Marina Owsiannikowa: Rosyjska dziennikarka uciekła z domu i ukrywa się

Była pracownica rosyjskiej telewizji państwowej Marina Owsiannikowa opublikowała w środę film, na którym, demonstruje nadajnik dla osoby pozostającej w areszcie domowym i apeluje do władz Rosji, by założyły go Putinowi, gdyż "to jego trzeba izolować". Na Owsiannikową nałożono areszt za protestowanie przeciwko wojnie z Ukrainą.

Owsiannikowa została oskarżona o "dyskredytację armii rosyjskiej", ponieważ 15 lipca w centrum Moskwy stanęła z plakatem, na którym umieściła zdjęcia dzieci zabitych na Ukrainie. Napis obok zdjęć głosił: "Ile jeszcze dzieci musi zginąć, żebyście przestali?". Dwa dni później została na krótko zatrzymana, następnie nałożono na nią areszt domowy. 

W środę miało się odbyć posiedzenie sądu dotyczące zmiany środka zapobiegawczego, jakim jest areszt domowy. Jak donosi Nowaja Gazieta.Jewropa posiedzenie nie odbyło się ze względów proceduralnych - nie stawiła się nie tylko ukrywająca się Owsiannikowa, lecz również prokurator, o czym poinformował adwokat Owsiannikowej, Dmitrij Zachwatow.

Reklama

Marina Owsiannikowa uciekła z domu z córką i ukrywa się

Sama dziennikarka opublikowała w środę na Telegramie otwarte oświadczenie kierowane do sądu, ale również do innych władz Federacji Rosyjskiej. Podkreśliła, że jest absolutnie niewinna, w związku z czym nie będzie respektować środka zapobiegawczego, jakim jest areszt domowy i "sama się z niego zwalnia". Jej były mąż informował w sobotę, że Owsiannikowa uciekła z domu wraz z córką i ukrywa się.

"Szczęście całego świata nie jest warte najmniejszej łzy na policzku dziecka. Chcę, by ten przejmujący cytat z Dostojewskiego wybrzmiał dziś w murach sądu. Może w kimś obudzi on sumienie - czy to w sędzim, czy w prokuratorze - i przestaną nazywać dzieci zabite na Ukrainie 'fejkami', a mnie prześladować za to, że powiedziałam prawdę (...) Informacja o liczbie ofiar jest jawna. Znajduje się na niezakazanej w Rosji stronie internetowej ONZ, której pełnoprawnym członkiem Rosja jest do tej pory" - czytamy również w oświadczeniu dziennikarki.

Marina Owsiannikowa nazywa Putina "sprawcą ludobójstwa narodu ukraińskiego"

Owsiannikowa opublikowała również krótki film, w którym demonstruje założony na nodze nadajnik (zwany potocznie "bransoletką"), który umożliwia władzom lokalizację osoby, która go nosi. Apeluje do władz, by taki nadajnik założyły Putinowi, który jest "sprawcą ludobójstwa narodu ukraińskiego i masowej śmierci męskiej ludności Rosji - i to jego należy izolować od społeczeństwa". Nie wiadomo, czy prezentowany na filmie nadajnik działa.

Marina Owsiannikowa jest jedną z nielicznych znanych osób w Rosji, które nie bały się otwarcie zaprotestować przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę. W marcu, w nadawanym na żywo programie Kanału 1. - powszechnie oglądanej stacji rosyjskiej telewizji państwowej - Owsiannikowa stanęła w kadrze za prezenterką, trzymając w ręku plakat z hasłami przeciwko wojnie na Ukrainie i propagandzie. Za ten czyn została ukaraną grzywną w wysokości 30 tys. rubli (około 2,3 tys. zł). Owsiannikowa tłumaczyła potem, że nie mogła zachować milczenia w obliczu wojny i wyrażała żal, że przez wiele lat pracowała dla stacji propagującej linię władz. Później Owsiannikowa odeszła z pracy i w kwietniu znalazła zatrudnienie jako korespondentka niemieckiego dziennika "Die Welt". 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy