Anna Wendzikowska ujawnia kulisy występu w "Ugotowanych"!

Anna Wendzikowska wróciła wspomnieniami do występu w programie TVN "Ugotowani". Po niemal 10 latach od epizodu w kulinarnym show dziennikarka uważa, że była "to jedna z okrutniejszych rzeczy, jakie mnie spotkały".

Anna Wendzikowska, która w sierpniu, po 15 latach zakończyła współpracę z telewizją TVN, sprowokowana przez jedną z internautek, wróciła na InstaStories do swego występu w programie "Ugotowani" z 2013 roku, w którym wzięła udział ze Stefano Terrazzino, Maciejem Zieniem i Małgorzatą Potocką i który widownia zapamiętałą za sprawą... przypalonych przez nią batatów. 

Anna Wendzikowska ujawnia, co wydarzyło się na planie "Ugotowanych"

"Zaproszono mnie do programu 'Ugotowani' i tam ugotowano... Nigdy tego nie skomentowałam, ale chyba już czas. Bo za długo milczałam i już nie chcę. Program realizowany jest w formule, że niby kamera podgląda, mikroporty są starannie ukryte pod ubraniem, na wszelki wypadek dwa, gdyby jeden wysiadł. Jedzenie w piekarniku, reżyser woła: stop, nie słychać cię, trzeba poprawić dźwięk" - Wendzikowska ujawniła kulisy produkcji.

Reklama

"Idziemy do innego pokoju, trwa to 10-15 minut, bo trzeba zdjąć sukienkę, poprzyklejać kable jeszcze raz na taśmy. Wracamy, jedzenie przypalone. Nie byłam w tamtym czasie ani spokojna, ani cierpliwa. Wkurzyłam się. Nie na jedzenie, ale na ekipę, która zamiast zatrzymać kamery i coś na to poradzić, bo przecież to była ich wina, kręciła dalej, jakby nigdy nic się nie stało" - kontynuowała Wendzikowska.

"I teraz najlepsze: rzecz się działa w stacji-matce, a ja z zasady ufam ludziom, więc zrezygnowałam z opcji autoryzacji, oglądania wcześniej i akceptu. Byłam PEWNA, że przecież nikt mi krzywdy nie zrobi. I szczerze: nigdy tego nie obejrzałam, wystarczyły mi opowieści innych" - dziennikarka nie kryła żalu.

I przyznała, że całą sytuacja bardzo ją zabolała.

"Przeżyłam to bardzo. Najbardziej telefon do producentki... Mówię do niej: 'Jak mogliście mi to zrobić? To jest totalnie nie w porządku'. Usłyszałam kpiącą odpowiedź: 'Ania, pracujesz w TV. Powinnaś wiedzieć, jakimi prawami rządzi się reality show'. Nic z tym nie zrobiłam... Ale uważam, że to jedna z okrutniejszych rzeczy, jakie mnie spotkały. Bo minęło 10 lat, a ja ciągle czytam, że prawdziwą twarz pokazałam w 'Ugotowanych'... Otóż nie, moi drodzy, zostałam zrobiona w chu*a" - zakończyła Wendzikowska.

Anna Wendzikowska była ofiarą mobbingu

Przypomnijmy że kilka dni temu we wrzuconym w mediach społecznościowych obszernym wpisie Wendzikowska ujawniła szokujące powody, które stały za decyzją o odejściu z telewizji TVN

"Mobbing to takie nowe słowo. Kiedyś poniżanie, gnębienie, krzyki, przekleństwa to była norma w wielu firmach. Na pewno w mediach. Podobnie teksty w stylu: nie podoba się to do widzenia, wiesz, ile osób chętnych jest na twoje miejsce? Do polskiej telewizji trafiłam cztery lata po pracy w Londynie. Znałam inne standardy. Nie miałam na to zgody. Zgłaszałam, jasne, że zgłaszałam. Na początku jest jeszcze ogromne poczucie niesprawiedliwości. Potem się cichnie..." - wyznała Wendzikowska.

Gwiazda zarzuciła również byłym pracodawcom, że oszukiwali ją co do wyników oglądalności jej materiałów.

"Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Nigdy 'gwiazda z telewizji', a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie" - napisała. "Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia w studio, usłyszałam: 'Sorry Anka, nie oglądasz się'. Pomyślałam cóż, trudno, chodzi o dobro programu. Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wyjścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam, że oglądalność nie jest najważniejsza" - dodała.

"Czy to mobbing? Teraz wiem, że tak. Tych sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post" - podkreśliła Wendzikowska.

Pod jej wpisem znalazł się komentarz dodany z oficjalnego konta stacji TVN. "Aniu, twój wpis poruszył bardzo wiele osób. W redakcji 'DD TVN' zdarzały się niestety zachowania, które nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie, jaką chcemy, żeby był TVN" - czytamy.

"Po otrzymaniu twojego listu wprowadziliśmy sporo zmian organizacyjnych i personalnych. Przytoczone przez ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły" - dodano.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Anna Wendzikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy