Lata 90. należały do niej. Była najseksowniejszą kobietą na świecie
Gdy w 1985 roku śliczna 21-letnia Teri Hatcher debiutowała w kultowym „Statku miłości”, nikt nie przypuszczał, że w przyszłości będzie jedną z największych gwiazd telewizji. Była partnerką Supermana i dziewczyną Bonda. Lata 90. zdecydowanie należały do niej.
Teri Hatcher przyszła na świat 8 grudnia 1964 roku w Palo Alto. Jest jedyną córką programistki komputerowej Esther Beshur i fizyka nuklearnego oraz inżyniera elektryki Owena Walkera Hatchera juniora. Aktorka od dziecka rozwijała swoje pasje, w tym taniec. W szkole otrzymała tytuł "Most Likely to Become a Solid Gold Dancer", czyli "Najbardziej Prawdopodobna Aby Zostać Złotym Tancerzem". Początkowo planowała studia na Politechnice Kalifornijskiej. Ostatecznie wybrała aktorstwo.
W 1984 roku była cheerleaderką zespołu futbolowego San Francisco 49ers. Umiejętności taneczne zapewniły jej wygraną w castingu na śpiewającą i tańczącą rolę w "Statku miłości". Przez następne lata występowała w mniejszych i większych rolach w popularnych produkcjach. Przełom przyszedł w 1993 roku, kiedy dostała główną rolę żeńską w "Nowych przygodach Supermana". Serial przyniósł jej ogromną popularność.
Zdjęcie, na którym Hatcher pozowała owinięta jedynie w pelerynę Supermana, szybko stało się najchętniej ściąganym obrazem w internecie. "To dobre ujęcie. Nie dlatego, że ja na nim jestem. Po prostu fajnie wygląda" - mówiła ze śmiechem aktorka. Podczas tworzenia serialu Hatcher spróbowała swoich sił również jako scenarzystka. Rola Lois Lane zapewniła jej udział w innej kultowej produkcji.
W 1997 roku pokonała samą Monicę Bellucci w castingu do roli dziewczyny Bonda w filmie "Jutro nie umiera nigdy". W filmie nie brakowało odważnych scen, a podczas kręcenia zdjęć aktorka była w ciąży. Rola pięknej Paris Carver przyniosła jej nominację do nagrody Saturna dla najlepszej aktorki drugoplanowej oraz miano najseksowniejszej kobiety świata. W następnych latach grała, ale jej sława przycichła. Kiedy przyszły chude lata aktorka pokazała, że żadnej pracy się nie boi, aby się utrzymać, reklamowała dosłownie wszystko - od okularów po farby do włosów. Na następną przełomową rolę musiała trochę poczekać.
Jako 40-latka wróciła z wielkim hukiem w serialu, który zmienił oblicze telewizji. Widzowie na całym świecie z zapartym tchem śledzili przygody "Gotowych na wszystko". W obsadzie serialu, obok Teri Hatcher, znalazły się także: Felicity Huffman, Marcia Cross, Eva Longoria i Nicollette Sheridan.
Po zakończeniu serialu na jaw wyszły tajemnice i niesnaski. Kością niezgody na planie miała być właśnie Teri Hatcher. Aktorka uważała się za największą gwiazdę serialu i tak też kazała się traktować.
Mówiono, że jest najbardziej znienawidzoną osobą w ekipie - to ona miała być w centrum zainteresowania, to jej należało się największe wynagrodzenie. Kiedy Eva Longoria broniła Felicity Huffman w trakcie jej problemów z prawem (aktorka została oskarżona i skazana za aferę łapówkarską) wyznała, że na planie "Gotowych na wszystko" była dręczona. Kilka lat temu twórca serialu Marc Cherry przyznał, że nie potrafił dogadać się z jedną z aktorek. Nie wymienili nazwiska, jednak wszyscy są przekonani, że chodziło o Teri.
O trudnym charakterze Hatcher latami krążyły legendy. "To najwredniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek spotkałam" - powiedziała o niej niegdyś Nicolette Sheridan, czyli serialowa Edie Britt. Koleżanka z planu miała uprzykrzać jej życie do tego stopnia, że ta zaczęła nawet rozważać porzucenie aktorstwa. Dobrego zdania nie miała o niej też Eva Longoria, która na ekranie sportretowała Gaby Solis. "Teri jest typem samotniczki. Nie dało się z nią zaprzyjaźnić" - wyznała w jednym z wywiadów. Podczas kręcenia finałowego sezonu Hatcher podobno przestała odzywać się do koleżanek, komunikując się z nimi wyłącznie przez reżyserów.
Według scenarzystki "Gotowych na wszystko" Patty Lin, Hatcher uważała się za największą gwiazdę produkcji, co dawała odczuć wszystkim wokół. "Obsadę widywaliśmy zwykle tylko przy czytaniu scenariusza. Zespół scenarzystów siadał cicho z tyłu. Wszyscy staraliśmy się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z Teri Hatcher" - stwierdziła bez ogródek Lin.
Podobnie jak po sukcesie "Jutro nie umiera nigdy", po "Gotowych na wszystko" przyszły chude lata. Gra epizody w serialach i udziela się jako aktorka dubbingowa. W 2006 roku opublikowała książkę "Spalony tost... czyli życiowa filozofia Teri". Rozwija swoją pasję do gotowania na videoblogu "Hatching Change". Aktorka publikuje w nim przepisy i pokazuje jak zmienić swoje życie. W internecie często pojawiały się złośliwe komentarze, że aktorka zmieniła nie tylko swoje życie, ale i twarz. Hatcher długo opierała się modzie na wieczną młodość. Jednak w końcu zaczęła eksperymentować z medycyną estetyczną.
Efekt był odwrotny od zamierzonego. Jej twarz straciła naturalny urok, a aktorka miała wyraźny problem z mimiką. W 2010 roku przyznała się do stosowania botoksu i obiecała, że już nie będzie go używać. Niestety nie wytrwała za długo w swoich postanowieniach. Jej twarz powoli stawała się nieruchomą maską. Przestała przypominać piękność z lat 90. Fani aktorki z przerażeniem obserwowali zmiany zachodzące na jej obliczu. Od pewnego czasu można jednak odnieść wrażenie, że gwiazda "Gotowych na wszystko" jednak odstawiła botoks. Jej twarz odzyskała ruchomość, a aktorka nie próbuje już wygładzać zmarszczek.
"Czuję się najpiękniejsza, gdy jestem najbardziej autentyczną wersją siebie" - podkreśla Hatcher.