200 mln widzów na świecie? "To nie zdarza się tak często". Aktorzy o serialu "The Chosen"

Do widzów trafia właśnie czwarty sezon serialu "The Chosen", produkcji, która powstała poza wielkimi studiami. Sfinansowana z akcji crowdfundingowej dziś ma około 200 milionów widzów na całym globie, z czego dwa w Polsce. W styczniu przyjechali do nas jej główni aktorzy: Jonathan Roumie i Elizabeth Tabish.

"The Chosen": Kulisy serialu

Gdzieś na bezkresnych obszarach stanów Teksas i Utah jak mróweczki pracują setki ludzi, wielu z pasji, żeby zrealizować coś wielkiego. Tę historię zna cały świat, a na pewno jego chrześcijańska odnoga. Gościła niejednokrotnie na ekranie - w bardzo różnych odsłonach: od graficznej "Pasji" Mela Gibsona przez musical "Jesus Christ Superstar" Normana Jewisona po artystyczną "Ewangelię według świętego Mateusza" Piera Paola Pasoliniego i do dziś uważane za kontrowersyjne "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese.

Szeroki wybór produkcji kinowych i telewizyjnych najwyraźniej nie zaspokaja głodu widzów. Szesnaście tysięcy z nich na przełomie 2016 i 2017 roku z własnej kieszeni wyłożyło ponad 10 milionów dolarów na realizację pierwszego sezonu. Gotowy był na Boże Narodzenie roku 2017. Twórcy udostępnili go bezpłatnie, w sieci, globalnie. Za reżyserię odpowiada Dallas Jenkins. On też współtworzy scenariusze - m.in. z Tylerem Thompsonem i Ryanem Swansonem. Planowanych jest siedem sezonów. Teraz do widzów trafia czwarty z nich.

Reklama

"The Chosen": Czwarty sezon - co nas czeka?

"Jest w nim dużo smutku, ale są też jedne z najśmieszniejszych, najradośniejszych scen w całym serialu. Na pewno przyniosą wiele przeżyć widzom. Na to liczymy" - mówił Jonathan Roumie w czasie spotkania z publicznością w krakowskim kinie Kijów. Wciela się w Jezusa.

"Czwarty sezon był zapewne jednym z najbardziej wymagających dla większości obsady i ekipy" - kontynuował aktor. "Tak wiele się w nim dzieje, jest tyle emocji, wzlotów i upadków. To sezon emocjonujący zwłaszcza dla Jezusa. Dla mnie osobiście dwa wątki były szczególnie trudne - sceny z Janem Chrzcicielem i Łazarzem, ale myślę, że dla publiczności będą piękne. Więcej nie zdradzę. Przepraszam".

Nowe odcinki były wyzwaniem również dla Elizabeth Tabish, która gra Marię Magdalenę. Postać jest bardzo mocno obecna w serialu. Szerzej niż w Ewangeliach. "Doświadczenie bólu i ciemności daje Marii wyjątkową perspektywę. Kiedy w czwartym sezonie pojawiają się wydarzenia szokujące, zaskakujące i bolesne, naśladowcom Chrystusa trudno będzie je zrozumieć. Marii odrobinę łatwiej - bo je zna. Rozumie, że nie zawsze da się pojąć, dlaczego coś się dzieje. Zna mrok, ale zna też drugą stronę, po której jest światło, odkupienie i szczęście, radość. Przypomina widzom, że wszystko, co się dzieje, ma jakiś sens. Ten sezon ma takie słodko-gorzkie przesłanie" - aktorka opowiadała w Krakowie.

"Trudno, żeby praca nad taką rolą nie wpłynęła na aktora" - o pracy nad "The Chosen" mówią Jonathan Roumie i Elizabeth Tabish [wywiad]

Dagmara Romanowska: Jesteście w Polsce od kilku godzin - podejrzewam, że jeszcze niewiele widzieliście?

