kilka lat wcześniej Jan Kobuszewski zaproponował, by przenieśli się do domu artystów seniorów w Skolimowie, ale kategorycznie sprzeciwiła się temu ich córka, która postanowiła osobiście zająć się rodzicami… Była przy ojcu do ostatnich chwil, wciąż opiekuje się mamą i nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej.
Hanna Zembrzuska bardzo często myśli o zmarłym 28 września 2019 roku mężu. Doskonale pamięta moment, kiedy się w nim zakochała, potrafi z dokładnością co do minuty zrelacjonować przebieg pierwszej randki, nigdy nie zapomni chwili, gdy po raz pierwszy wziął z jej ramion i przytulił do piersi ich córeczkę… Medal, który w 2007 roku z okazji Złotych Godów wręczył jej i jej mężowi prezydent Lech Kaczyński, traktuje niemal jak relikwię.
- Przeżyliśmy z Jankiem mnóstwo cudownych dni. Ciężko mi bez niego – powiedziała tuż po pogrzebie
Źródło: Agencja W. Impact