"Wojenne dziewczyny": Podbije Hollywood?
Mogła studiować architekturę w Oksfordzie. Wybrała jednak aktorstwo. - To moja droga. Najważniejsze jest dla mnie granie, przekazywanie różnych stanów duszy i ludzkich historii - przyznaje Vanessa Aleksander.
Grana przez ciebie Ewka różni się od swoich koleżanek, "panienek z dobrego domu". Jednak trzymają się razem i walczą ramię w ramię.
- Nie ma znaczenia, kto kim przedtem był. Liczy się to, co jest tu i teraz, w czasie okupacji. Każda z nas ma swoje powody, by sięgać po broń. Dla Ewki najistotniejsza jest zemsta - na jej oczach ginęli najbliżsi, stąd żądza odwetu. Jest nieustępliwa, przedsiębiorcza i zaradna. Ten złodziejski spryt, jaki wyniosła z rodzimego Czerniakowa, okazuje się całkiem przydatny w realiach wojennych.
Wojnę mamy na pierwszym planie, ale w tle toczy się romans. Ewka zakochała się w Witku (Michał Czernecki), studencie architektury. Czy to nie za wysokie progi?
- Witek nie zważa na jej kryminalną przeszłość. Widzi to, co wartościowe - wrażliwość na cierpienia innych, chęć niesienia pomocy. Wojna wydobywa z Ewy szlachetne instynkty. Może nie czyni to z niej wymarzonej kandydatki na narzeczoną Witka, ale sprzyja ich zbliżeniu.
Oglądaliśmy cię też ostatnio w "Belle Epoque" jako prostytutkę Milę. Wcześniej w serialu "Na noże" wcieliłaś się w postać bezwzględnej podrywaczki, Justyny. Dlaczego nie grywasz grzecznych dziewczynek?
- Pojęcia nie mam. (śmiech) To, że mogę się spotkać z osobami tak różnymi ode mnie, to świetna przygoda. Na tym polega mój zawód, a w zasadzie przyszły zawód - jestem w szkole teatralnej, na drugim roku.
Podobno nie za bardzo pozwalają studentom grać?
- Regulamin uczelni dopuszcza pewne ustępstwa. Ja mam to szczęście, że trafiłam na niezwykle wyrozumiałego opiekuna roku, Andrzeja Domalika, który kibicuje swoim studentom.
Marzysz o podbiciu Hollywood?
- Może to trochę naiwne, ale który z aktorów nie wyobrażał sobie choć raz, że odbiera Oscara? (śmiech) Ja zdawałam maturę międzynarodową, mówię płynnie po angielsku, więc oczywiście marzenie o wejściu na zagraniczny rynek jest.
Z taką maturą mogłaś się dostać na każde studia.
- Miałam ofertę studiowania architektury na Oksfordzie i w Londynie, ale - ku rozpaczy rodziców - wybrałam Akademię Teatralną w Warszawie. Wierzę, że to moja droga, ale jeśli dojdę do wniosku, że warto rozwijać się w innym kierunku - zrobię to.