Małgorzata Rozenek-Majdan: Moje życie towarzyskie praktycznie nie istnieje
Małgorzata Rozenek-Majdan to prezenterka, bizneswoman i jedna z najpopularniejszych influencerek w Polsce. Nie od dziś wiadomo, że nieustannie podnosi sobie poprzeczkę i prężnie działa w wielu dziedzinach. Jesienią zasiliła grono prowadzących "Dzień dobry TVN", a także założyła fundację działającą na rzecz in vitro. W najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak bardzo zmieniło się jej życie, a także jak musiała przeorganizować swoją codzienność.
Od twojego debiutu w programie "Dzień Dobry TVN" minęło już kilka miesięcy. Jak odnajdujesz się w tej nowej rzeczywistości? Za co pokochałaś tę pracę?
Małgorzata Rozenek-Majdan: - Przede wszystkim za inspirujące spotkania. I choć wiedziałam, że DDTVN jest wyjątkowym miejscem, w którym będę miała okazję poznać ciekawych ludzi i dowiadywać się o różnorodnych, potrzebnych inicjatywach, nie spodziewałam się czegoś takiego. Z naszymi gośćmi nie rozmawiamy tylko tych kilka minut na kanapach, ale spotykamy się z nimi przed wejściem na antenę, a nawet po programie. Każdy dzień spędzony w studiu uczy mnie zupełnie nowych rzeczy, a także pozwala z innej strony spojrzeć na niektóre problemy. Za to jestem najbardziej wdzięczna.
Czujesz, że to twoje miejsce na ziemi? Zaaklimatyzowałaś się już tutaj?
- Mam poczucie, że coraz lepiej znam to miejsce. Podoba mi się rytm pracy, co więcej, coraz lepiej rozumiemy się z Krzysztofem, czujemy się, a ta pozytywna energia pomaga nam w pracy. Stworzenie naszego duetu to był strzał w dziesiątkę!
Bardzo musiałaś przeorganizować życie?
- Och, tak. Mam jeszcze mniej wolnego czasu. Pracuję w "Dzień Dobry TVN" nie tylko wtedy, gdy jestem na antenie. Do każdego programu muszę się przygotować. Zbieram dokumentację, informacje o gościach, umawiam się na zdjęcia wyjazdowe, które czasem trwają kilka dni. Obowiązków mi nie brakuje.
Pamiętam twoje pierwsze wydania "Dzień Dobry TVN" i mogę wywnioskować, że towarzyszył ci ogromny stres. Jak dziś to wygląda? Masz już większy luz?
- Program sprawia mi coraz więcej przyjemności. W końcu doszłam do takiego momentu, że nie denerwuję się tak jak na początku. Gdy zaczynałam pracę, bardzo mi zależało, aby wszystko było perfekcyjne. W końcu ktoś powiedział mi, że nie mogę koncentrować się ciągle na sobie, a na gościach, którzy zasiadają na kanapie. To niesamowicie ułatwiło mi życie. I w końcu przestałam czytać komentarze internautów!
Nadal chodzisz do logopedy?
- Myślę, że już zawsze będę chodziła do logopedy. Mam specyficzną budowę gardła i strun głosowych. W mojej rodzinie to dziedziczne. Praca z logopedą jest jak trening siłowy, żeby przyniósł efekty, potrzebna jest regularność i konsekwencja.
Patrząc na twoje wszystkie działania, mogę wywnioskować, że jesteś bardzo zapracowana. Z wielu przyjemności w życiu musisz rezygnować?
- Był czas na przyjemności, teraz jest czas na pracę. Jestem bardzo zdyscyplinowana i mam swój rytm dnia. Wstaję rano na treningi. I nie robię tego tak wcześnie, bo lubię, ale dlatego, że nie mam w ciągu dnia chwili, aby pójść na siłownię. Popołudnia spędzam z rodziną i to jest moim priorytetem. Moje życie towarzyskie praktycznie nie istnieje. Jesteśmy wciąż w szczególnym momencie życia. Radosław niedawno dołączył do redakcji Onetu, a ja do "Dzień Dobry TVN". Dobrze, że obydwoje podjęliśmy się nowych wyzwań zawodowych w tym samym czasie, bo doskonale się rozumiemy. Nie możemy mieć wszystkiego, więc z kilku rzeczy musieliśmy zrezygnować. Aktualnie w naszym życiu nie ma podróży, wieczornego wina z przyjaciółmi czy wspólnych choćby krótkich wypadów. Jednak wiem, że to nie będzie trwać wiecznie.
W niebywały sposób wykorzystujesz swoją popularność. Od lat zmieniasz świadomość Polaków dotyczącą in vitro. Myślałaś o tym, aby na stałe wejść do polityki?
- Jestem osobą, która nie tylko lubi definiować problemy, ale także aktywnie działa. Jak typowa polska kobieta mam w sobie potrzebę załatwiania spraw. Doszłam do takiego momentu w życiu, że nie chcę tylko mówić o tym, że gdzieś jest problem, ale także zmienić rzeczywistość. Pod naszym projektem obywatelskim dotyczącym refundacji procedury in vitro zebraliśmy już 300 tysięcy podpisów, ustawowo wymagane jest 100 tysięcy. Mam poczucie, że dzieje się tu dużo dobrego, ale jeszcze wiele muszę zrobić.
Widziałabyś siebie w roli prezydenta?
- Akurat znając realia polskiej sceny politycznej, prezydent ma ograniczony wpływ. Pełni jedynie funkcję reprezentatywną i pokazuje Polskę na arenie międzynarodowej. Bardziej chciałabym skupić się na tym, co robię teraz. Spełniam się jako prezes mojej fundacji "Chcemy być rodzicami", a moje działania przynoszą realne zmiany.
Nie czujesz się czasem bezsilna?
- Każdego dnia, kiedy nie mogę załatwić czegoś dla swoich podopiecznych. Czuję, że wprowadzając pewne zmiany, mogę dokonać wielu niezwykłych zmian. Jednak każdego dnia wyważamy otwarte drzwi.
W kim masz większe poparcie - w kobietach czy mężczyznach?
- Mam bardzo demokratycznie rozkładające się poparcie albo zrozumienie dla tego, co robię. Ludzie wiedzą, o co walczę i co chcę zmienić.
Potrafisz w ogóle odpoczywać?
- Kocham leniuchować! Bywają i takie dni, gdzie przez całą dobę leżę na kanapie w piżamie obok męża. Niedawno spędziliśmy tak cały weekend. Oglądaliśmy filmy, zamawialiśmy jedzenie i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Było cudownie.
Aleksandra Wojtanek/AKPA