Elizabeth Tabish: - Jeszcze się nie udało. Poza tym, gdy wylądowaliśmy, było już ciemno. Ale nadrobimy! Dziękujemy za zaproszenie. Wspaniale jest tu być.

Do Krakowa przelecieliście z Londynu. W ramach promocji poprzednich sezonów odwiedziliście inne kraje - Hiszpanię, Niemcy. Chyba nie spodziewaliście się, że to tak daleko zabrnie, kiedy po raz pierwszy na planie "The Chosen" usłyszeliście hasło: "Kamera! Akcja"!.

Jonathan Roumie: - To fantastyczna przygoda.

Elizabeth Tabish: - Kiedy zaczynaliśmy, to był właściwie internetowy serial. Ludzie oglądali go na komórkach (obok Jonathan śmieje się). To magiczne, zobaczyć, że dziś widzowie przychodzą do kina, żeby poznać kolejne odcinki. I że my możemy spotykać się z fanami. Nikt chyba nie mógł spodziewać się, że serial tak się rozwinie - to wspaniałe.

Zwłaszcza w tych niepewnych czasach, kiedy wielkie studia i stacje telewizyjne potrafią odwoływać produkcję po kilku odcinkach. Pilot ma za niską oglądalność, więc znika. Pierwszy sezon ma za niskie wyniki - znika...

Elizabeth Tabish: - W tej branży nigdy nie możesz wiedzieć, co się wydarzy. To bardzo nieprzewidywalne środowisko, aczkolwiek producenci "The Chosen" od razu myśleli o "The Chosen" jako o serialu rozłożonym na siedem lub osiem sezonów. Udało się chyba dlatego, że od samego początku ta opowieść była bardzo bliska widzom i mogła powstać dzięki ich wsparciu.

Wsparli crowdfundingową zrzutkę i to na oszałamiającą kwotę 10 milionów dolarów...

Elizabeth Tabish: Dzięki temu ekipa wiedziała, że ludzie chcą tę historię zobaczyć, że w nią wierzą. To dodawało nam pewności siebie wraz z każdym kolejnym sezonem.

Jonathan Roumie: - Dziś słupki dyktują los seriali. Odwoływane bywają po kilku odcinkach: liczby się nie zgadzają i tytuł schodzi z ramówki. Ale przecież nie zawsze tak było. Kiedyś stacje telewizyjne rozpoczynając produkcję, planowały kilka sezonów. Twórcy mieli czas, żeby zdobyć widzów.

- W przypadku "The Chosen" działamy jednak na własnych warunkach, poza systemem studiów. Nie musimy przestrzegać dzisiejszych reguł rynku. Możemy sobie pozwolić na to, żeby publiczność rosła w naturalny, organiczny sposób. Siłą tego serialu jest jego misja. Możemy ją wypełniać dzięki wsparciu i zaufaniu, którym obdarzeni zostaliśmy, gdy się rodził. Dzięki niemu możemy robić rzeczy po swojemu. I wygląda na to, że to działa - to myślenie przyniosło serialowi sukces.

Czy ta niezależność daje wam więcej swobody, czy przeciwnie - powoduje, że odczuwacie jeszcze większą odpowiedzialność, rodzaj presji. Nie możecie zawieść tych, którzy wam zaufali.

Jonathan Roumie: - Myślę, że towarzyszą nam oba te uczucia. Z jednej strony, realizując serial niezależnie, możemy wprowadzać w życie wiele pomysłów - w innych warunkach niemożliwych. Z drugiej... pod koniec dnia zawsze chodzi o jedno: o to, żeby przedstawić widzom serial na jak najwyższym poziomie, w niczym nie odstający od dzieł dużych studiów. Zawsze więc dążymy do tego, żeby nakręcić jak najlepszy materiał i opowiedzieć dobrą historię. To nasz priorytet. O to chyba chodzi w tej pracy? A fakt, że bohaterem jest najważniejszy człowiek, który kiedykolwiek stąpał po ziemi, sprawia, że serial przemawia do tak wielu fanów i ludzi na różnych ścieżkach życia.

