Steve Martin uderzył koleżankę z planu? Padły mocne oskarżenia

Steve Martin jest obecny w show-biznesie od prawie 60. lat. Zagrał w wielu popularnych produkcjach m.in. "Krwiożerczej roślinie". Niedawno Miriam Margolyes, która grała z aktorem w kultowej produkcji, wyznała, że Martin uderzył ją na planie filmowym.

"Krwiożercza roślina": Klasyka gatunku

Klasyka horroru w wydaniu humorystycznym. Seymour Krelborn, właściciel upadającej kwiaciarni, idąc raz ulicą nabywa obcą roślinę od obcego człowieka. Nazywa ją Audrey (od imienia swojej dziewczyny). Z czasem Seymour odkrywa przerażającą prawdę o swojej roślince, która do przeżycia potrzebuje... ludzkiego mięsa. Zmusza Seymoura, by ją karmił, co wymaga od niego dopuszczania się kolejnych zbrodni.

W filmie Steve Martin gra Orina Scrivello, sadystycznego dentystę. W jednej ze scen uderza swoją asystentkę i zatrzaskuje jej drzwi przed nosem. Wcielająca się w rolę asystentki Miriam Margolyes, w książce "Oh Miriam! Stories From an Extraordinary Life" opisała szczegóły prac nad tą sceną. "Cały dzień dostawałam w twarz drzwiami: w kółko bita, policzkowana i przewracana przez niesympatycznego i pozbawionego skrupułów Steve'a Martina. Możliwe, że stosował aktorską Metodę" - napisała w autobiografii.

Reklama

Steve Martin odpiera zarzuty

Aktor nie pozostawił słów koleżanki z planu bez komentarza. W oświadczeniu dla "The Hollywood Reporter" napisał, że zupełnie inaczej pamięta pracę nad filmem. "Kiedy po raz pierwszy przeczytałem negatywną relację Miriam Margolyes na temat naszej sceny w "Krwiożerczej rośliny", byłem zaskoczony. Pamiętam, że jako profesjonalni aktorzy mieliśmy dobry kontakt. Kiedy sugeruje się, że ją skrzywdziłem lub w jakiś sposób nieostrożnie wykonywałem akrobacje, muszę się sprzeciwić. Pamiętam, że zachowałem DUŻĄ ostrożność w związku z fałszywym uderzeniem - taką samą ostrożność, jaką zachowałbym w przypadku każdej podobnej sceny" - napisał aktor.

Dodał również, że podczas pracy nad sceną uderzenia, rozmawiał z Margolyes, która zapewniała go, że wszystko jest w porządku. "W tej scenie ani w żadnej innej, którą nakręciliśmy, nigdy nie było żadnego fizycznego kontaktu między nią a mną, przypadkowego lub innego".

Do sprawy odniósł się również reżyser filmu, Frank Oz. "Zawsze ćwiczę akcję w zwolnionym tempie. Wspomniana scena zawierała markowany cios. Nie rozumiem, o czym ona mówi. To nie Steve, którego znam. Zawsze był profesjonalistą i szanował wszystkich na moim planie" - przyznał reżyser. 

Steve Martin przechodzi na aktorską emeryturę?

Na początku sierpnia Steve Martin zszokował swoich fanów. Gwiazdor "Fałszywej dwunastki" i "Różowej Pantery" ogłosił bowiem wtedy, iż powoli przymierza się do przejścia na emeryturę. W wywiadzie udzielonym "The Hollywood Reporter" stwierdził, że nie chce ubiegać się o kolejne role, a występ w głośnym serialu "Zbrodnie po sąsiedzku", w którym na ekranie partneruje mu Selena Gomez, będzie prawdopodobnie ostatnim w jego karierze. "Kiedy ta produkcja dobiegnie końca, nie będę szukał innych. Nie będę rozglądać się za kolejnymi filmami. Nie chcę grać epizodów, występować gościnnie. Myślę, że - o dziwo - to jest właśnie ten moment, tutaj to wszystko się kończy" - oznajmił Steve Martin.

Okazuje się, że powielane przez media wyznanie laureata honorowego Oscara zostało przezeń wypowiedziane nieco na wyrost. W rozmowie z "E! News" Martin stwierdził bowiem, że udzielając wspomnianego wywiadu trochę się zagalopował, gdyż nie planuje jeszcze usuwać się w cień. "Wszyscy mnie teraz wypytują, czy kończę karierę. Cóż, powiedziałem tylko, że się nad tym zastanawiam. Ale nadal pracuję nad kilkoma projektami, jestem w trasie stand-upowej z Martinem Shortem. I tak zapewne będzie wyglądać ta emerytura" - powiedział aktor. 


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy