Sławę przyniósł mu "Idol" i głośne seriale. Co się z nim teraz dzieje?
Kiedy w 2003 roku Damian Aleksander dostał rolę fotografa Rocha Rechno w "Klanie", miał już za sobą udział w drugiej edycji "Idola" i występy w kilku głośnych musicalach w Teatrze Muzycznym w Gdyni i w stołecznej Romie. Wróżono mu wspaniałą karierę, ale jemu nie zależało na sławie. Chciał po prostu robić to, co kocha. Dziś ma 47 lat i wciąż - jak zapewnia - pracuje na pełnych obrotach.
Damian Aleksander w dzieciństwie wcale nie marzył o scenie. Chciał zostać pilotem. Był w czwartej klasie Liceum Lotniczego w Zielonej Górze, gdy znajomy jasnowidz przepowiedział mu, że na życie będzie zarabiał śpiewem.
"Będziesz śpiewał - powiedział. Śmiałem się, bo w życiu nie wydałem z siebie dźwięku. Ale miał rację. Choć nie byłem fanem teatru, jakoś tak wyszło, że znalazłem szkołę, przygotowałem się do egzaminów i zdałem. Zaczęła się przygoda ze sceną, która trwa do dziś" - opowiadał po latach w wywiadzie dla magazynu "Weranda".
Po maturze Damian rozpoczął naukę w Policealnym Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni i zadebiutował w "Evicie" na scenie gdyńskiego Teatru Muzycznego. Ruszając w 2000 roku na podbój stolicy, miał już w swoim artystycznym dossier kilka świetnych ról musicalowych i zaproszenie do udziału wystawianych w warszawskiej Romie widowiskach "Piotruś Pan" i "Miss Sajgon".
Pomysł, by zgłosić się do "Idola", podsunęła mu koleżanka z Romy. Uznał, że udział w telewizyjnym show może otworzyć mu drzwi do kariery.
"W teatrze zagrałem w dziewięciu musicalach, ale tam zasięg oddziaływania na widza jest znacznie mniejszy niż w telewizji. Praca z kamerą w programie na żywo to też ważne doświadczenie. Dla mnie, osobnika, który cały czas stara się rozwijać i ciągle poszukuje, to jeden z etapów" - powiedział "Angorze", tłumacząc, dlaczego poszedł na casting.
Chociaż nie wygrał "Idola", ludzie do dzisiaj kojarzą go z tym programem. Przede wszystkim jednak znany jest z musicalowej sceny.
Równolegle z występami w "Romie" (Damian zagrał m.in. tytułową rolę w "Upiorze w operze" i główną rolę w "Les Misérables") oraz w serialach i mnóstwie reklam aktor studiował resocjalizację i profilaktykę społeczną w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku. Twierdzi, że w międzyczasie został też ojcem, ale nie chce rozmawiać z mediami o córce.
W 2009 roku Damian Aleksander wrócił do Polsatu, by zająć miejsce za stołem jurorskim w specjalnym - poświęconym piosenkom musicalowym - odcinku show "Jak oni śpiewają", a kilka lat później wystąpił jako gość specjalny w jednym z odcinków 8. edycji programu "Twoja twarz brzmi znajomo".
Nie jest tajemnicą, że dzięki "Idolowi" młodym aktorem ze świetnym głosem zainteresowali się twórcy seriali. Role Rocha Rechno w "Klanie" i Leszka w "Lokatorach" dały Damianowi popularność, o jakiej wcześniej nawet nie śmiał marzyć. Żartuje, że poczuł wiatr w żaglach, ale sodówka nie uderzyła mu do głowy, bo aktorstwo i śpiewanie nigdy nie były jego jedynymi pasjami.
"Staram się realizować jako człowiek. Nie oddzielam bycia człowiekiem od bycia artystą, bo to jest ze sobą bardzo mocno powiązane. Dla mnie bycie człowiekiem oznacza realizowanie swoich talentów, zamierzeń i marzeń. Aktorstwo i śpiew znajdują się w worku moich marzeń, które realizuję, ale jest w nim sporo miejsca na inne aktywności" - wyznał "Angorze".
47-letni Damian Alekander jest wielkim miłośnikiem jogi. Wyznał kiedyś, że każdy dzień rozpoczyna od godzinnej sesji krija jogi, czyli jogi oddechowej.
Aktor nie kryje, że jest bałaganiarzem i uwielbia leniuchowanie.
"Żyję bez pośpiechu, nie faszeruję się od rana złymi informacjami, unikam toksycznych związków, dbam o siebie" - powiedział niedawno "Gazecie Olsztyńskiej".
"Podobają mi się silne kobiety, które nie podporządkowują się mężczyznom. Lubię kobiety, które dają sobie radę bez facetów i znają swoją wartość" - zdradził.
Damian Aleksander - choć telewidzowie mają prawo go już nie pamiętać, bo na małym ekranie pojawił się ostatnio w 2016 roku w niewielkiej roli w kilku odcinkach "Barw szczęścia" - wciąż jest jednym z najbardziej zapracowanych polskich aktorów. Jeśli akurat nie występuje na scenie stołecznej Syreny, jeździ po Polsce z widowiskiem "Musical Melodies", gra w musicalach w teatrach muzycznych w Poznaniu i Gliwicach, współpracuje z białostocką Operą i Filharmonią Podlaską, pracuje w dubbingu.
"Po ponad 20 latach na scenie wciąż jako aktor walczę w 'konkursie'. Zawsze jest niepewność: czy dostanę rolę po kolejnym castingu. Jestem zabiegany, ale to mi nie przeszkadza, bo kocham to, co robię. Na razie nie mam rodziny... Mogę skupiać się na aktorstwie" - wyznał na łamach "Gazety Olsztyńskiej".