"W rytmie serca": Mateusz Damięcki nie umie odpoczywać
Mateusz Damięcki, czyli doktor Adam Żmuda z serialu "W rytmie serca" (premiera 10 września na antenie Telewizji Polsat), całe lato spędził w Kazimierzu nad Wisłą na planie nowej produkcji sygnowanej nazwiskiem Tadeusza Lampki. Aktor dopiero teraz - pod koniec sierpnia - znalazł czas na odpoczynek...
Mateusz Damięcki właśnie doczekał się wakacji. Razem z ukochaną Pauliną Andrzejewską wyruszył w podróż na Morawy i do Austrii. Aktor żartuje, że pewnie już po trzech dniach zacznie się nudzić, bo po prostu nie umie odpoczywać. Cieszy się jednak ze wspólnego urlopu z narzeczoną.
- Mam nadzieję, że naładujemy akumulatory - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Show" tuż przed wyjazdem na wakacje.
Mateusz Damięcki to zapalony podróżnik, a przy tym człowiek o wielkim sercu. Niedawno - razem z podopiecznymi jednej z fundacji wspierającej osoby, które walczą z rakiem - wybrał się w rejs po Bałtyku.
- To był zachwycający Onko-Rejs, podczas którego uczestnicy mogli zapomnieć o problemach i poczuć, że mimo choroby są pełnowartościowymi ludźmi - mówi.
Aktor twierdzi, że zawsze, gdy może komuś pomóc, bez wahania to robi, a gdyby był lekarzem, to czasem leczyłby za darmo.
Mateusz Damięcki na razie z leczeniem ma do czynienia jedynie jako aktor. Lekarza - doktora Adama Żmudę - gra w nowym serialu Telewizji Polsat "W rytmie serca", w lekarza - doktora Krzysztofa Radwana - od kilku lat wciela się w "Na dobre i na złe"...
- W nowym serialu nie będę miał kitla... Adam Żmuda ma zupełnie inny styl bycia, inny temperament niż Radwan. Ma wielki talent, doświadczenie, ale i intuicję, i często w pracy ryzykuje. Ponadto jest bardzo nieodporny na kobiety! - opowiada o bohaterze, w którego wciela się w "W rytmie serca".
Przypominamy, że Mateusza Damięckiego jako doktora Żmudę oglądać będziemy tej jesieni na antenie Telewizji Polsat w niedzielne wieczory, począwszy od 10 września. W nowym serialu Tadeusza Lampki zobaczymy też m.in. Barbarę Kurdej-Szatan, Małgorzatę Foremniak, Piotra Polka i Marię Dębską.