"W rytmie serca": Kłótnia o ślub, którego... nie było!
Ewa (Elżbieta Romanowska) nie będzie w stanie zrozumieć, dlaczego Marysia (Barbara Kurdej-Szatan) uciekła Robertowi (Piotr Polk) sprzed ołtarza. Recepcjonistka wyraźnie da Biernackiej do zrozumienia, że - jej zdaniem - zrobiła wielkie głupstwo, rezygnując ze ślubu z mężczyzną, który świata poza nią nie widzi. - Tyle lat byliście ze sobą... - westchnie.
W 1. odcinku 2. serii "W rytmie serca" (emisja na antenie Telewizji Polsat w niedzielę 4 marca o godzinie 20.00) Marysia wróci do pracy i od razu zostanie zaatakowana przez Ewę, która miała być druhną na jej ślubie z przystojnym chirurgiem.
- Jak mogłaś to zrobić? - zapyta Biernacką recepcjonistka.
- Facet zrobiły dla ciebie wszystko! A ty ni z tego, ni z owego dajesz mu kopniaka! Przecież byliście tacy szczęśliwi - doda.
- Byliśmy i nie byliśmy - westchnie Marysia, ale Ewie taka odpowiedź nie wystarczy.
- To nie zdawałaś sobie z tego wcześniej sprawy? Przecież to, co zrobiłaś, jest okrutne! - krzyknie.
- Łatwo ci tak mówić! Bo ty nigdy... - zacznie pielęgniarka, ale Grabińska nie pozwoli jej dokończyć zdania.
- Co ja nigdy? Ja nigdy nie miałam narzeczonego? - zdenerwuje się.
Marysia spojrzy koleżance prosto w oczy i stwierdzi, że nie ma ani siły, ani ochoty, żeby się z nią kłócić.
Tymczasem Robert uzna, że musi dać swej niedoszłej żonie trochę czasu, by ochłonęła i - jak powie - odzyskała rozsądek. Lekarz odmówi wyprowadzki, pewny, że Marysia go kocha, tylko po prostu wystraszyła się ślubu.
- To się nazywa panika przedślubna, to chwilowe emocje... - stwierdzi, po czym poinformuje Biernacką, że nie zamierza z niej rezygnować.
- Niepotrzebnie na ten ślub naciskałem. Nie musimy w ogóle go brać! Ważne, żebyśmy byli razem! I będę o to walczył - zapowie.
- To koniec! - krzyknie Marysia.
- Nie chcę żebyś tu mieszkał, nie chcę żebyś tu przychodził. Po prostu odejdź - doda.
Jak na jej słowa zareaguje Robert? Czy da za wygraną i pogodzi się z tym, że na zawsze stracił ukochaną?