Jimmy Fallon: Gwiazdor telewizji oskarżony o znęcanie się nad podwładnymi
Magazyn "Rolling Stone" opublikował właśnie tekst, w którym pojawiły się szokujące zarzuty pod adresem Jimmy'ego Fallona. Gospodarz popularnego programu "The Tonight Show Starring Jimmy Fallon" został oskarżony przez byłych i obecnych pracowników o "nieobliczalne" zachowanie, tworzenie toksycznego środowiska pracy i psychiczne znęcanie się nad członkami ekipy.
Jimmy Fallon może stracić wkrótce sympatię widzów i opinię jednego z najsympatyczniejszych prezenterów w amerykańskiej telewizji. Poważne zarzuty wysunęli przeciwko niemu byli i obecni pracownicy. Magazyn "Rolling Stone" opublikował artykuł, w którym wypowiedziało się szesnaście zaangażowanych w produkcję programu osób. Informatorzy pisma zgodnie twierdzą, że na planie panowała toksyczna atmosfera, za którą w dużej mierze odpowiedzialność ponosi prowadzący. Fallon został przedstawiony jako drażliwy i nieobliczalny człowiek, który często przychodził do pracy pod wpływem alkoholu, a za najdrobniejsze niedociągnięcia poniżał członków zespołu. Z ich relacji wynika, że garderoby dla gości za kulisami nazywane były "pokojami płaczu" - to właśnie tam udawali się członkowie ekipy, by się uspokoić po każdym kolejnym wybuchu agresji gospodarza show.
Dwóch byłych członków ekipy opowiedziało w tekście o incydencie z 2014 roku, kiedy gościem programu był komik i aktor Jerry Seinfeld. Podczas nagrania Fallon miał ostro zbesztać jednego z podwładnych, którego przeprosił dopiero po interwencji Seinfelda. "To był bardzo niezręczny moment. Jerry próbował obrócić to w żart, wokół było mnóstwo ludzi, którzy to widzieli. To jedna z najdziwaczniejszych sytuacji w historii programu. Trudno o czymś takim zapomnieć" - relacjonował informator "Rolling Stone".
Zupełnie inaczej ów incydent zapamiętał wywołany do tablicy gwiazdor "Kronik Seinfelda". Choć początkowo aktor odmówił komentarza, po opublikowaniu artykułu wystosował oświadczenie, w którym stanął w obronie Fallona. "To idiotyczne przekręcenie faktów. Pamiętam ten moment całkiem dobrze. Doszło do małej wpadki, z której wszyscy się śmialiśmy. Do tej pory z tego żartujemy" - stwierdził laureat Złotego Globu.
W obronie Fallona stanęło też kilku jego obecnych pracowników. "Jest niesamowicie pozytywnym, komunikatywnym facetem. Gdy wykonujesz dobrze swoją pracę, Jimmy głośno cię pochwali. Jego krytyka jest zawsze bardzo konstruktywna. Nigdy nie zostałem poniżony, nigdy nikt na mnie nie nakrzyczał" - stwierdził w rozmowie z "People" członek zespołu Fallona.
Inny podkreślił, że oskarżenia pod adresem przełożonego "sfrustrowały" całą ekipę. "Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale on naprawdę chce uszczęśliwiać ludzi, chce tworzyć kreatywny program i sprawiać, by zaproszeni goście wychodzili ze studia zadowoleni. Pracuję tu od roku i nie zauważyłem absolutnie żadnych przejawów agresji czy niewłaściwego zachowania" - zaznaczył informator magazynu.
To skądinąd nie pierwszy raz, kiedy Fallon mierzy się z poważnymi zarzutami. W zeszłym roku pewna kobieta z Pensylwanii, która oskarżyła wcześniej komika Horatio Sanza o molestowanie i napaść na tle seksualnym, złożyła wniosek o uwzględnienie na liście pozwanych m.in. Fallona. Dokonanie korekty pozwu było możliwe dzięki nowelizacji ustawy dotyczącej przemocy seksualnej. Zgodnie z nowym orzeczeniem ofiary mogą składać pozwy cywilne przeciwko osobom, które w ich opinii przyczyniły się do wyrządzenia im krzywdy. Powódka utrzymywała, że Fallon umożliwił jej oprawcy dokonanie napaści, gdyż za kulisami programu "Saturday Night Live" współtworzył toksyczne środowisko, którego nieodłącznym elementem było zapraszanie na after party nieletnich dziewcząt i podawanie im alkoholu.