Elizabeth Tabish: - Wszyscy znamy tę historię - jest zapisana, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wiemy, co się wydarzy dalej i jak się skończy. Niemniej w tych ramach nadal jest wiele przestrzeni dla kreatywności. Scenarzyści stworzyli przemyślane, pogłębione i znaczące wątki dla wszystkich postaci, nawet tych, które istnieją na drugim planie. Niezależny projekt daje wiele wolności. Choć tak, oczywiście, wiąże się też z odpowiedzialnością. Widzowie liczą na to, że to będzie też wciągające, dobre i piękne kino.

W "The Chosen" Jezus przedstawiany jest przez postacie z jego otoczenia. W serialu wyraźnie zaistniała Maria Magdalena.

Elizabeth Tabish: - Widzieliśmy już długo na ekranie. Jako bohaterka zjawiała się w różnym świetle, na wiele różnych sposobów. Jej osobie towarzyszy wiele spekulacji. Podoba mi się bardzo, że scenarzyści “The Chosen" wychodząc od Ewangelii - od krótkich, ale jednocześnie znaczących zdań na jej temat, zbudowali pełnowymiarową postać. To kobieta, którą prześladowały różne demony, aż do momentu, gdy spotyka Jezusa. Myślę, że dzięki Marii Magdalenie historia Jezusa staje się widzom bliższa i szczersza. Łatwiej jest im identyfikować się z tym światem.

Czy granie Jezusa i Marii Magdaleny wpłynęło na wasze życie? Każdy aktor oddaje postaciom siebie: swój warsztat i przeżycia, ale jednocześnie czerpie z bohaterów i zabiera coś z nich dla siebie na dalszą drogę.

Elizabeth Tabish: - Trudno, żeby praca nad taką rolą nie wpłynęła na aktora. Historia Marii Magdaleny to historia wielkiej przemiany, i odkupienia. Nie da się przejść obojętnie obok takich wydarzeń, zignorować. Jako dziecko byłam raczej sceptycznie nastawiona do Kościołów i religii. Serial “The Chosen" przypomniał mi, o co tak naprawdę chodziło w naukach Jezusa. Kim był. Bycie częścią tej produkcji jest dla mnie bardzo głębokim doświadczeniem.

- Maria Magdalena niesie przesłanie nadziei. Kiedy ją poznajemy, jest na dnie rozpaczy, przeszła traumę, zmaga się z uzależnieniem i myślami samobójczymi. Zmienia ją Jezus. Mówi: Widzę cię. I naprawdę widzi ją przez jej ból. Jej serce. To jego miłość odmienia jej życie. Myślę, że to niezwykle ważne dla wielu ludzi, którzy mogą być w podobnym momencie życia, co Maria Magdalena. Dzięki jej drodze mogą zobaczyć, że jeżeli coś tak wspaniałego może się jej wydarzyć, może też i komuś innemu. Im samym.

Jonathan Roumie: - Zawsze otwarcie mówię o swojej wierze. Moje życie zmieniło się o 180 stopni na wiele miesięcy przed tym, jak producenci postanowili zaangażować mnie do "The Chosen". Praca nad serialem tylko wzmogła moje zaangażowanie w wiarę i pogłębiła moją drogę z Jezusem, próbę zrozumienia go na głębszym poziomie i stania się lepszym jego naśladowcą. Budowania życia wedle jego wzorców i ideałów. Czasami to bardzo trudne, bywa że trudniejsze niż cokolwiek innego, ale jest nieskończenie warte tego wysiłku.

"The Chosen" budzi bardzo żywe reakcje widzów - wnosi chyba coś pozytywnego do życia. Daje nadzieję?

Elizabeth Tabish: - Odbiór "The Chosen" jest niesamowity. Widzowie dzielą się swoimi przeżyciami. Na spotkaniach i w mediach społecznościowych, na stronie serialu mówią i piszą o tym, jak pomógł on im we własnych zmaganiach z wiarą, jak wnosi nadzieję w ich życie. W tej historii nie brakuje wątków i scen, które ukazują nauczanie Jezusa “w praktyce". Bohaterowie doświadczają go osobiście i wcielają je w życie. Wystarczy wspomnieć scenę ukazującą kazanie na górze. Ten serial daje przykład tego, co to znaczy być chrześcijaninem.

