Tadeusz Sznuk zdradził, co zawierają "kuferki" dla finalistów? To nie słodycze!

"Jeden z dziesięciu" jest najdłużej emitowanym teleturniejem w Polsce. Na antenie gości od 1994 roku i doczekał się dotąd grubo ponad stu edycji. Program przez wiele lat był pokazywany w telewizyjnej Dwójce, w 2018 roku został zaś przeniesiony do TVP1.

Tym, co od lat pozostaje niezmienne, jest osoba prowadzącego. Trudno wyobrazić sobie, by kultowy teleturniej mógł prowadzić ktoś inny niż Tadeusz Sznuk.

Sznuk to prawdziwa legendą polskiej telewizji. Choć w swoim dorobku ma też występy radiowe (tworzył m. in. audycję "Sygnały dnia" w Radiowej Jedynce) i wielokrotnie miał okazję pełnić rolę filmowego lektora, to właśnie program "Jeden z dziesięciu" przyniósł mu największą rozpoznawalność.

Przypomnijmy, że w uwielbianym teleturnieju do gry przystępuje dziesięcioro zawodników. Każdy uczestnik rozpoczyna grę z trzema "szansami". Szansę traci się, nie odpowiadając na pytanie w ciągu trzech sekund lub podając odpowiedź błędną.

Trójka najlepszych uczestników po pierwszym dwóch rundach trafia do finału. Ten z graczy, który poradzi sobie w nim najlepiej, zostaje zwycięzcą odcinka. Bez względu na to, jaki wynik osiągną, każdy z finalistów otrzymuje torbę z nagrodami. Wielu widzów od lat ciekawi to, co zawierają tajemnicze "kuferki"?

Część fanów uważa, że znajdują się w nich czekoladki lub inne słodycze, inni przekonują, że są tam produkty podarowane przez sponsorów show, czyli na przykład kabanosy. Jak jest prawda?

"Te pamiątki to, ponieważ państwo pytają, ciągle eleganckie zegarki" - zdradził jakiś czas temu Tadeusz Sznuk.

Dodajmy, że zwycięzca odcinka może ponadto liczyć na 5 tysięcy złotych, a triumfator wielkiego finału otrzymuje aż 40 tysięcy i zestaw kosmetyków. 

Ponadto 10 tysięcy otrzymuje gracz z największą liczbą punktów w danej edycji.