Jay Leno zapewnia, że tylko udar skłoniłby go do przejścia na emeryturę

Znany amerykański komik pod koniec zeszłego roku przeżył poważny wypadek. W garażu, w którym Leno naprawiał jeden ze swoich samochodów, wybuchł pożar, w wyniku którego gwiazdor doznał licznych poparzeń. Zaledwie dwa miesiące później gwiazdor miał kolejny wypadek - tym razem na motocyklu. 73-letni prezenter nie ma jednak zamiaru zwalniać tempa czy rozważać przejście na emeryturę. "Nie przestanę pracować. No, chyba że dostanę udaru" - stwierdził.

Jay Leno ma za sobą nad wyraz pechowy okres. W listopadzie amerykański komik, aktor i były gospodarz programu "The Tonight Show", a prywatnie wielki fan motoryzacji, uległ poważnemu wypadkowi. Leno wraz z przyjacielem Davidem Killackeyem reperował wówczas w garażu zabytkowy samochód parowy z 1907 roku. Gdy panowie usiłowali naprawić nieszczelny przewód paliwowy, w pomieszczeniu wybuchł pożar. Choć komik doznał rozległych oparzeń trzeciego stopnia - m.in. na twarzy, szyi, klatce piersiowej i dłoniach - błyskawicznie wrócił do formy. 

Reklama

"Znowu jestem zdrowy i z pewnością nadal będę robił głupie rzeczy, które zawsze robiłem. Będę jednak trochę bardziej ostrożny" - zapowiadał w grudniu.

Miesiąc później gwiazdor miał kolejny wypadek - tym razem na motocyklu z 1940 roku. Do incydentu doszło podczas jazdy testowej. Gdy Leno zauważył, że z 83-letniej maszyny wycieka paliwo, postanowił wrócić do garażu skrótem przez parking. Nie dostrzegł jednak rozwieszonej w poprzek placu linki, która nie została odpowiednio oznaczona. Showman został zrzucony z motocyklu, wskutek czego złamał obojczyk, dwa żebra i rzepki w kolanach.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że te mrożące krew w żyłach doświadczenia skłoniły 73-letniego komika do podjęcia decyzji o przejściu na emeryturę. Podczas niedawnej premiery programu "Hot Wheels: Ultimate Challenge" Leno zdradził, że nie planuje zwalniać tempa. 

Jay Leno: Nie przestanę pracować, chyba że dostanę udaru

"Nie przestanę pracować. No, chyba że dostanę udaru. To jedyna rzecz, która odciągnęłaby mnie od pracy i skłoniła do tego, by zwolnić" - wyjawił gwiazdor. W wywiadzie udzielonym "Las Vegas Review-Journal" zaledwie tydzień po wypadku prezenter deklarował, że czuje się świetnie i wkrótce powróci do swoich stand-upowych występów. Kilka dni temu ogłosił zaś, iż jego stan jest na tyle dobry, że zrezygnował z fizjoterapii.

Leno podkreślił, że nie ma zamiaru utyskiwać na ścigającego go pecha. "Jako celebryta mam więcej szczęścia niż większość ludzi. Gdy przytrafi mi się coś złego, nie mogę jęczeć i narzekać. Ludziom codziennie przytrafiają się złe rzeczy, ale oni nie mają takich zasobów finansowych, jakie mam ja. Poza tym wszyscy uwielbiają patrzeć, jak bogacze stają w płomieniach" - stwierdził żartobliwie. I dodał, że nie zrezygnuje z jazdy na motocyklu, gdyż ma na to pełne błogosławieństwo od swojej żony. "Dopóki w grę nie wchodzą kokaina i dziewczyny, ona nie ma nic przeciwko" - skwitował Leno.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jay Leno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy