Stanisław Janicki: Wyrzucili go z TVP po 30 latach! Co robi twórca "W starym kinie"?

Kiedy 55 lat temu Stanisław Janicki zaprezentował widzom TVP pierwszy odcinek programu "W starym kinie", nikt nie przypuszczał, że cykl autorstwa znakomitego filmoznawcy, krytyka i dziennikarza zagości na antenie na dziesięciolecia! Co słychać u twórcy najdłużej w historii polskiej telewizji emitowanego programu filmowego?

Autorski cykl filmowy Stanisława Janickiego, w którym dziennikarz opowiadał o "perełkach" starego kina oraz niezapomnianych gwiazdach wielkiego ekranu, gościł na głównych antenach TVP przez trzy dekady i co tydzień przyciągał przed telewizory miliony Polaków. Po raz pierwszy pojawił się w Jedynce w 1967 roku...

- Pewnego razu moja znajoma ze studiów, Hania Goszczyńska, która pracowała w telewizji, zadzwoniła do mnie, że katastrofa, bo dziennikarz prowadzący program o filmie się rozchorował, że szuka zastępstwa, że program idzie na żywo. Na propozycję zastępstwa zareagowałem z lekkim przerażeniem, ale jak kobieta prosi, to się nie odmawia. I zrobiłem najpierw trzy rozmowy z polskimi reżyserami, a potem już jakoś poszło - opowiadał autorowi bloga "Stare-kino.pl", wspominając początki swej przygody z TVP.

Reklama

Stanisław Janicki: Dlaczego zawsze występował w przyciemnianych okularach?

Stanisław Janicki okazał się telewizyjnym zwierzęciem, więc Hanna Goszczyńska wymyśliła, by - po zakończonym zastępstwie - zrobił coś swojego. To ona wymyśliła tytuł "W starym kinie", ale to, co było w nim prezentowane, zależało już tylko od Stanisława i... cenzorów, którzy dokładnie przyglądali się filmom, o jakich miał zamiar mówić. Do dziś pamięta, że nie pozwolono mu na emisję fragmentów "Wiernej rzeki" Leonarda Buczkowskiego, w których pojawiają się Kozacy, a w grudniu 1970 roku - po tragedii, jaka miała miejsce na Wybrzeżu - cenzura zdjęła z anteny program o "Pancerniku Potiomkinie" z powodu pokazanej w filmie masakry na schodach w Odessie.

"W starym kinie" od pierwszego odcinka cieszył się ogromną popularnością, a Stanisław Janicki bardzo szybko stał się jedną z największych gwiazd Telewizji Polskiej. Widzom podobało się jego charakterystyczne "er", a fakt, że zawsze zasłaniał oczy ciemnymi szkłami, latami omawiany był jako "coś niezwykle tajemniczego". Zarzucano mu nawet, że kopiuje Zbyszka Cybulskiego!

"Dzięki tym ciemnym okularom, gdziekolwiek pojawiałem się bez nich, to mnie nie rozpoznawano i miałem spokój. Nosiłem je tylko w studiu telewizyjnym. To była ochrona oczu przed bardzo ostrym światłem" - zdradził.

Stanisław Janicki: Wyrzucili go z TVP! Przyjął to bez żalu...

Stanisław Janicki prowadził "W starym kinie" przez trzydzieści lat. W 1997 roku program mu odebrano. Władze TVP uznały, że jest przestarzały i staromodny, a publiczność nudzą czarno-białe stare filmy. Zasugerowano Janickiemu, że aby utrzymać program, musi go mocno zmodyfikować. Nie chciał...

"Przez te wszystkie lata dość nieźle poznałem reguły gry na Woronicza i rozstałem się z telewizją bez żalu" - stwierdził później na łamach "Stare-kino.pl".

Odejście z Telewizji Polskiej nie oznaczało, że Stanisław Janicki przestał pracować i zniknął. Już jako emeryt podjął współpracę z telewizją Kino Polska, na antenie której prezentował "Kalejdoskop Polskiego Filmu" i "Seans w Iluzjonie", pracował w Domu Sztuki na warszawskim Ursynowie oraz w Muzeum Historycznym w Bielsku, w radiu RMF Classic prezentował felietony filmowe w cyku "Odeon Stanisława Janickiego", a w Bielskiej Wyższej Szkole Biznesu i Informatyki kierował Szkołą Mediów. Dopiero dwa lata temu - tuż przez wybuchem pandemii - zrezygnował z prowadzenia cyklicznych spotkań na żywo "Stare Kino w Starym Zamku".

Stanisław Janicki: Ożenił się, mając 84 lata, ze swoją znajomą ze studiów!

Dziś - niestety - stan zdrowia nie pozwala 88-letniemu dziennikarzowi na zbyt dużą aktywność zawodową. On sam twierdzi, że czerpie z życia pełnymi garściami, ale jednak musi się pilnować.

"Jestem w dołku fizycznym, w życiu przeszedłem wiele operacji, zawał, ale tak poważnie chory, jak teraz, nie byłem. No trudno. Ale nie rozpaczam, tylko myślę, żeby się z tego wydostać" - skarżył się ostatnio "Dobremu Tygodniowi".

Na szczęście Stanisław Janicki ma u boku kobietę, która dba, by niczego mu nie brakowało. Elżbietę - swą koleżankę z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach - poślubił, gdy miał już 84 lata! Zanim w 2014 roku odnowili starą znajomość, a w 2018 roku stanęli na ślubnym kobiercu, oboje byli w innych związkach.

Ewa - pierwsza żona Stanisława Janickiego (owocem ich małżeństwa jest syn - 40-letni Maciej Janicki, który pracuje w Dziale Kolekcji i Zbiorów Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie) - zmarła w 2011 roku w domu opieki społecznej. Byli razem prawie pół wieku... Dziennikarz bardzo przeżył jej odejście. Dopiero po ślubie z Elżbietą schował, wiszący dotąd na haczyku w przedpokoju jego mieszkania w bloku na jednym z osiedli w Bielsku-Białej, kluczyk do windy w ośrodku, w którym spędziła ostatnie miesiące życia.

"Teraz do szczęścia brakuje mi tylko zdrowia. Trochę szwankuje mi pamięć... Ale nie zamierzam siedzieć w fotelu i patrzeć w sufit" - wyznał niedawno "Gazecie Wyborczej".

Obecnie Stanisław Janicki pracuje nad książką utrzymaną w stylu japońskiego haiku. Mówi, że to zbiór bardzo osobistych wierszy, ale nie miałby nic przeciwko, żeby zostały wydane... po jego śmierci. 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy