Małgorzata Ostrowska-Królikowska, czyli Grażyna Lubicz z „Klanu”, zaczynała karierę aktorską od grania seksownych blondynek w mini i szpilkach. Taka była m.in. w „Rozmowach kontrolowanych”, „Sukcesie” i „Czterdziestolatku”. Jednak nigdy nie podobała się sobie jako seksbomba. Dlaczego?
Pomogły jej kapcie
1 / 19
- Drażnił mnie i denerwował ten wizerunek – wspomina aktorka.
– Co z tego, że dobrze się prezentowałam na ekranie, skoro niewiele miałam do zagrania?
Długo nie mogłam się uwolnić od szpilek. Kiedy zjawiłam się na planie „Klanu”, reżyser ciągle mi powtarzał: „Teraz jesteś Grażynką, wyhamuj, wyluzuj, wycisz się, graj wolniej, spokojniej”. Musiałam się tego po prostu nauczyć .
Małgorzata Ostrowska-Królikowska wspomina, że w nauce bycia Grażynką bardzo pomogły jej... kapcie.
- Zakładałam je i od razu zaczynałam chodzić inaczej. Złagodniałam i powoli stawałam się Grażynką. Ale tylko na planie, bo w życiu ciągle jestem sobą – śmieje się gwiazda „Klanu”.
Prywatnie pani Małgosia jest żywiołową, spontaniczną, pełną energii i radości życia kobietą. Zamiast – jak Grażynka - zadręczać się problemami, stara się je rozwiązywać. Zamiast płakać i użalać się nad sobą, szuka we wszystkim dobrych stron.
- Jestem po prostu szczęśliwa - mówi.
- Nie lubię narzekać, myślę pozytywnie i prawie wszystko mi się udaje. I najważniejsze: nigdy nie martwię się na zapas – twierdzi aktorka.
Źródło: Agencja W. Impact