Joanna Rostocka była jedną z ofiar "Krwawego Maćka". O jej wyrzuceniu z TVP krążą legendy
W tym roku minie dokładnie 60 lat od dnia, kiedy Telewizja Polska rozpoczęła emisję "Wielkiej Gry" - teleturnieju, który przetrwał na antenie ponad cztery dekady. Jedną z gospodyń programu, zanim jego twarzą została Stanisława Ryster, była Joanna Rostocka. Niestety, jej telewizyjną karierę przerwał skandal z nią w roli głównej... Została wyrzucona, bo ośmieliła się wystąpić przed kamerą z krzyżykiem na szyi!
Wśród legend, jakie latami opowiadali i wciąż sobie opowiadają byli pracownicy TVP, jedną z najbardziej popularnych jest historia zwolnienia z pracy Joanny Rostockiej. Prezenterka, której największą sławę przyniosło prowadzenie "Wielkiej Gry", padła ponoć ofiarą operatora, któremu dała kosza...
Joanna Rostocka była kobietą niezwykle atrakcyjną, nic więc dziwnego, że przyciągała spojrzenia panów i rozpalała męskie zmysły. Mężczyźni próbujący ją uwieść nie mieli jednak u niej żadnych szans. Po prostu była po uszy zakochana w swym mężu Aleksandrze Marianie Rostockim, znanym i cenionym wówczas dziennikarzu motoryzacyjnym.
- Nie w głowie mi flirty. Panowie, którzy mają jakąkolwiek nadzieję na małe co nieco, niech zapomną. Mam wspaniałego męża, cudownego syna i to oni są mężczyznami mojego życia - zwierzyła się magazynowi "Panorama".
Niestety, małżeństwo Joanny i Aleksandra Rostockich nie przetrwało próby czasu. Wkrótce po tym, jak prezes Komitetu ds. Radia i Telewizji Maciej Szczepański powierzył jej prowadzenie "Wielkiej Gry", dowiedziała się, że mąż ją zdradza. Podobno wpadła w szał i kazała niewiernemu mężczyźnie wynieść się z ich wspólnego mieszkania i zamieszkać z kochanką. Choć Aleksander próbował ją udobruchać, nie potrafiła wybaczyć mu zdrady. Spakowała jego ubrania w dwie walizki i wystawiła je za drzwi.
Wiadomość, że Joanna jest do wzięcia, lotem błyskawicy obiegła korytarze i gabinety na Woronicza. Koledzy prezenterki robili wszystko, by zwróciła na nich uwagę. Rozkochać ją w sobie udało się tylko jednemu mężczyźnie - szefowi zespołu telewizyjnych grafików, Wojciechowi Wenzlowi. To u jego boku Joanna Rostocka ułożyła sobie życie po rozwodzie.
Jak głosi telewizyjna legenda, najbardziej zawiedziony wyborem Joanny był wielki miłośnik jej urody, operator Stanisław Taczanowski. Gospodyni "Wielkiej Gry" dała mu kosza, choć miał nadzieję na zajęcie u jej boku miejsca zwolnionego przez Rostockiego. Srodze się zawiódł i... poprzysiągł zemstę.
Okazja do wzięcia odwetu na prezenterce nadarzyła się w 1973 roku. Taczanowski zauważył pewnego dnia, że Joanna przyszła do studia z krzyżykiem na szyi, co było kategorycznie zakazane. Pewnie nikt nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie stojący za jedną z kamer odrzucony absztyfikant Rostockiej. Stanisław Taczanowski tak filmował prowadzącą, by jak najczęściej eksponować jej dekolt i spoczywający na nim krzyż.
Ówczesny szef telewizji Maciej Szczepański, zwany "Krwawym Maćkiem", dostał ponoć białej gorączki, gdy zobaczył na ekranie zakazany symbol. Kazał natychmiast wyrzucić Rostocką z pracy.
- Ta historia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Taczanowski wcale nie kochał się w Rostockiej i nigdy nie był przez nią odrzucony. On jej wprost nie znosił i chciał się jej po prostu pozbyć z redakcji. Najechał kamerą na ozdobiony krzyżykiem dekolt Joanny, bo wiedział, że w ten sposób ją wykończy" - stwierdził wiele lat później były pracownik Redakcji Teleturniejów Bogdan Miś w internetowym programie "Videogaduła".
Niepodważalnym jest jednak, że Rostocka straciła pracę z powodu krzyżyka. W dniu odejścia z TVP miała niespełna pięćdziesiąt lat. W gmachu na Woronicza jej noga nigdy więcej nie postała.
Po przejściu na przymusową telewizyjną emeryturę prowadziła razem z Wojciechem Wenzlem firmę zajmującą się organizacją i prowadzeniem różnego rodzaju imprez.
Zmarła nagle 22 grudnia 2001 roku, niespełna trzy tygodnie po swych 77. urodzinach.