"Na dobre i na złe": Zemdlał z wrażenia
Michał Żebrowski, czyli prof. Andrzej Falkowicz z "Na dobre i na złe", to jedna z największych gwiazd polskiego teatru i kina. Jak aktor wspomina swoją pierwszą rolę? I chwilę, gdy po raz pierwszy pomyślał o aktorstwie?
"Na dobre i na złe": Zemdlał z wrażenia
1 / 12
- Mając kilkanaście lat poszedłem na spektakl, w którym występowała moja późniejsza pani profesor Anna Seniuk z nieżyjącym już Andrzejem Łapickim. Poczułem wtedy wyraźnie: "To jest coś, co mógłbym sam kiedyś robić". Nie był to jednak ścisły początek - zdradza artysta w rozmowie z "Tele Tygodniem". - Wcześniej jako dwunastolatek grałem Robin Hooda. Nigdy nie zapomnę, jak dostałem od Małego Johna pałką w głowę i jak… zemdlałem na scenie!
A co czeka serialowego Falkowicza jesienią?
Dla Falkowicza zarówno wypadek Kasi, jak i wiadomość o tym, że ma kilkuletnią córkę, okażą się wstrząsem nie do opisania. Stanie jednak na wysokości zadania. Nie dość, że będzie czuwał przy łóżku Kasi, to jeszcze zajmie się ich wspólnym dzieckiem! Wesprze spanikowaną panią Jolę (Iwona Rulewicz), opiekunkę Matyldy.
Nadzwyczajna troskliwość i opiekuńczość Andrzeja nie tylko zadziwią jego samego, ale i wzbudzą uznanie wśród całego personelu i pacjentów kliniki. Mimo wyjątkowo trudnej sytuacji profesor jako jedyny będzie w stanie wywołać szeroki uśmiech na twarzy córeczki. Czy jej roześmiana buzia okaże się dobrą prognozą dla stanu zdrowia Kasi?