Gwiazdor zaskoczony wyznaniem dziennikarki. "Jestem zawstydzony"

Antoni Królikowski, gwiazda popularnego serialu "Uroczysko", opowiada o swojej roli w trzecim sezonie. W rozmowie z Interią dzieli się także swoimi przemyśleniami na temat aktorstwa. Czy jest coś, czego by nigdy nie zrobił dla roli?


"Uroczysko" powróciło. Serial wciąż trzyma w napięciu

Małe miasteczko, wielkie tajemnice i mroczny sekret sprzed lat - to wszystko odnajdziecie w trzecim sezonie serialu "Uroczysko". Trzecia odsłona produkcji wystartowała w pierwszym tygodniu marca w Polsacie i cieszy się dużą popularnością. 

Udaliśmy się więc na plan produkcji, by sprawdzić, czego mogą spodziewać się widzowie po tym sezonie. Szczegóły zdradził nam główny gwiazdor obsady - Antoni Królikowski. Aktor odpowiedział przy okazji na kilka pytań o aktorstwo, a nawet wytypował osobę, która mogłaby go zagrać w filmie.

Reklama

Antoni Królikowski wyjawia Interii sekrety "Uroczyska"?!

Martyna Janasik, Interia: Antoni Królikowski, przyznam ci się do czegoś. Kiedyś byłeś moim aktorskim zauroczeniem. Co czujesz, gdy ktoś, z kim teraz spotykasz się przy jednym stole zawodowo, mówi ci, że był kiedyś zakochany w twoim aktorskim wizerunku?

Antoni Królikowski: - Słuchaj, mogę tylko powiedzieć, że to miłe (śmiech). Może jestem trochę zaskoczony, może trochę zawstydzony, ale na pewno to bardzo pozytywne, szczególnie, że mówisz o moim aktorskim wizerunku, a staram się zawsze bardzo angażować w role, które gram.

Czy to pierwszy raz, kiedy ktoś ci to powiedział?

- Udam, że tak (śmiech). 

Twoja najdziwniejsza interakcja z fanem lub fanką?

- Chyba ten wywiad! A tak serio, to nie miewam szczególnych interakcji z fanami w tak zwanym "realu", ale jeżeli się zdarzają, to są to sympatyczne sytuacje. Fani najczęściej postrzegają nas przez pryzmat ról, które odgrywamy. Utożsamiają nas z nimi, to potrafi nieść zabawne sytuacje. Często wydaje im się, że nas znają, zapominając, że jest w tym jednak sporo kreacji. Poza tym mieszając we Wrocławiu z rodziną, często spotykam też ludzi, którzy co roku odwiedzają Festiwal CZ-PL w Kudowie Zdroju, można powiedzieć, że tworzymy jakąś taką swoją małą społeczność, wspominamy, rozmawiamy o tym co dla nas ważne. To bardzo budujące, mieć takie wsparcie w ludziach i prawdziwe relacje z nimi.

Jak sobie radzisz z popularnością?

- Staram się żyć w taki sposób, żeby nie mieć z tym problemu. I nie narzekam na to. Wiadomo, w Warszawie dużo trudniej jest żyć normalnie. Tutaj we Wrocławiu jestem trochę bardziej incognito i bardzo mi to odpowiada. 

Z jakiej roli najczęściej cię kojarzą fani? Zwykle wiesz, że to Ty, czy może bardziej z postacią?

- Mam poczucie, że udało mi się unikać tego, by zostać zapamiętanym tylko jako jedna postać. Grałem różne role i za wszystkie jestem wdzięczny. Miałem to szczęście, że brałem udział w wielu ciekawych projektach o rozmaitych tematykach. Poznałem plany filmów wojennych i sensacyjnych a teraz zdecydowanie skupiam się na roli Filipa Ziomeckiego, policjanta z "Uroczyska". 

W serialu "Uroczysko" staracie się dbać o to, by każda scena była wiarygodna, prawdziwa. To właśnie sprawia, że ludzie go tak chętnie oglądają? Za co lubisz ten format?

- Nasz format jest nietypowy, odcinki są krótkie, ale taka formuła dobrze wpisuje się w oczekiwania współczesnego widza. Każdy odcinek to inna historia, nowi bohaterowie i nowa zagadka kryminalna. Podstawą "Uroczyska" jest właśnie ta wiarygodność, o której wspomniałaś; staramy się by wszelkie pomysły scenarzystów, nawet te z pozoru szalone, realizować w realistyczny sposób, a do tego w dużej mierze przyczyniają się dobrzy aktorzy, a takich w naszym serialu nie brakuje! W jednym epizodzie jesteśmy w klimacie horroru, w innym w dramacie obyczajowym. Niektóre odcinki są bardziej wymagające, inne prostsze do zrealizowania, ale to właśnie ta różnorodność sprawia, że jest to tak fascynująca praca.

Z perspektywy aktora, to spore wyzwanie - balansowanie między gatunkami. Jaką rolę odgrywa "Uroczysko" dla widza? Co chcesz, by po obejrzeniu serialu zostawało w ich głowach?

- To bardzo dobre pytanie. Moja postać, Filip Ziomecki, to trochę wyidealizowany bohater - komisarz, który poświęca się swojej pracy i ludziom, nawet kosztem swojego życia osobistego. W serialu staram się pokazać go jako osobę, która zawsze działa w imię wyższego dobra. I choć idealizuję go, mam nadzieję, że widzowie dostrzegają w nim coś, co sprawia, że chcieliby być tacy jak on - profesjonalni, oddani, nieprzekupni. Cenię w nim to, że to taki bohater, który poświęca się sprawie, ale nie traci przy tym człowieczeństwa. Nie jest silny wobec słabych, ani słaby wobec silnych, a to rzadkość w dzisiejszych czasach. 

Skoro Filip jest niczym bohater, to czego nauczyłeś się od niego? Czy jest coś, co na zawsze zostało w twoim sercu dzięki temu, że go grasz?

- Na pewno uważność na drugiego człowieka. Ilość zbrodni popełnionych w naszym miasteczku jest bardzo duża i zmusza to do zadawania sobie pytań odnośnie niedoskonałości ludzkiej natury… Imponuje mi w Ziomeckim to, że jest w stanie od razu wyczuć, kiedy ktoś kłamie. Nasz serial w dużej mierze dotyczy kwestii związanych z prawdą i kłamstwem, a także zbrodnią i karą. Przestępcy próbują nas oszukiwać na rozmaite sposoby, ale prawda zawsze prędzej czy później zostaje odkryte.

Czym nas ma zaskakiwać trzeci sezon? Serial jest teraz emitowany również w Polsacie. Dostaliście więc nową widownię, którą trzeba zachęcić, a która być może wcześniej nie słyszała o "Uroczysku".

- Nie do końca. W Polsacie leciały powtórki poprzedniego sezonu, które tak się spodobały, że postanowiono o przeniesieniu emisji do Polsatu, co bardzo mnie cieszy. Dużą zmianą sezonu 3 jest nowy skład komendy. Do Filipa, Zuzy (Julita Koper) i Olka (Jakub Dąbrowski) dołączyła Anka Król. W tej roli Honorata Witańska - bardzo utalentowana aktorka, która wnosi do serialu wiele nowej energii i zamieszania. To też ma wpływ na Filipa. Nowe sprawy, nowe wyzwania, wciąż z mnóstwem zagadkowych postaci, ale także z poznanymi już wcześniej bohaterami z Uroczyska, będą ciekawe wątki z Edwardem, ojcem Filipa (Robert Gonera), czy księdzem Markiem, bratem Filipa (Przemek Cypryański).

Grałeś różne postaci. Czy czujesz się spełniony? Czy rolę marzeń masz jeszcze przed sobą?

- Nie rozpatruję też tego zawodu w kwestii marzeń. Cieszę się, gdy jest mi dane opowiadać historię od początku do końca, rozwijając ją. Obecnie cieszę się z roli w "Uroczysku".

Czy z biegiem lat i doświadczeniem zmienia się powód, dla którego grasz? Co cię teraz napędza do wykonywania tego zawodu?

- Rodzina, miłość, zdrowie i... rachunki do opłacenia. Kino cały czas ewoluuje, zmieniają się promowane wartości, świat, który przedstawiamy, problemy społeczne, które są uwydatniane. Sztuka i wolność artystyczna dają szansę na komentowanie rzeczywistości, na krytykę czy kierowanie uwagi odbiorców na jakieś kwestie. Myślę, że to zawsze gdzieś tam mną kierowało. Nawet "Uroczysko"... czytając czasem jak wiele w ostatnim czasie jest zła wokół nas, odnoszę wrażenie, że świat robi się coraz mniej bezpieczny, a "Uroczysko" jest mniej fikcyjne, niż mogłoby się wydawać. Nie można oczywiście popadać w paranoję, ale warto być świadomym i dbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich.

Czego byś nigdy nie zrobił dla roli?

- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ już wiele przed kamerą zrobiłem rzeczy, o które sam siebie nie podejrzewałem (śmiech). Zawodowo jestem w stanie zrobić naprawdę sporo, ale już nie muszę i nie chcę niczego nikomu udowadniać. Obecnie analizując propozycje zawodowe, staram się myśleć jednak też o tym, że kiedyś obejrzą to moje dzieci, jak im to wyjaśnię i czy chciałbym, żeby widziały mnie w takim anturażu.

Gdyby powstał film o tobie, kto by cię zagrał?

- Ciekawe pytanie. Jeśli miałbym wybrać aktora, to chyba Jim Carrey byłby świetny. Jego talent do przechodzenia od komedii do dramatu sprawiają, że pasowałby idealnie.

ZOBACZ TEŻ: 

Ona miała męża, a on żonę. Pewnego dnia zdarzył się im "wypadek przy pracy"

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Antek Królikowski | Uroczysko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy