Aktorki, które pokłóciły się z reżyserami. Te role zniszczyły im kariery!

Aktorski oskarżające reżyserów o molestowanie seksualne i sadyzm? Reżyserzy narzekający na swe gwiazdy za brak profesjonalizmu? Mimo iż osiągnęły sukces, wymagające kreacje wielu z nim zniszczyły kariery i doprowadziły do problemów psychicznych. Oto najsłynniejsze konflikty na linii aktorka-reżyser!

W 2012 roku media obiegła wiadomość o zawieszeniu pracy nad serialem "Hotel 52". Grająca główną rolę Laura Samojłowicz przerwała pracę. Powodem były oskarżenia aktorki względem Radosława Piwowarskiego. 

Laura Samojłowicz: Pijany reżyser i problemy z zapamiętaniem tekstu

Samojłowicz twierdziła, że reżyser jest pod wpływem alkoholu. Aktorka miała również wchodzić w konflikty z innymi aktorami. Reżyser oczywiście zaprzeczył, jednak aktorka odmówiła powrotu na plan. Po badaniach alkomatem okazało się, że to było pomówienie, ale Piwowarski został zwolniony. 

Rok później z serialem pożegnała się również Samojłowicz. Wpływ miała na to atmosfera na planie i trudny charakter aktorki. Gwiazda serialu miała podobno problemy z zapamiętaniem tekstu, przez co zmuszona była do wielokrotnego powtarzania scen. Inni aktorzy odbierali to jako lekceważenie ich pracy i całej ekipy filmowej. Wcześniej Samojłowicz grała m.in. w "M jak miłość". Rolą Majki zapewniła sobie dużą sympatię widzów. Jednak jej późniejsze zachowania na planie spowodowały, że nikt nie chciał z nią współpracować. O jej konfliktowym charakterze nie zapomnieli również fani. Dwa lata temu aktorka wróciła jednak do telewizji rolą w serialu "Gliniarze". W rozmowie Pomponikiem aktorka zaprzeczyła jednak wszystkim mitom na swój temat i wyjawiła, skąd mogły się one brać.

Reklama

Shelley Duvall: Stanley Kubrick zniszczył jej karierę?

Jednym z najważniejszych i najtrudniejszych wyzwań w karierze Duvall okazała się rola w "Lśnieniu" Stanleya Kubricka. Aktorka wcieliła się w rolę Wendy, żony pisarza (Jack Nicholson), który przebywa w raz z rodziną w opuszczonym hotelu i powoli popada w obłęd. Kubrick był perfekcjonistą i powtarzał każde ujęcie po kilkadziesiąt razy, co skrajnie męczyło całą ekipę. W dodatku ciągle zmieniał scenariusz, co sprawiło, że Nicholson przestał w pewnym momencie czytać kolejne wersje.

Kubrick chciał, by Duvall jak najlepiej oddała przerażenie i samotność swej postaci. Dlatego zabronił członkom ekipy okazywania jej jakiejkolwiek sympatii, a sam często poprawiał ją i rugał przy wszystkich. 

Aktorka bez przerwy słuchała smutnych piosenek i rozmyślała o przykrych wydarzeniach, zapisanych w scenariuszu. Wszystko to po to, by przed kamerą wypaść jak najwiarygodniej. Stres, wycieńczenie, wahania nastrojów, ciągłe ponaglenia i przytyki ze strony reżysera sprawiły, że Duvall była na skraju załamania.

"Od maja do października byłam naprawdę w złym stanie, stres związany z tą rolą był tak wielki. Stanley naciskał na mnie i ponaglał mnie bardziej niż ktokolwiek wcześniej. To najtrudniejsza rola, jaką kiedykolwiek miałam do zagrania" - wspominała na łamach książki Davida Hughesa "The Complete Kubrick".

Aktorka bardzo ciężko przeżyła rok spędzony na planie "Lśnienia". Po zakończeniu zdjęć stwierdziła jednak, że żaden inny film nie dał jej tyle satysfakcji. "Lśnienie" uważane jest dziś za jeden z najlepszych horrorów na świecie. Jednak przy okazji premiery jego odbiór był różny. Od dzieła odciął się Stephen King, twórca książkowego pierwowzoru. Z kolei Duvall i Kubrick otrzymali po nominacji do Złotej Maliny: za najgorszą rolę drugoplanową i reżyserię.

Tippi Hedren: Alfred Hitchock był dewiantem

Tippi Hedren zaczynała karierę jako modelka. Pojawiła się na okładkach magazynów "Life", "The Saturday Evening Post", "McCall's" i "Glamour". Przydomek "Tippi" nadał jej ojciec. Została aktorką dzięki Hitchcockowi, który w 1961 roku wypatrzył ją w reklamie telewizyjnej napoju dietetycznego Sego. Za rolę w "Ptakach" otrzymała Złoty Glob.  Rok później zagrała w thrillerze psychologicznym "Marnie" tego reżysera.

Wnuczka Hedren, Dakota Johnson, uważa, że Hitchock zniszczył karierę jej babci.

"Alfred Hitchcock zrujnował jej karierę, bo nie chciała z nim sypiać. Terroryzował ją i nigdy nie został pociągnięty za to do odpowiedzialności! To niedopuszczalne, że ludzie, którzy mają władzę, wykorzystują ją wobec kogoś o słabszej pozycji, bez względu na branżę!" - powiedziała Johnson.

O skandalicznych zachowaniach Hitchcocka wspominała sama Hedren w autobiograficznej książce "Tippi: A Memoir". Wyznała w niej, że reżyser miał obsesję na jej punkcie. Gdy odmówiła mu seksu, a do tego po zagraniu w "Marnie" chciała zerwać podpisany wcześniej kilkuletni kontrakt, słynny filmowiec miał jej powiedzieć: "Nie możesz. Masz na utrzymaniu córkę, a twoi rodzice się starzeją". Musiała więc wypełnić kontrakt. Hitchcock zgodnie z umową płacił jej pensję, ale w swoich filmach już jej nie obsadzał.

"To był niezwykły geniusz i zło, dewiant, niemalże niebezpieczny ze względu na wpływ, jaki mógł mieć na ludzi, którzy niczego się nie spodziewali" - dodała Hedren.

Maria Schneider: "Ostatnie tango w Paryżu" doprowadziło ją do problemów psychicznych

Świat dowiedział się, kim jest, kiedy zagrała u boku Marlona Brando w głośnym filmie Bernardo Bertolucciego "Ostatnie tango w Paryżu". Miała wtedy 19 lat i ta rola przyniosła jej wielką popularność, ale przy okazji zniszczyła jej życie. Francuska aktorka Maria Schneider borykała się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, próbowała nawet popełnić samobójstwo. Mogła być wielką gwiazdą. Zmarła na raka w wieku 58 lat. "Jej śmierć nadeszła zbyt wcześnie" - pisano.

Film wywołał skandal z powodu śmiałych scen, a Schneider dzięki roli w nim była postrzegana jako jedna z ikon rewolucji seksualnej. Sama bardzo cierpiała, że traktowano ją bardziej jako symbol seksu niż poważną aktorkę.

W latach 80. i 90. XX wieku Maria Schneider próbowała wrócić na szczyt, ale bez powodzenia. Zagrała kilka nieznaczących ról filmowych i powoli świat o niej zapominał. Głównej roli nie zagrała już nigdy. W wywiadzie udzielonym "Daily Mail" w 2007 roku wyznała, że praca na planie filmu "Ostatnie tango w Paryżu" doprowadziła do jej problemów psychicznych.

Po śmierci Marii Schneider twórca "Ostatniego tanga w Paryżu" napisał list do mediów. "Wybierając Marię po długim castingu zadawałem sobie pytanie, czy uda się jej być koło Marlona Brando bez drżenia. Silne relacje, jakie mieliśmy podczas zdjęć do 'Ostatniego tanga w Paryżu' zostały zatrute wraz z upływem czasu. Maria zarzucała mi, że ukradłem jej młodość i dopiero dzisiaj zastanawiam się, czy nie było w tym prawdy. W rzeczywistości bowiem była zbyt młoda, by znieść zetknięcie z nieprzewidywalnym i gwałtownym sukcesem filmu. Jej śmierć nadeszła zbyt wcześnie, zanim mogłem przynajmniej jeden raz ją przeprosić" - przyznał Bernardo Bertolucci.

Björk atakuje seksistowskiego Larsa von Triera

W 2000 roku Björk została okrzyknięta największym odkryciem festiwalu Cannes i najlepszą aktorką, a publiczność zgotowała jej po pokazie filmu "Tańcząc w ciemnościach" kilkuminutową owację na stojąco. Jednak wokalistka, która debiutowała jako aktorka w filmie Larsa von Triera, powiedziała, że aktorstwo to nie ten rodzaj kariery, o jakim marzy. "Nigdy nie chciałam, aby być aktorką, naprawdę nigdy o tym nawet nie myślałam. Kiedy Lars zapytał mnie, czy pomogę mu w realizacji muzycznego filmu, pomyślałam, że mogłabym, ale tylko w kwestii muzyki. Kiedy jednak zaproponował mi rolę, a ja zaakceptowałam ten pomysł, już wtedy wiedziałam, że to będzie mój pierwszy i ostatni film. Jestem bardzo zadowolona, że to doświadczenie okazało się tak dobre i docenione" - przyznała.

Po występie w "Tańcząc w ciemnościach" Björk ogłosiła, że - mimo krytycznego uznania dla swojej roli - już nigdy nie zamierza wystąpić w żadnym filmie (niedawno zmieniła zdanie -  zobaczyliśmy ją niedawno w "Wikingu" Roberta Eggersa). Zaatakowała również osobiście von Triera.

"Nawet tak seksistowscy reżyserzy jak Woody Allen czy Stanley Kubrick potrafią tchnąć w swoje dzieła duszę. W przypadku Larsa von Triera jest to niemożliwe. On potrzebuje kobiety, aby natchnąć swoje filmy. Dlatego potem tak bardzo ich nienawidzi. Musi więc zniszczyć je w trakcie zdjęć i ukryć dowody zbrodni" - powiedziała Björk.

W 2017 roku piosenkarka opublikowała wpis na Facebooku, w którym ujawniła że na planie filmu była upokarzana i została wtłoczona w rolę "obiektu seksualnego" przy braku sprzeciwu ekipy. Kiedy odrzuciła kolejną propozycję von Triera, ten miał się obrazić i ukarać ją, dając innym do zrozumienia, że jest "trudna we współpracy".

Lars von Trier przyznał, że współpraca z islandzką piosenkarką nie należała do najprzyjemniejszych. "Praca na planie z Björk była niczym prowadzenie kwiczącej świni do rzeźni, i tak dzień po dniu. To był koszmar, ale jestem dumny z rezultatu i jestem pewien, że i ona będzie dumna pewnego dnia" - powiedział reżyser. Okazał się, że ten dzień nadszedł bardzo szybko. Podczas rozdania nagród canneńskich, Lars von Trier powiedział: "Dziękuję przede wszystkim Björk".

Iwona Petry: Nieuzasadniona nagonka po roli w "Szamance"

Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu "Szamanka" Iwona Petry odbyła tygodniowy "trening" z Armel Sbraire - terapeutką, która asystowała Żuławskiemu od jego filmu "Kobieta publiczna" (1984). Sbraire zajmowała się voodoo.

"Jeżeli aktorka chce grać, nie może mieć oporu psychicznego do wykonywania tego zawodu, nie może być unurzana w wewnętrznych zgrzytach i kompleksach. U kobiet to są sprawy związane ze sferą seksualną" - tłumaczył reżyser.

Najwięcej emocji wywołała scena zjedzenia mózgu przez Włoszkę (Petry) swemu kochankowi Michałowi (Linda). Andrzeja Żuławskiego oskarżano o pornografię, sadystyczne operowanie przemocą, brak klasy i przekroczenie wszelkich zasad dobrego smaku.

 Po występie w "Szamance" Petry wyjechała z Polski. W Mediolanie pracowała jako modelka, w Nowym Jorku zarabiała w charakterze barmanki. W 1998 roku pojawiła się na okładce "Playboya", w 2004 roku zadebiutowała jako pisarka zbiorem opowiadań "Gabinet żółcieni".

"Zaczęli ją obszczekiwać: 'Grasz nago, więc jesteś ku...'. Cierpiała przez dwa lata, potem wypsnęła się z tej debilnej spirali obelg" - konkludował Żuławski.

"Byłam młoda i niedoświadczona, a media były wobec mnie bardzo agresywne. Rozpętała się nieuzasadniona nagonka na mnie. Nikogo nie interesowało, co czułam i myślałam, liczyła się tylko rola, którą zagrałam. Oczywiście ona była odważna, specyficzna, chwilami brutalna, ale była tylko rolą" - aktorka stwierdziła po latach w wywiadzie.

Megan Fox: Michael Bay jak Hitler

W produkcji "Bad Boys II" Megan pojawiła się w zaledwie epizodycznej roli. Przemknęła w scenie kręconej w nocnym klubie, mając na sobie bikini w kolorze amerykańskiej flagi, kowbojski kapelusz i 15-centymetrowe szpilki.

Film miał premierę w 2003 r., ale dopiero w 2020 roku zrobiło się głośno wokół roli Megan. Stało się to za sprawą wywiadu, jakiego udzieliła w talk-show Jimmy'ego Kimmela w 2009 r., a który zyskał drugie życie dzięki Twitterowi. Filmik z rozmową opublikowała jedna z użytkowniczek tego serwisu. Wideo zaczęło być udostępniane na bardzo dużą skalę (ponad 60 tys. udostępnień), generując przy tym bardzo dużo komentarzy na temat seksizmu w brany rozrywkowej. Dostało się i reżyserowi "Bad Boys II" Michaelowi Bayowi i showmanowi prowadzącemu wywiad.

Aktorka wspominała, jak przed kręceniem jej sceny ekipa ostrzegała reżysera, że Megan jako 15-latka nie może być filmowana przy barze, ani pić alkoholu. "Znalazł na to rozwiązanie. Poprosił mnie, bym tańczyła obmywana wodą z wodospadu, będąc kompletnie przemoczona. Miałam tylko 15 lat, byłam w 10. klasie. To próbka tego, jak funkcjonuje umysł Michaela" - relacjonowała Fox.

W 2009 r. Fox skrytykowała reżysera w jeszcze innym wywiadzie. "Michael Bay chce być na planie niczym Hitler. Jest koszmarem, gdy pracujemy na planie" - stwierdziła. Z powodu tych słów aktorka została wyrzucona z obsady z filmu Baya, "Transformers 3", choć zagrała we wcześniejszych częściach serii. Taką decyzję wymógł oburzony producent filmu, Steven Spielberg. Od tamtego czasu kariera Megan wyraźnie spowolniła.

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy