Dorota Gardias jest singielką. "Czułam się samotna i niepełna"

Dorota Gardias, pogodynka TVN, to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych kobiet polskiego show-biznesu. Niestety, jak się okazuje talent, uroda i popularność nie zawsze idą w parze ze szczęściem w miłości. Dorota samotnie wychowuje 9-letnią Hanię i spełnia swoje kolejne marzenie.

Od kilku miesięcy jesteś singielką. Czy bycie singielką ma swoje plusy? Koncentrujesz się teraz bardziej na sobie i swoich potrzebach?

Dorota Gardias: - Bycie singlem to nie tyko koncentracja na sobie. Można być samemu i angażować się w wiele osób i poświęcać się nim. Życie w pojedynkę to decyzja, którą się podejmuje, choć jest ona podyktowana wieloma czynnikami. Znam wiele osób, które z różnych powodów są same. Czy takie życie jest lepsze? Dla niektórych może tak, bo przecież mają mniej obowiązków, nie muszą się do nikogo dostosowywać ani liczyć się z czyimś zdaniem. Jednak łatwiej jest iść przez życie z drugą osobą, ma się większe wsparcie, obowiązki dzieli się na dwa. Gdy ja kilka lat temu byłam sama, to pamiętam, że bardzo mnie to bolało. Czułam się samotna i niepełna. Był też taki okres, gdzie chwaliłam sobie bycie singielką. Miałam dużo czasu dla siebie, realizowałam pasje, zajmowałam się Hanią. Myślę, że nie ma dobrej odpowiedzi, co jest lepsze.

Reklama

Po wielu rozczarowaniach miłosnych ciężko jest na nowo zaufać mężczyźnie?

- Gdy człowiek się sparzy lub zostanie zraniony, to faktycznie zmienia się perspektywa i ma się mniej tej pewności siebie. Wcale nie jest takie łatwe wejść w nowy związek. Rozczarowanie zamyka na jakiś czas człowieka. Myślę, że to tak, jak ze wszystkim innym. Gdy jedziesz na nartach, jesteś rozkręcony i się wywalisz, to później jesteś ostrożny. Tak też jest, gdy wchodzi się w nową relację.

Niedawno przeszłaś sporą metamorfozę i zaprezentowałaś się w dłuższych włosach. Co skłoniło cię do takiej zmiany?

- Poczułam, że chcę coś zmienić w swoim wizerunku. Krótka fryzura, którą nosiłam przez wiele lat, stała się moją wizytówką i była bardzo charakterystyczna. Wiele osób twierdziło, że miałam wtedy "pazura". Pomyślałam, że może nie chcę już go mieć i pragnę czegoś zupełne innego. Postawiłam na łagodniejszą fryzurę. Niesie to za sobą wiele plusów. Krótkie włosy są bardzo wymagające. Trzeba je codziennie przez długi czas układać. Teraz jest znacznie prościej [uśmiech - przyp. red.].


Co na co dzień sprawia, że jesteś pewna siebie?

- Wewnętrzny spokój. Gdy wszystko mam poukładane - sprawy zawodowe, prywatne i domowe. Mogę robić wtedy wiele rzeczy. Wiem, gdzie jest mój cel i do czego dążę. Gdy pojawiają się w moim życiu jakiekolwiek zawirowania, to jestem bardzo rozedrgana. Niestety, życie potrafi nas zaskoczyć chorobą, problemami własnymi lub najbliższych. Jednak niezwykle ważne jest to, aby nad tą pewnością siebie pracować. Trzeba wierzyć w siebie, stawiać kolejne kroki i się nie poddawać.

Musiałaś stawić czoło wielu trudnym sytuacjom życiowym. Półtora roku temu wykryto u ciebie nowotwór piersi. Ta diagnoza przewartościowała twoje życie?

- Zawsze staram się patrzeć na wszystko optymistycznie. Choroba faktycznie była taką sytuacją, która sprawiła, że zrozumiałam, jak wszystko może zmienić się w jednej sekundzie. Diagnoza wywróciła moje życie do góry nogami. Jestem wielką szczęściarą, bo odkryłam nowotwór wcześnie, nim stał się złośliwy. Zrozumiałam, że muszę żyć pełnią życia i cieszyć się ze wszystkiego, co mnie spotyka. Nie marudzę, nie narzekam i koncentruję się tylko na tym, co mam - pracę, zdrową córkę i motywację do działania. Choroba w rodzinie to naprawdę ogromne wyzwanie. Nie tylko logistyczne, ani związane z leczeniem, ale przede wszystkim z finansami. Szczególnie w tych czasach. Gdy mamy zdrowie, to mamy wszystko. Jeżeli tylko chcemy.

Patrząc na ciebie, można wywnioskować, że cieszysz się z życia i czerpiesz z niego garściami, spełniając swoje marzenia. Jednym z nich jest dom na wsi.

- Tak, to od zawsze było moje wielkie marzenie. Będzie to dom całoroczny, do którego niezależnie od pory roku będę mogła wracać. Zimą są tam piękne trasy biegowe na narty, a latem można odpocząć na łonie natury. Chcę też zapraszać przyjaciół i mam nadzieję, że będą dobrze się u mnie czuli. Na pierwszy ogień poszła budowa stodoły, która jest już prawie gotowa. Będzie to miejsce przeznaczone na zabawę, odpoczynek i długie rozmowy. W środku będą kanapy, ale latem będzie można położyć się na sianie. Z mamą będziemy wspólnie lepić pierogi i karmić nimi dzieci i gości. Jeden dom został już ukończony, z ziemi wyrasta już kolejny i planuję budowę trzeciego. Daje mi to naprawdę wiele satysfakcji. Gdy patrzę na to, co już zrobiliśmy, to myślę sobie: co się dzieje, przecież buduję gospodarstwo! Czasem mam obawy, jak to wszystko się uda. To jest trochę, jak chodzenie po górach. Jest szczyt, ale robisz małe kroczki zamiast wielkiego susa.

W kwestii urządzania domów zdajesz się na siebie czy korzystasz z pomocy architekta?

- Pierwszy dom ma sto lat i go odrestaurowujemy. Drugi zaplanował architekt, ale urządzę go po swojemu. Zależy mi na tym, aby goście czuli się tam dobrze. Nie potrzebuję osoby, która przyjdzie i powie mi, że na kanapie ma być taki materiał, a na fotelach inny. Wiem, czego chcę. Ma tam być przede wszystkim ciepło i naturalnie. Będzie drewniany stół, dużo świec i przetworów. To tworzy klimat. Zamierzam zaprojektować tapety, które będą nawiązywały do wsi. Wnętrza będą neutralne, tak, abym mogła dodać tam świąteczne ozdoby, potem je schować i wyciągnąć coś na wiosnę i lato. Tak to sobie wyobrażam. Wpadałam na pomysł, że żyrandolem będzie stara drabina. Podwieszę ją pod sufitem i owinę sznurkami z żarówkami. Lubię dawać rzeczom drugie życie.

Życie w mieście bywa dla ciebie męczące?

- Czasem tak. Tempo życia i odległości sprawiają, że choć na chwilę chce się od tego uciec, dlatego potrzebuję azylu. Wcześniej regularnie wybierałam się w góry czy do lasu, aby złapać równowagę życiową.

Czego mogę ci życzyć?

- Chcę przede wszystkim znaleźć więcej czasu dla samej siebie, abym mogła realizować swoje pasje i cele. Przede mną dużo pracy, wiele obowiązków, ale mam nadzieję, że uda mi się wszystko zaplanować tak, aby był czas na każdą czynność.

Aleksandra Wojtanek/AKPA

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Gardias
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy