Robert Motyka ma za sobą trudne chwile! Kabareciarz drżał o życie syna

Robert Motyka jest doskonale znany widzom dzięki występom na polskiej scenie kabaretowej. Satyryk od lat jest częścią „Paranienormalnych” i cieszy się niesłabnącą sympatią widzów. Choć gwiazdor na scenie zawsze tryska humorem i ogromną energią, okazuje się, że w życiu prywatnym niedawno zmagał się z ogromnym dramatem. Wszystko za sprawą wypadku, jakiego doznał syn gwiazdora. "Walczyliśmy o jego życie przez osiem dni" – powiedział w jednym z ostatnich wywiadów. Wiktora udało się uratować, a cała sytuacja w dużym stopniu przewartościowała życie lubianego satyryka.

Robert Motyka: Popularność

Ulubieniec widzów urodził się w 1974 roku. Długo nie mógł się zdecydować, jaką ścieżkę zawodową wybrać. W dzieciństwie trenował piłkę ręczną, ukończył technikum weterynaryjne w Jeleniej Górze, a następnie zdawał do szkoły aktorskiej we Wrocławiu.

Marzenia o zostaniu aktorem nie spełnił, na jego drodze stanęła bowiem komisja egzaminacyjna, która uznała, że nie jest wystarczająco dobry, by zasilić szeregi studentów Akademii Teatralnej.

Po nieudanym egzaminie rozpoczął pracę w bibliotece, a następnie dołączył do klubu niezależnej młodzieży, w którym zaczął działalność kabaretową. Swoje miejsce znalazł również w radiu. Od 1995 roku współpracował z rozgłośnią Jowisz, by już wkrótce przenieść się do Radia Złote Przeboje i Blue FM.

Reklama

Prawdziwy przełom w jego karierze nastąpił jednak w 2004 roku. To właśnie wtedy wraz z kolegami założył kabaret Paranienormalni. Jest współtwórcą scenariuszy spektakli i skeczów. Razem z formacją regularnie występuje na najważniejszych wydarzeniach kabaretowych, czy festiwalach muzycznych oraz jeździ z repertuarem po całej Polsce.

Od niedawna Roberta Motykę możemy natomiast oglądać na antenie TTV, gdzie gwiazdor pokazał się z zupełnie innej strony w programie "Rzeczy, których nie nauczył mnie ojciec".

Tragedia w życiu prywatnym

Artysta jest tatą dwójki dzieci, Hani i Wiktora. Ze względu na specyfikę swojego zawodu i życie na walizkach nie zawsze jednak w pełni mógł się poświęcać rodzicielstwu. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie, kiedy przez jedną dramatyczną chwilę aktor omal nie stracił syna.

Wiktor uległ wypadkowi i zapadł w śpiączkę, a lekarze przez ponad tydzień walczyli o jego życie.

Trudne chwile i lęk przed utratą syna sprawiły, że gwiazdor zaczął inaczej patrzeć na świat i relacje.

Lubiany satyryk przyznał również, że sytuacja, której doświadczył i rozmowy z synem uświadomiły mu, jak bardzo zaniedbywał rodzinę. Swojego błędu postanowił nie powielać w wychowaniu córki.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy