Casey King: Wypadek zmienił jego życie. Schudł aż 250 kilogramów
Casey King był uczestnikiem programu "Rodzina wielkiej wagi", w którym widzowie śledzą losy rodzin uzależnionych od jedzenia. Mężczyzna w najgorszym momencie ważył aż 400 kilogramów. Pewien nieprzyjemny incydent spowodował, że postanowił zmienić swoje życie.
"Casey waży ponad 315 kilogramów. Z powodu otyłości swój czas spędza w swoim pokoju i przy okazji pochłania ogromne ilości jedzenia. Jego kuzyn Ed jest nieco bardziej aktywny. Waży prawie 205 kilogramów, a taka waga zagraża już nie tylko jego zdrowiu, ale i życiu. To tylko dwójka z bohaterów" - można przeczytać na kanale VOD.pl.
W każdym odcinku widzowie mogli śledzić zmagania uczestników programu. Byli świadkami przełomów, ale również trudnych chwil, gdy tracili nadzieję na wyjście z uzależnienia. Gwiazdom programu w walce o zdrowie i życie pomaga im chirurg bariatryczny dr Procter.
Jeden z uczestników programu, Casey King, długo nie mógł znaleźć motywacji do zmiany. W pewnym momencie mężczyzna ważył ponad 360 kilogramów. Już jako dziecko prowadziła bardzo niezdrowy tryb życia. Z powodu dużej nadwagi unikał kontaktu z rówieśnikami i cały dzień przebywał w domu. W liceum ważył już 140 kilogramów.
Złe samopoczucie zajadał fast foodami. "Byłem wyrzutkiem społecznym (...). Miałem tylko kilkoro przyjaciół. Jedzenie było wówczas jedyną rzeczą, która sprawiała, że czułem się szczęśliwy" - wspominał w programie "Rodzina wielkiej wagi".
Po ukończeniu szkoły King zaczął pracować jako kucharz. W pracy często podjadał i nie pilnował swojej diety. Wkrótce jego waga całkowicie wymknęła się spod kontroli. Casey zaczął mieć problemy z wykonywaniem codziennych czynności. Gdy zrzucił pracę, jego matka wyrzuciła go z domu.
King przeprowadził się do swojego ojca. Czas spędzał na graniu i jedzeniu. W rozmowie z magazynem "The Sun" pociąg do jedzenia porównał do uzależnienia od narkotyków. "Zawsze chciałem więcej, nie mogłem się najeść. Jedyną rzeczą, która by mnie uszczęśliwiła, było jedzenie" - przyznał. Jednak doskonale wiedział, że taki tryb życia nie zakończy się dla niego dobrze. "Będę po prostu jadł do śmierci" - przyznał w pewnym momencie.
W 2014 roku doszło do zdarzenia, po którym zdecydował się skorzystać z profesjonalnej pomocy. Pewnego dnia mężczyzna brał prysznic, a gdy chciał wyjść z kabiny zaklinował się. W domu nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc. "Byłem wyczerpany, ledwo mogłem oddychać. Nie mogłem ustawić się tak, żeby wydostać się o własnych siłach, więc po prostu siedziałem pod prysznicem przez 11 godzin" - wspominał King.
To był punkt zwrotny w jego życiu. Casey King zdecydował się na całkowitą zmianę. W "Rodzinie wielkiej wagi" opisał, jak wyglądał jego zwyczajowy dzień: "Normalny dzień dla mnie to obudzenie się około 12, wymyślenie czegoś, co zamierzam natychmiast zjeść, [a potem] telewizja, gry wideo, łóżko. To nie jest dużo aktywności".
W programie pod opieką specjalistów rozpoczął przygotowania do operacji bariatrycznej. W pilnowaniu diety pomagała mu matka. "Żartobliwie mówimy, że moja mama jest sierżantem musztry. Po prostu bardziej kontroluje to, co jem, ile jem i czasami jest tak surowa w kwestii mojej diety, że myślę o oszukiwaniu. Nie jestem z tego dumny. Dieta jest do bani" - mówił King.
Casey King jest aktywny w mediach społecznościowych. Zamieszcza tam zdjęcia ze swojej przemiany i motywuje obserwujących do dbania o zdrowie. Dzieli się również radami. "Znalezienie zdrowych wyborów nie jest takie złe. To nie jest takie trudne. Trzeba tylko być mądrym" - pisał na Instagramie. Podkreśla też jak ważna jest aktywność fizyczna. "Bądź tak aktywny, jak to tylko możliwe. Włącz aktywność do wszystkiego. Znajdź coś, co cię interesuje, aby być aktywnym. Zacząłem uprawiać turystykę pieszą i zawsze lubiłem biegać, więc robię tego typu rzeczy. Rób to, co ci odpowiada".
Do dzisiaj udało mu się zrzucić 260 kilogramów i jest nie do poznania. Teraz po olbrzymiej nadwadze został tylko nadmiar luźnej skóry. W najbliższym czasie chce poddać się operacji usunięcia skóry. Jednak najważniejszy jest dla niego czas spędzony z bliskimi. "Niewyobrażalna zmiana. Tam, gdzie byłem i tu, gdzie jestem dziś, to aż nie do uwierzenia. Żyję i mogę faktycznie doświadczać życia z rodziną i przyjaciółmi. Nie odzyskam straconego czasu, ale mogę wykorzystać ten, który mi pozostał. Chcę być po prostu szczęśliwy z tymi, których kocham" - napisał w jednym z postów.