Aleksander Sikora z dnia na dzień stracił pracę. Teraz ujawnił szokującą prawdę
Życie Aleksandra Sikory wywróciło się do góry nogami, gdy na początku 2024 roku został z dnia na dzień zwolniony z "Pytania na śniadanie". Choć ułożył sobie karierę od początku i od kilku miesięcy realizuje się w nowej pracy, w niedawnym wywiadzie niespodziewanie wrócił wspomnieniami do szokującego zwolnienia z TVP i ujawnił zaskakujące kulisy.
Aleksander Sikora przez niemal dekadę był jednym z czołowych dziennikarzy Telewizji Polskiej. Swoją przygodę z TVP rozpoczął w 2016 roku jako ekspert ds. kultury i show-biznesu w programie "Pytanie na śniadanie". Przygotowywał felietony i reportaże muzyczne. Widzowie tak bardzo go polubili, że w 2019 roku producenci śniadaniówki postanowili zaoferować mu stanowisko prowadzącego. Zadebiutował w tej roli 1 maja i współtworzył show w duecie z Małgorzatą Tomaszewską aż do stycznia 2024 roku, kiedy to nagle i bez uprzedzenia został zwolniony z dnia na dzień.
Było to dla niego tak niespodziewane zdarzenie, że dopiero kilka miesięcy później, w kwietniu, zdecydował się publicznie potwierdzić zakończenie współpracy z programem. Teraz niespodziewanie zdobył się na ujawnienie zaskakujących kulis odejścia. Kiedy w niedawnym wywiadzie dla JastrząbPost został zapytany o to, w jakim miejscu życia obecnie się znajduje, postawił na szczere i mocne podsumowanie ostatniego roku.
"Miniony rok był dla mnie trudny emocjonalnie z tego względu, że miałem chwilowe dołki" - zaczął tajemniczo i otwarcie przyznał, że kryzys emocjonalny miał związek z nagłym zwolnieniem z TVP, gdy dziennikarka dopytała o przyczynę: "Oczywiście, że tak, to jest normalne. Jeśli twoja praca staje się twoim drugim domem, poznajesz fantastycznych ludzi, z którymi zacieśniasz relacje, swoimi przyjaciółmi, którzy tworzą twoją codzienność i nagle, ktoś ci ucina to z dnia na dzień, no to myślę, że mało kto byłby w stanie to przyjąć po prostu na klatę, żeby machnąć ręką i powiedzieć, nic się nie stało. Oczywiście, że się stało, trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Bardzo mnie to zabolało, był to dla mnie potężny cios, ponieważ nie wiedziałem, jak będzie wyglądało moje zawodowe jutro".
Od kontrowersyjnego zakończenia współpracy z Aleksandrem Sikorą przez TVP minął już rok. Dziennikarz od kilku miesięcy cieszy się pracą w Polsacie, gdzie dołączył do grona dziennikarzy pasma śniadaniowego "halo tu polsat". Jego nowe zajęcie sprawia mu niezwykłą satysfakcję - jest wdzięczny za to, że stacja dostrzegła jego potencjał i pozwoliła rozwijać pasję.
"Znalazłem się w dobrym miejscu, ponieważ czuję, że mogę rozwinąć skrzydła w Polsacie, że ktoś mi dał tę szansę, żebym mógł kontynuować swoją pasję" - wyznał w rozmowie z JastrząbPost.
Minione miesiące pozwoliły mu też nabrać dystansu do wydarzeń ze stycznia 2024 roku. Sikora przewartościował swoje priorytety i jest przekonany, że nie bez przyczyny taki właśnie scenariusz napisało mu życie.
"Bardzo dobrze, że ta sytuacja nastąpiła w moim życiu, ponieważ mogłem złapać tak zwany balans. I mogła przyjść w końcu taka dojrzała refleksja do mojej głowy: "pamiętaj chłopaku, wszystko dzieje się po coś". I to „coś” wyciągnąłem dla siebie, czyli stwierdziłem, że to jest ten moment, kiedy z tego szczytu trzeba trochę się ześlizgnąć" - przyznał Sikora w wypowiedzi dla JastrząbPost.
ZOBACZ TEŻ:
"Barwy szczęścia": Wyjeżdża z Polski na stałe. To jej koniec w serialu?