Martyna Wojciechowska w poruszającym wpisie. "Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach"
Martyna Wojciechowska jest jedną z najbardziej lubianych osób polskiego show-biznesu. Podróżniczka jest bardzo aktywna w sieci, często podejmuje tematy ważne społecznie. Niedawno dodała na swój Instagram wpis, w którym wróciła pamięcią do swojej ciąży.
W kwietniu Martyna Wojciechowska ogłosiła, że do odwołania zawiesza swój podcast pt. "Dalej". Jak tłumaczyła, brakuje jej czasu na tę aktywność. Dziennikarka wyznała również, co obecnie pochłania jej czas i uniemożliwia jej pracę przy "Dalej". Po pierwsze, jest teraz w trakcie nagrań kolejnych odcinków telewizyjnego programu "Kobieta na krańcu świata". Jak twierdzi, będzie to sezon wyjątkowy. Po drugie, jej fundacja UNAWEZA wystartowała z projektem "Młode głowy" - jej zdaniem bardzo ważnym i potrzebnym.
"Zajmujemy się zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży w Polsce - to powinien być najpilniejszy temat dla nas wszystkich! Już 17 kwietnia opublikujemy ogólnopolski raport na ten temat, w naszym badaniu wzięło udział ponad 180 tys. młodych osób. Opracowujemy długofalowy program profilaktyczny i wiem, że musimy działać teraz, bo za chwilę będzie za późno" - opowiedziała Wojciechowska, podkreślając, że zależy jej na tym, bo sama przede wszystkim jest mamą. Wychowuje 15-letnią córkę, Marię.
Wojciechowska często odnosi się do ważnych społecznie problemów. W jednym z ostatnich postów odniosła się do trwającej od wielu lat dyskusji o prawach ciężarnych kobiet. Ostatnio temat ten powrócił z większą silą po tragedii 33-letniej Doroty, która zmarła w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Kobieta była w dwudziestym tygodniu ciąży, gdy z powodu odpłynięcia wód płodowych trafiła do szpitala w Nowym Targu. Pomimo zagrożenia życia pacjentki, lekarze nie podjęli się terminacji ciąży, czekając na obumarcie płodu. Po trzech dniach, w wyniku wstrząsu septycznego i niewydolności wielonarządowej, kobieta zmarła.
Do sprawi odniosło się wiele osób z show-biznesu. Część z nich za zaistniałą sytuację wini lekarzy. Inni starają się szerzej spojrzeć na sprawę. Martyna Wojciechowska w swoim wpisie wspomniała, że gdy była w ciąży to decyzja ginekologa. "Wiele lat temu decyzja lekarza ginekologa uratowała mi życie. Nie wahał się ani chwili. Przeżyłam. Wiele lat później zostałam szczęśliwą mamą Marysi, choć przez długi czas myślałam, że już nie będzie mi to dane" - przyznała w sieci podróżniczka. "Znam wielu wspaniałych lekarzy ginekologów, położników, którzy każdego dnia mają odwagę podejmować trudne decyzje, bo dla nich najważniejsze jest przede wszystkim zdrowie i życie pacjentek" - napisała Wojciechowska.
Dziennikarka dodała również, że prawo powinno być zmienione. Według niej, profesjonalizm powinien zostać oddzielony od klauzuli sumienia. "Tak było w moim przypadku. Ale wiem też, że to, czego dziś nam bardzo potrzeba, to zmiana prawa i rozdzielenie zawodowego profesjonalizmu od klauzuli sumienia. Zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta/pacjentki zawsze powinno być priorytetem. Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach w sytuacji, kiedy możliwe jest leczenie" - napisała.