Szymon Majewski: Nieudany występ na gali KSW
Szymon Majewski wyjawił na swoim podcaście, że pół roku temu dostał propozycję komentowania imprez KSW, polskiej organizacji, która zajmuje się mieszanymi sztukami walk. Ta oferta bardzo go podekscytowała, gdyż od dekady regularnie uprawia boks i jest fanem sportów walki. Jednak po skomentowaniu na próbę jednej z gal (nagrany przez niego materiał nie został wyemitowany), przedstawiciele KSW, według jego relacji, urwali z nim kontakt. Majewski jest zawiedziony, że przeszła mu obok nosa praca marzeń.
Szymon Majewski rozmawiając z Joanną Kołaczkowską, z którą tworzy podcast "Mówi się", pożalił się, że zdecydowana większość propozycji zawodowych, jakie otrzymuje, tak samo jak i projektów, których jest pomysłodawcą, nie zamienia się w konkret, gdyż jego kontrahenci przeważnie po pewnym czasie nabierają wody w usta. Z powodu jednego z przedsięwzięć Majewski czuje szczególny niedosyt...
Showman wyjawił, że pół roku temu zadzwonił do niego jego kolega, Martin Lewandowski, szef KSW. Powiedział mu, że ma pomysł, by Majewski był komentatorem walk na internetowym kanale KSW - fani MMA mogliby opcjonalnie włączyć sobie jego komentarz zamiast klasycznej relacji. "Pomyślałem sobie - to jest niezłe! Ponieważ lubię komentować, dobry jestem w skojarzeniach ad hoc, kilkukrotnie prowadziłem amatorskie gale bokserskie mojego klubu, wkręciłem się, rozpoczęły się negocjacje" - opowiada Majewski.
"Nadeszła gala KSW. Oni wysłali mi sprzęt. Zalogowałem się. W domu miałem specjalny mikrofon. Gala trwała pięć i pół godziny. (...) Przez cały ten czas byłem zamknięty w swoim pokoju, nakryty kocem, żeby była dobra akustyka. Wzbiłem się na wyżyny abstrakcji, komentowałem wszystkie walki, przekonany o tym, że jest to zaj..., jak na alternatywny kanał, strasznie śmieszne" - satyryk opisuje dalszy bieg zdarzeń.
Po gali do Majewskiego przyjechał pracownik KSW, by odebrać od niego nośnik danych z nagranym komentarzem. Dziennikarzowi obiecano, że materiał zostanie zmontowany i wyemitowany. Tymczasem nastała długa cisza ze strony KSW. Majewski napisał jeszcze SMS-a do Lewandowskiego z pytaniem, czy nie wystraszyła go jego interpretacja walk, ale korespondencja między nimi szybko ustała. Showman nie dowiedział się, jak druga strona odebrała jego wprawki komentatorskie, ani jaki będzie los materiału, który przygotował.
"Biorę to na klatę. Wolałbym jednak, żeby ktoś umówił się ze mną na kawę i powiedział: 'Szymon, chyba nie jesteśmy na to gotowi. Trochę nas to przerosło'" - gorzkim żartem podsumował tę sprawę Majewski.