Jonathan Roumie: - Biorąc pod uwagę stan świata dziś i stan naszej kultury, mediów, w których przeważa mrok, "The Chosen" daje widzom i nam samym oddech. Wnosi światło. Tak wiele osób zmaga się z tyloma różnymi problemami. Okazuje się, że i wtedy, choć był to inny czas, inny kontekst, ludzie mieli podobne problemy. Z tymi bohaterami i ich zmaganiami łatwo jest się identyfikować - a potem odkryć, że te trudności pokonywali. Można zobaczyć, jaki wpływ na ich życie miał Jezus. Może to jeden z głównych powodów popularności "The Chosen"? Serial pozwala zobaczyć, że Jezus, ten facet naprawdę żył, i jest nadzieją, miłością, współczuciem, miłosierdziem, przebaczeniem i motywacją. "The Chosen" pozwala myśleć, że... może i dla mnie jest nadzieja?

"The Chosen" to również po prostu rozrywka. Nie mały kameralny serial, a serial zrealizowany z rozmachem.

Elizabeth Tabish: - Nie zawsze tak było. Teraz tak, ale same początki były skromniejsze. Pamiętam, jak skromne były pierwsze cztery odcinki.

Jonathan Roumie: - O tak, stałem z tyłu z pochodniami, żeby oświetlać plan... Żartuję.

Elizabeth Tabish: - Zaczynaliśmy pokornie, w małym studiu w Teksasie, z o wiele mniejszą ekipą i obsadą. Przedstawiliśmy widzom mniej bohaterów. Ale budowaliśmy coś znaczącego i pięknego, co ludzi przyciągnęło i chcieli więcej.

Jonathan Roumie: - To niewiarygodne jak daleko zaszliśmy. Mając wówczas tak mało, osiągnęliśmy tak dużo. Była to wystarczająca iskra, żeby rozpalić cały ruch. To zawsze będzie największa historia w dziejach ludzkości, oczywiście. Gdy jednak widzi się, jak zaistniała ona wśród widzów, że ten plan się powiódł, można tylko być wdzięcznym Bóg. Pobłogosławił nam w tak wielu sprawach. Dziś możemy "The Chosen" oglądać w kinach. To nie zdarza się tak często we współczesnym świecie.

Pierwsze dwa odcinki czwartego sezonu premierowo będzie można oglądać tylko w kinach - już od 2 lutego. "Bez względu na to, jak beznadziejnie dana sytuacja wygląda, jeżeli tylko zaufamy Jezusowi i naszej wierze w niego, to on nas przez nią przeprowadzi" - podsumowywali w Krakowie główne przesłanie nowych odcinków Jonathan Roumie i Elizabeth Tabish ze sceny kina Kijów. 

Kim są Jonathan Roumie i Elizabeth Tabish? Noty biograficzne

Jonathan Roumie - aktor, reżyser, producent, Urodził się i dorastał w Nowym Jorku. Ukończył School of Visual Arts, a następnie przeniósł się do Los Angeles, żeby próbować swoich sił w zawodzie aktora. W "The Chosen" gra Jezusa. Można go było też oglądać w takich serialach jak "Chicago Med", "Świat według Mindy", "Żona idealna" czy "Agenci NCIS". Pracuje również w dubbingu - jego głos można usłyszeć m.in. w animacji "Noc w muzeum: Kahmunrah powraca".

Elizabeth Tabish - aktorka i reżyserka. Absolwentka studiów filmowych i teatralnych na Oklahoma State University. Wyprodukowała i wyreżyserowała szereg nagradzanych filmów krótkometrażowych. W wolnych chwilach lubi malować. W "The Chosen" gra Marię Magdalenę.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: The Chosen (serial)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy